~~38~~

723 102 6
                                    

a/n Moja miłość do Piratów z Karaibów sięgnęła takiego poziomu, że zamówiłam wszystkie 5 części na płytach, by móc postawić fancy pudełka na półce i je podziwiać. 

Od śmierci Jimina minął niespełna miesiąc. W tym czasie, Jeongguk udał się po raz drugi do centrum Tortugi, aby spotkać się z rodzicami zmarłego przyjaciela. Rozmowa nie należała do najprostszych szczególnie, gdy pirat widział łzy kobiety, która go tak naprawdę wychowała. Od tego momentu Jeon zaczął pić. Po opuszczeniu przytulnego domu udał się do pirackiego baru, gdzie przesiedział całą noc. Przez kolejne dwa tygodnie opróżniał kolejne butelki rumu, ignorując osoby z otoczenia, w tym samego Taehyunga. Ten w ciągu tych kilkunastu dni skończył dwadzieścia jeden lat, lecz nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób tego świętować. Widząc stan ukochanego był bezsilny. Jednej nocy, gdzie pirat obudził się z bólem głowy usłyszał ciche szlochanie Kima, który leżał tuż obok. Gdy tylko starszy zaczął rozmowę, były członek rodziny królewskiej wybuchł mówiąc wszystko, co gromadził w głowie przez ostatnie tygodnie. Przytoczył słowa, które ten powiedział na drugi dzień tuż po powrocie z domu Calypso. Nie mając wyjścia musiał zagrozić, że odejdzie, jeśli dalej tak będzie. Dopiero to uświadomiło Jeongguka, jak wielki popełnił błąd, odcinając się od Kima. 

Po powróceniu do świata żywych i przeproszeniu bliskich za ostatnie dwa tygodnie odszukali miejsce, w którym mieli umieścić otrzymane przed laty od Shansy talary. O dziwo, niepozorna skała tuż na skraju skarpy, gdzie znajdował się dom Calypso była kluczem do przywrócenia Valencii. Nie do końca wiedział, w jaki sposób po wypełnieniu wgłębień w potężnym kamieniu wydobył statek z dna i to jeszcze w praktycznie nienaruszonym stanie. Widząc, jak Valencia wynurzyła się na powierzchnię miał wrażenie, że obserwował coś nieprawdopodobnego. Chociaż do dzisiaj wyciągnięcie statku z głębin morza było owiane tajemnicą, Jeongguk nie miał zamiaru poznać odpowiedzi na ów pytanie. Valencia była kluczem do powrócenia do dawnego życia, a mając ją w końcu z powrotem Jeon nie mógł być szczęśliwszy. 

Przed opuszczeniem Tortugi w pirackim barze zrobili nabory do nowej załogi. Potrzebowali nowych ludzi, którzy znali się na rzeczy. Statek piracki Jeonów był o wiele potężniejszy od reszty okrętów, dlatego też potrzebował większej ilości rąk do pracy. Dodatkowo, kapitan w końcu odświeżył swój wygląd, a raczej włosy, które stały się za długie. Pojawiając się na Valencii, Taehyung nie mógł powstrzymać uśmiechu. Ukochany powrócił do krótszych włosów, przypominając siebie z czasu, w którym się poznali. Wchodząc po raz pierwszy na pokład wszystkie wspomnienia do niego wróciły, przez co poczuł, jak szklą mu się oczy. Szorowanie pokładu, nieprzyjemny incydent z pirackim bosmanem. Noc, gdzie odkrył, że śpiew syren na niego nie działał. Trenowanie z Jeonggukiem, kłótnie z Yoongim i ciągłe ostrzeżenia Jimina, aby nie zadzierać z kapitanem... Nie spodziewał się, że tak to się wszystko skończy. 

W pierwszą noc na Valencii tuż po wypłynięciu z Tortugi Kim nie mógł zasnąć. Dopiero po chwili zorientował się, że w pomieszczeniu nie było Jeona. Patrząc na porę nie sądził, iż ten miał nocną zmianę przy sterze. Nie chcąc tak tego zostawiać szczególnie przez wzgląd na wydarzenia sprzed miesiąca opuścił główną kajutę, przechodząc przez cały statek. Wychodząc na zewnątrz potarł dłonią ramię, gdyż temperatura nie była zbyt wysoka. Na pokładzie, nie licząc dwóch piratów nie było nikogo. Przy sterze nie stał Jeongguk, tylko Yoongi. Prędko podszedł do Mina, a ten dostrzegając Kima uniósł zdziwiony brew. 

- Coś się stało? - zapytał, zmieniając ułożenie dłoni na kole sterowym. 

- Gdzie jest Gguk? - odparł, kładąc dłonie na biodra. - Myślałem, że jest na pokładzie. 

- Siedzi na bukszprycie. - powiedział, wskazując na dziób okrętu. 

- Dziękuję. 

Odchodząc od sternika wszedł na zabudowę statku, po cichu idąc w stronę pirata. Docierając prawie na miejsce zdradził się wejściem na spróchniałą deskę. Wtedy Jeongguk podniósł się do siadu, a widząc partnera uśmiechnął się. Przysunął się w lewą stronę, chcąc zrobić mu miejsce na przestronnej siatce, która pokrywała kilkumetrowy bukszpryt. 

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz