~~16~~

712 121 6
                                    

Jeongguk nie oglądał się za siebie, chociaż oddalanie się od miejsca, w którym przebywał jego ukochany było dla niego trudne. Nie chciał go zostawić na wyspie, obiecał sobie go chronić, lecz w tym wypadku Kim mimo wszystko miał rację. Być może, gdy będzie dzieliła ich większa odległość Taehyung zyska na czasie i jego samopoczucie poprawi się chociaż na chwilę. Nie odpowiadał na żadne pytania związane z byłym księciem, nie mógł teraz o tym myśleć, musiał skupić się na przejęciu statku. 

- Zaczekajcie. - powiedział, zatrzymując się za drewnianą szopą. Powoli się wychylił, chcąc ocenić sytuację. 

- Chcesz tam tak po prostu wejść, kiedy dookoła znajduje się wojsko?

- Jak chcesz, możesz tu zostać. - odparł obojętnym tonem. 

Stali w owym miejscu kilkanaście minut. Musieli mieć pewność, że na pomoście nie natrafią na żadnego żołnierza czy chociażby rybaka. Nie mieli żadnej broni, dlatego też nie mogliby się bronić. Mieli tylko jedno podejście do opuszczenia wyspy i nie mogli tego zepsuć. 

- Idziemy. - rzekł, opuszczając kryjówkę jako pierwszy. Nie rozglądając się dookoła ruszył biegiem na pomost, przy którym stał statek przygotowywany do wypłynięcia. Widząc skrzynie z zabezpieczonymi szablami pozwolił sobie skorzystać z okazji i zabrać jedną. 

Wszedł na drewniane łączenie statku z pomostem, a słysząc pierwsze głosy miał zamiar wykorzystać swoją frustrację do pozbycia się wrogów. Nie czekając na resztę załogi zeskoczył na pokład, a w tym momencie ze środka okrętu wyszedł mężczyzna odziany w rybackie ciuchy. Widząc pirata chciał wyciągnąć broń, lecz Jeon był szybszy. Łapiąc się kabestanu doskoczył do mężczyzny i wymierzył pierwszy cios. Rybak upadł na posadzkę, a jego szabla znalazła się po drugiej stronie pokładu. W tej chwili dołączyli pozostali piraci, wkraczając do środka. Tamci nieprzygotowani na żaden atak podczas walki z wrogiem jeden po drugim zawali się złapać. Po wyciągnięciu wszystkich na zewnątrz Jeongguk podszedł do kapitana, łapiąc go za kołnierz. 

- Czego chcecie? - wydyszał, próbując się wyrwać. 

- Jak myślisz? - zapytał, unosząc brew. 

- Po moim trupie! Wezwijcie straże! - krzyknął, panikując. 

Jeongguk przewrócił oczami, a następnie jednym ruchem poderżnął gardło mężczyźnie. Rybacy widząc to przykładali dłonie do ust lub odwracali wzrok, by zaoszczędzić sobie tego widoku. 

- Wyrzućcie go za burtę. - wydał polecenie, a dwójka piratów przytaknęła, chcąc wykonać polecenie. Sam Jeon odszedł do reszty mężczyzn, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. - Jeśli chcecie, by skończyło się tylko na jednym trupie, radziłbym wam wykonywać moje polecenia. - powiedział, unosząc wzrok. 

- Wiem, kim jesteś. - odezwał się jeden z tubylców. 

- Doprawdy? To bardzo dobrze, nie muszę się przynajmniej przedstawiać. - zadrwił, ocierając ostrze ubrudzone krwią w rękaw mężczyzny. 

- Z resztą, jak można nie znać tożsamości osoby, która porwała jedynego syna króla Tortugi. - powiedział pod nosem drugi mężczyzna. - Będziesz smażył się za to w piekle, Jeon. 

- Skończyłeś? - zapytał, udając niewzruszonego. - Świetnie. Mamy już pierwszych dwóch kandydatów na szorowanie pokładu. Przygotujcie statek do opuszczenia zatoki. - zarządził, a przed odwróceniem się na pięcie cynicznie się uśmiechnął. - Lepiej szybko weźcie się do roboty, jeśli nie chcecie poznać prawdziwej definicji cierpienia. 

To wystarczyło, by mieszkańcy wyspy ulegli. Słyszeli wszystkie plotki na temat tego, co Jeongguk zrobił z księciem i nie mieli zamiaru podzielić jego losu. Nie mieli pojęcia, że Jeon nigdy nie skrzywdziłby osoby, którą kochał i w momencie, gdy zszedł pod pokład usiadł, musząc odetchnąć. Życie bez Kima u boku nie było takie proste. 

~~

Taehyung tracąc poczucie czasu sam nie wiedział, ile już siedział sam w celi. Jego organizm był wychłodzony, a żołądek pusty. Zawroty głowy nie dawały mu spokoju i gdyby nie fakt, że nic nie jadł od wczoraj już dawno zwymiotowałby od tego wszystkiego. Dopiero krzyki na korytarzu spowodowały, że uchylił powieki. 

- Sprawdź cele, najprawdopodobniej na statku, który wypłynął był Jeongguk. - powiedział, a Kim pomimo bólu uśmiechnął się. 

Udało im się uciec. 

Zbliżające się kroki oznaczały, że żołnierz faktycznie szedł sprawdzić lochy. Zaglądając do każdego po kolei widział, iż skład nigdzie się nie zmienił. Dopiero, gdy doszedł na sam koniec i zastał tylko jednego więźnia zrozumiał, że plotki były prawdziwe. 

- Zostawili jednego! - krzyknął, a po chwili dobiegło dwóch wojskowych, przygotowanych do ataku. Jednakże widok, który zastali kompletnie zbił ich z tropu. 

- Od razu się go pozbądźmy. - powiedział, wchodząc do środka. 

Łapiąc Kima za ramiona ten nic się nie odezwał, wczuwając się w swą rolę. Dopiero, gdy drugi żołnierz wszedł do celi i złapał chłopaka widząc jego twarz, która była cała zabrudzona zrozumiał jedną rzecz. 

- Cholera, to jest Taehyung. - odparł zszokowany, puszczając dwudziestolatka. 

- Co ty gadasz, jego matka sama potwierdziła jego śmierć. Myślisz, że dlaczego złapaliśmy Jeongguka? 

Kim zmarszczył brwi, gdyż nie sądził, że tak akcja się rozwinie. Wcześniej nie spotkał się z taką wersją, gdzie ludzie uznali go za nieżywego. 

- Przecież bym się nie pomylił co do tożsamości księcia! - powiedział uniesionym głosem. - Jesteś Kim Taehyung, prawda? 

- Kretynie logiczne, że odpowie ci twierdząco, byle tylko uniknąć kary śmierci. 

Dwudziestolatek miał tylko jedną opcję, musiał zagrać kartami, które otrzymał. 

- Jeongguk pozostawił mnie przy życiu. - odparł, chrząkając. - Nazywam się Kim Taehyung. - dodał, chcąc potwierdzić słowa starszego. 

Zapadła cisza, gdyż żołnierze nie wiedzieli, jak się zachować, Zrozumieli, że przez te wszystkie dni trzymali w lochach księcia Tortugi, którego nikt wcześniej przez dłuższe włosy, inną sylwetkę i odmienny typ ubioru nie rozpoznał. 

- Dlaczego cię zostawili?

 - Trafiając w lesie na wojsko zdradziłem im lokalizację Jeona, chcąc się ratować. - powiedział, udając przygaszonego. - Uznał mnie za zdrajcę. Gdy chciał uciec, szarpaliśmy się. Ja skończyłem będąc w takim stanie, a jemu wraz z załogą udało się zwiać. 

- Cholera, to naprawdę on. Król nas zabije, gdy się dowie, że przetrzymywaliśmy tutaj księcia. 

- Wiesz, gdzie płynęli? - zapytał drugi mężczyzna, mierząc wzrokiem Kima. 

- Nigdy z nim o tym nie rozmawiałem. Byłem tylko zakładnikiem. - westchnął, chociaż w głębi duszy chciało mu się śmiać. - Jeśli zabierzecie mnie do króla nie zdradzę was. 

- Naprawdę to zrobisz? - rzekł wojskowy. 

- Nie jestem piratem, by was oszukać. Może pomogę władzy przy Jeongguku, by w końcu dostał to, na co zasłużył. 

- Od zawsze wiedziałem, że przyszły król Tortugi będzie sprawiedliwie sądził winnych. Zaprowadzimy cię do Hyunseoka, na pewno ci pomoże. 

- W to nie wątpię. - powiedział z uśmiechem. 

Opuszczając lochy w eskorcie trzech żołnierzy pomimo swojego stanu wiedział, że miał ich w garści. Chociaż nie przewidział oświadczenia swojej matki, po raz pierwszy był jej wdzięczny. To tylko mu ułatwiło zadanie, dzięki czemu zdobędzie większe zaufanie władcy, a to było kluczem do sukcesu. Miał tylko nadzieję, że Jeongguk do tego czasu skutecznie będzie się bronił przed resztą, a przede wszystkim uniknie kolejnego spotkania z Calypso, a raczej z samym żywiołem, jakim była woda. 

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz