~~1~~

2.4K 219 88
                                    

a/n Im so exited, guys.

Życie lubiło zaskakiwać, a historia Taehyunga była tego idealnym przykładem. Będąc jedynym synem króla Tortugi nie miał za grosz pojęcia o morzu, a gdy już udał się w swój pierwszy, prawdziwy rejs... Cały bieg zdarzeń zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Był zmuszony nauczyć się żyć praktycznie od nowa na zupełnie innych warunkach i w kompletnie odmiennym środowisku. W końcu miesiącami, może i nawet latami człowiek pracuje nad swoją przyszłością. Jednakże, wybiegając kilka lat do przodu... Czy można być w stu procentach pewien, że to, nad czym obecnie się dana osoba skupia w ogóle się wydarzy? Kim nieraz o tym myślał. Czy w ogóle powinien cokolwiek planować? Przebywając na statku pirackim po zakończonej podróży, która miała na celu uratowanie samego kapitana dwudziestolatek sam nie wiedział, czy oby na pewno wszystko wróciło do normy. Im częściej wychodził nocą na pokład, stawał przy drewnianej balustradzie i zaczynał wpatrywać się w gwieździste niebo czuł pewien niepokój.

Jednakże, nie chciał się tym przejmować. Nie, kiedy mógł poświęcić ten czas osobie, którą kochał nad życie.

- Gguk, gdzie ty mnie ciągniesz? - zapytał, cicho się śmiejąc. Słońce niedawno zaszło, a Isla de Muerta miała w zwyczaju gasić wszystkie światła równo z zachodem. Nieczęsto zatrzymywali się na lądzie, jednak raz na jakiś czas cumowali w porcie na owej wyspie i spędzali na niej kilka dni.

- Zobaczysz. - odparł, stale trzymając w uścisku nadgarstek Taehyunga. Przed wejściem w głąb ciemnego lasku spojrzał na potężny, czteromasztowy statek i uśmiechnął się.

Valencia była, jest i zawsze będzie jego domem.

Idąc leśną ścieżką dwudziestolatek rozglądał się po otoczeniu. Nie chciał się jednak zatrzymać, aby przyjrzeć się niewielkim stworzeniom, bowiem w pierwszej kolejności pragnął dowiedzieć się, o co chodziło ukochanemu. Gdy tylko chciał po raz kolejny się odezwać i zapytać o miejsce docelowe mężczyzna nagle się zatrzymał. Kim wyglądając zza pleców wyższego pirata wręcz rozchylił usta ze zdziwienia. Bowiem, przed nimi rozciągała się niewielka polanka, która zakończona była piaskiem i zejściem do morza. Obaj podeszli na skraj, obserwując wodę podmywającą kawałek lądu.

- Co to za miejsce? - zapytał Taehyung. Dostrzegając w koronie drzew gniazdo kolorowych ptaków uśmiechnął się, a Jeon automatycznie splótł swoją dłoń z tą partnera.

- Gdy wieczorem spacerowałem, pomyliłem drogi i trafiłem właśnie tutaj. - odpowiedział, po czym wyciągnął stopę z wysokiego, ciemnobrązowego buta. Czując pod nogą mokry piasek ocenił przy okazji temperaturę morza. Dochodząc do wniosku, iż woda przy brzegu nie była taka zimna postanowił coś zaproponować.

Spojrzał ponownie na ukochanego, nie mogąc ukryć uśmiechu, który Taehyung tak bardzo uwielbiał.

- Wchodzimy? - odezwał się po chwili ciszy, na co Kim uniósł brew zaskoczony.

- Jest późno, a ja jestem trochę zmęczony. - przyznał szczerze, lecz głupio było mu odmówić.

- Przez cały czas będę cię trzymał, słońce. - wyjaśnił pirat, a dwudziestolatek nie mógł zrobić nic innego, jak tylko się zgodzić.

W mgnieniu oka strącili ze stóp buty, a Jeongguk jako pierwszy rozebrał się do naga. Kim automatycznie się zarumienił i choć nieraz widział mężczyznę w takim wydaniu nadal się peszył.

- Ty bezwstydniku. - mruknął chłopak, pozostając w przydługiej, beżowej tunice.

- Czego miałbym się wstydzić, hm? - zapytał, zbliżając się do ukochanego. Odwrócił się w stronę morza, do którego zaczął powoli wchodzić. Jednakże, na jego ciele nie pojawiła się gęsia skórka, bowiem był do takich różnicy temperatur po prostu przyzwyczajony. Będąc po pas wodzie spojrzał na stojącego na wyspie byłego księcia, który naciągał na uda koszulkę. - Chodź, słońce.

Taehyung na nic nie czekając również zaczął wchodzić do wody, lecz jego ciało reagowało na chłodną wodę nieco inaczej. Zacisnął szczękę, gdy przeszły go ciarki. Docierając do ukochanego ten wyciągnął ręce przed siebie, a Kim już wiedział, że miał się zbliżyć i objąć jego kark. W taki oto sposób pirat mając dłonie na pośladkach bruneta utrzymywał go. Młodszy zaś owinął nogi dookoła pasa Jeona, a dłonie miał zarzucone na jego kark. Będąc w takiej pozycji Jeongguk wszedł nieco głębiej, a gdy wodę mieli na poziomie ramion stanął.

Noc była spokojna, na morzu panowała jedna wielka flauta. Delikatne podmuchy wiatru jedynie muskały liście na drzewach, co i tak nie było praktycznie wyczuwalne. Dwudziestopięcioletni pirat nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem cmokał jego usta, a ten za każdym razem nie zdążył oddać czułości..

- Gguk! - odparł nieco głośniej Kim, na co kapitan Valencii jedynie się zaśmiał. - Bezwstydny, nieczuły, egoistyczny pirat. Komuś takiemu moja ręka została oddana? - burknął, wzdychając teatralnie.

- Hm? Nieczuły? - zapytał, marszcząc brwi. - U kogo w ramionach czułbyś się lepiej? Nie ma takiej osoby, słońce.

Taehyung nie spodziewał się, że Jeon tak po prostu go puści. Mocząc się aż po sam czubek głowy po chwili wynurzył się, zaczynając od razu kaszleć. Spojrzał na partnera, który miał na ustach chytry uśmiech.

- Obiecałeś, gnoju! - krzyknął z pretensją. - Nienawidzę cię.

- Wiem, że mnie kochasz. Zresztą, ja ciebie też. Teraz chodź tu, moja obietnica obowiązuje od teraz. - rzekł Jeongguk, na co dwudziestolatek przewrócił oczami. Ostatecznie powrócili to poprzedniej pozycji i choć dla Kima było zdecydowanie za zimno będąc w ramionach ukochanego czuł się o wiele lepiej. Patrząc sobie w oczy przekazywali sobie więcej, niż za pomocą słów.

Taehyung uważał, że nie ma drugiej osoby, która miałaby tak czyste oczy, jak Jeon Jeongguk. W jego spojrzeniu można było się zgubić, spaść na samo dno i utopić się w tej głębi. Jednakże, te oczy wyrażały coś, czego na samym początku podróży nie można było dostrzec. Iskierki, pojawiające się, gdy tylko ten spoglądał na ukochanego były dowodem na to, jak bardzo mężczyzna był zakochany i ile znaczył dla niego dawny książę.

- Nie wiem, co bym zrobił, gdybym w tamtym momencie ciebie stracił. - wyszeptał Kim, opierając mokre czoło o to pirata. Tamto wydarzenie na tyle go wyniszczyło, że nie był w stanie tak po prostu o tym zapomnieć.

- Nigdy więcej nie dojdzie do takiej sytuacji, Taehyungie. Nigdy więcej. - powtórzył, a gdy tylko ciężar bruneta przeniósł na jedną rękę, drugą dłoń umieścił na jego policzku. - Jesteś dla mnie najcenniejszym skarbem, wiesz? Nie wybaczyłbym sobie, gdybym musiał się pewnego dnia poddać. Teraz, będę walczył o każdy dzień, abyśmy mieli możliwość przemierzać morze razem.

- Kocham cię tak bardzo, Jeongguk. - rzekł cicho dwudziestolatek, wtulając się w mokry tors mężczyzny. - Tak cholernie mocno.

- Hej, wszystko jest w porządku. Spójrz na mnie. - odparł, gdyż słysząc ton głosu Kima nie chciał, by ten się rozkleił. Mając przed sobą chłopaka z zaszklonymi oczami przycisnął swoje wargi do tych jego, rozpoczynając krótki, lecz namiętny pocałunek. - Zmieniliśmy własne przeznaczenie, Taehyung. Nikt inny nie będzie decydował o naszej przyszłości, skarbie.

Jednakże, pogrążając się w tym uzależniającym uczuciu, jakim była miłość obaj zapomnieli o pewnym, ważnym aspekcie.

Nic nie działo się przypadkiem, a już na pewno nie ich pierwsze spotkanie, które zapoczątkowało całą tę podróż.

a/n Ogólnie, drugiej części nie miało być, ponieważ uważałam, że temat wyczerpałam i nie byłoby co kontynuować. Jednakże, niedawno mnie wręcz oświeciło i już wiedziałam, iż pojawił się jeden jedyny wątek, na który ostatecznie nie otrzymaliście odpowiedzi i mam nadzieję, że druga część sprosta waszym oczekiwaniom ^^

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz