~~17~~

736 116 22
                                    

Na szczęście, plan Jeongguka się powiódł. Chociaż z początku nie był w stanie dogadać się z częścią załogi, która piratami nie była ostatecznie kilka gróźb wystarczyło, by ci wykonywali rozkazy niczym potulne baranki. Jednakże, owe zwycięstwo nie dało Jeonowi jakiejkolwiek satysfakcji. Chociaż po tygodniach spędzonych na lądzie powinien czuć się wręcz wniebowzięty, mogąc czuć na twarzy morską bryzę, wcale nie był szczęśliwy. 

Może mógłby być szczęśliwszy, gdyby u jego boku znajdował się Taehyung.     

Czuł niewyobrażalną pustkę. Stale powracał do słów partnera chcąc wierzyć, iż ten miał rację. W tym wszystkim jednak bał się, że drugi raz nie przyjdzie im się spotkać. Przez te myśli nie był w stanie zasnąć. Opuszczając kajutę kapitana, która wbrew pozorom nie była tak biednie urządzona, jak reszta statku wyszedł na pokład, gdzie znajdowało się tylko dwóch załogantów, pełniących nocną wartę. Przeszedł na sam przód statku, wchodząc na linową siatkę, która otaczała bukszpryt. Oparł się o nią plecami i przymknął powieki. Na wspomnienie Kima sięgnął dłonią złotego talara, który jeszcze kilka godzin temu znajdował się miał innego właściciela. Odetchnął, chcąc przestać myśleć o tej całej sytuacji. Nawet, gdy słyszał skrzypiące deski nie uniósł powiek. Nie mając obok siebie partnera, nie miał nic do stracenia. 

- Tak myślałem, że nie śpisz. - rzekł Jimin, kładąc dłonie na biodra. - Mogę się przysiąść?

- I tak nie odejdziesz. - mruknął kapitan, zabierając dłoń z medaliony. Spojrzał na medyka, który usiadł po po prawej stronie bukszprytu. 

- To prawda, co mówią inni? - zapytał po chwili ciszy. - Chciałeś uwolnić się od Taehyunga i dlatego go tam zostawiłeś? - dokończył, a pirat słysząc to zmarszczył brwi. 

- Nigdy bym tak nie postąpił, gdybym miał wybór. Ja go kocham, do cholery. 

- Skoro go tak kochasz, czemu nie płynął z nami? 

- Tak było lepiej dla nas, dla reszty załogi i dla całej tej podróży. 

- Będziesz teraz trzymał Taehyunga z daleka od wody tylko ze względu na Calypso? Nie może was dręczyć w nieskończoność. 

- Najważniejsze jest teraz zdrowie Tae, a nie to, co czemu chcesz ty lub ja. Gdy będzie sam na lądzie, może wyzbędzie się... Tego czegoś, co go niszczy. 

- Sam w to nie wierzysz, Jeongguk. - westchnął Jimin. 

- Nieważne jest to, w co wierzę. Tu liczą się opcje, które mu pomogą. Skoro nasza rozłąka ma przynieść jakiekolwiek pozytywne efekty będę trzymał się od niego z daleka. 

Park westchnął, zahaczając zębami o dolną wargę. Domyślał się, że temat Taehyunga stanie się teraz na statku sprawą tabu, dlatego musiał ostrzec resztę, by czasem nie rozpoczynali niepotrzebnych kłótni. Kto wie, do czego byłby zdolny rozżalony pirat. 

- W takim razie, co ustaliliście? - zapytał, odwracając głowę w stronę rówieśnika. 

- Spotkamy się na Tortudze. Powiedział, że wymyśli sposób, dzięki któremu tam się dostanie. 

- I... - Uważasz, że to się uda? - odparł, parskając pod nosem. 

- Posłuchaj, Jimin. - zaczął Jeon, przewracając oczami. - Dobrze wiem, że nie masz najlepszej relacji z Taehyungiem, ale ze względu na naszą przyjaźń, mógłbyś chociaż udawać, że w niego wierzysz. Mam dosyć problemów w tym momencie, a twoje pieprzenie jakoś mi nie ułatwia sprawy. Dlatego, gdybyś mógł albo stój po mojej stronie, albo w ogóle się do mnie nie odzywaj. 

- Tu nie chodzi tylko o niego, Jeongguk. Nie chcę dla was źle, ale popełniasz drugi raz ten sam błąd i tego nie zauważasz. Podejmujesz się po raz kolejny walki, której i tak nie wygrasz. 

- To co mam zrobić twoim zdaniem? Siedzieć z założonymi rękoma i czekać, aż Taehyung umrze?

- Powinieneś zaakceptować swoje przeznaczenie. 

Jeongguk parsknął, wypychając językiem policzek. Nie mógł zrozumieć, dlaczego podejście Jimina do całej sprawy tak diametralnie się zmieniło. 

- Tu chodzi o życie osoby, którą kocham. Żadne, pieprzone przeznaczenie nie będzie mi narzucać tego, co mam zrobić, bo sam do cholery będę decydować o swoim życiu. Nie wiem, w którym momencie ci tak odbiło i nagle powierzyłeś swój los... Temu czemuś, ale nie przekonasz mnie do porzucenia tego planu. Zmierzę się ze wszystkim, z czym będzie trzeba, żeby mu pomóc. 

- Raz już prawie cię straciłem, Gguk. Myślisz, że chcę patrzeć na to, jak po raz kolejny cierpisz? 

- Skoro tak ci zależy, to mógłbyś wspierać mnie tak, jak na początku, a nie kwestionować wszystko, co powiem. Jakkolwiek plan Tae byłby od razu spalony, ufam mu i wiem, że znajdzie rozwiązanie. Skoro dla znalezienia wyjścia był w stanie zadecydować o naszej rozłące musiał mieć jakiś cel w tym wszystkim. 

Wiedział, że Taehyung nigdy nie wybrałby opcji, która tylko mu byłaby na rękę. Robił wszystko z myślą o innych, nie był egoistą. Jego rozwiązania nieraz się sprawdzały, więc i w tym wypadku Jeon polegał na nim. 

- W porządku. - odetchnął Jimin. - Masz rację. Obyśmy jak najszybciej znaleźli się na Tortudze i w końcu odzyskali święty spokój i niezależność na tutejszych wodach. Gdy sprawy z Calypso zostaną uporządkowane, my odzyskamy Valencię, na nowo trzeba będzie pokazać pozostałym, że władca mórz i oceanów jest tylko jeden. 

Jeongguk przytaknął, unosząc kącik ust. Z Parkiem wiele razy się sprzeczali i ciężko było pójść na kompromis. Odmienne charaktery często poróżniały ich, jednak ani na chwilę nie przestali traktować się jak bracia. Jimin chciał wszystkiego, co najlepsze dla Jeona, a sam kapitan pragnął chronić przyjaciela przed złem. 

- Kto by się spodziewał, że syn z tak potężnego rodu porzuci swoje życie w luksusach i ucieknie do pirata, który po raz kolejny przechytrzył system i uciekł przed karą śmierci. 

- Zapewne jego ojciec przewróciłby się w grobie, gdyby dowiedział się, że ręka Taehyunga została oddana osobie, której on sam nienawidził. - obaj parsknęli śmiechem, lecz Jimin dopiero po chwili zrozumiał słowa przyjaciela. 

- Czekaj, co ty właśnie powiedziałeś? - zapytał, marszcząc brwi. 

- Że jego ojciec w grobie się przewraca?

- Druga część. 

- Widzę, że wszyscy o tym zapomnieli. Osoba, która odnajdzie Taehyunga będzie mogła wziąć go sobie za męża. Podsumowując wziąłem to, co mi się należało. 

- I teraz... Jesteście małżeństwem? - powiedział, przetwarzając w głowie te słowa. 

- W teorii, owszem. Kapitanowie statków mogą udzielać ślubów na pokładzie, więc sam go sobie udzieliłem. - wzruszył ramionami. 

- Czy to jest w ogóle zawarcie małżeństwa w taki sposób jest legalne? 

- Zapytałeś właśnie pirata, czy przestrzega prawa. - powiedział, nie mogąc powstrzymać śmiechu. 

- Fakt. - rzekł Jimin, przytakując. Tylko przez chwilę siedzieli w ciszy, ponieważ ostatecznie nie wytrzymali i zaczęli się śmiać. 

Jeongguk czuł się nieco lepiej po rozmowie z przyjacielem. Pomimo jego oryginalnych poglądów doceniał to, co ten dla niego robił. A Jiminowi nie zostało nic innego, jak tylko cieszyć się szczęściem Jeona i przyjąć do świadomości, że jego brat, może niekoniecznie pod względem więzów krwi miał Taehyunga za męża, a przynajmniej w pięćdziesięciu procentach. 



✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz