~~36~~

671 99 21
                                    

a/n To "fantasy" w opisie nie jest bez powodu... 

Jeongguk był w rozsypce. Trzymając konającego Jimina jedyne, co był w stanie zrobić to wybuchnąć płaczem i błagać niebiosa, aby nikt z tej dwójki nie odszedł. Dzięki rodzinie Parka miał dach nad głową, mógł się rozwijać i dobrze żyć. Kochał rówieśnika jak brata, był z nim nierozłączny. Może i nieraz mieli odmienne zdania, lecz Jeon skoczyłby za chłopakiem w ogień, gdyby sytuacja tego wymagała. Był mu cholernie wdzięczy za to, ile razy mu pomógł i nieważne, jak sytuacja wyglądała za każdym razem spieszył z pomocą. Chociaż Taehyunga znał o wiele krócej, pokochał go. Dzięki niemu jego życie nabrało barw i w końcu mógł powiedzieć, że pomimo swojej przeszłości odczuwał szczęście. Dwudziestolatek był powodem, dla którego przez okres klątwy cały czas walczył i nie chciał się poddawać. 

W tej chwili, musiał podjąć decyzję, kogo poświęci dla dobra drugiego. Przeklinał siebie, rodziców i cały ten świat, że został postawiony w takiej sytuacji. Nie rozumiał, dlaczego Calypso tak go nienawidziła, pragnął być tylko szczęśliwy i faktycznie czuł się dobrze w momencie, gdy miał obok siebie przyjaciela, jak i ukochanego. 

 - Jeonggukie... - wyszeptał medyk, łapiąc Jeona za dłoń. 

- Nie martw się, pomogę ci. - odpowiedział równie cicho, ze łzami w oczach. - Nie pozwolę ci umrzeć. 

Kochał Taehyunga, ale Park był częścią jego życia i nie potrafił go zostawić. 

Pod wpływem chwili chciał wstać, aby powiedzieć kobiecie, by ta ratowała wykrwawiającego się pirata. Widząc ciało Kima słowa, które chciał wymówić ugrzęzły mu w gardle i czuł, że nie da rady ich wypowiedzieć. Czując na swoim nadgarstku uścisk spojrzał w stronę Jimina, który delikatnie się uśmiechnął. 

- Będziesz żałować, jeśli mnie wybierzesz. - wyszeptał, przełykając ślinę.

- Tik tak. - powtarzała kobieta, obserwując całe to zajście z uśmiechem. 

- Nigdy bym czegoś takiego nie żałował, Jiminnie. - odpowiedział, a po jego policzkach spłynęło kilka łez. 

- Przez całe życie... - zaczął, robiąc głęboki wdech, aby zaczerpnąć powietrza. - Przez całe życie pragnąłem, byś był szczęśliwy. Robiłem wszystko, byś nie myślał o swojej przeszłości. Tylko to się dla mnie liczyło. W momencie, gdy poznałeś Taehyunga... Z biegiem czasu to on stał się powodem twojego dobrego samopoczucia, nie ja. Momentami stawałem się o to zazdrosny. - cicho się zaśmiał. - Byłeś dla mnie jak rodzony brat, nadal jesteś. Nic tego nie zmieni. Dbałeś o mnie nawet, gdy się kłóciliśmy. 

- Nie kończ tego w taki sposób... - wyszeptał Jeongguk, czując okropny ból w klatce piersiowej. 

- Uratuj Taehyunga. Nie przyniosę ci tyle szczęścia, ile on. Powtarzałem, że dla twojego dobra mógłbym się poświęcić i zdania nie zmieniłem. Po tym wszystkim znajdziesz sposób, aby odzyskać Valencię... Powrócisz do swojego dawnego życia. Przeszedłeś tyle, że nie mogę pozwolić, byś kolejny raz cierpiał. 

Z każdą chwilą medyk mówił coraz ciszej. Ignorował ból, który rozproszył się po całym jego ciele. Musiał przekazać Jeonowi wszystko, co miał do powiedzenia. 

- Zawsze przy tobie byłem i to się nie zmieni, J-jeonggukie. - dopowiedział, spoglądając zatroskanym wzrokiem na pirata. 

- Przepraszam, tak cholernie cię przepraszam, Jimin. - wyszlochał kapitan, zaciskając powieki. 

- Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego brata. - powiedział, unosząc kąciki ust. - To nie koniec, Gguk. Jeszcze przyjdzie nam się spotkać w przyszłości. 

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz