~~2~~

1.3K 173 60
                                    

a/n Póki mam kilka rozdziałów w zapasie aktualizacje będą pojawiać się częściej. 

Od czasu ponownego stanięcia przed sterem Jeongguk mogąc w stu procentach przeżywać wszelkie bodźcie z otoczenia uśmiechał się choćby w momentach, gdy słońce wychodziło zza chmur. Czując po raz kolejny morską bryzę na twarzy nie mógł być szczęśliwszy. Jednakże, kluczem do jego praktycznie idealnego życia była jeszcze jedna rzecz, a raczej osoba.

Jego ukochany. 

Taehyung może i nie posiadał takich umiejętności, jak Jeon, lecz co nieco wiedział o żeglowaniu i z wielką chęcią towarzyszył kapitanowi na pokładzie podczas rejsów. Korzystając z ładnej pogody po przebudzeniu i wykonaniu porannej rutyny wyszedł na zewnątrz, przeciągając się. Dostrzegając Jeongguka za sterem uniósł kącik ust, po czym ruszył z miejsca. Po drodze przywitał się z Jiminem, który oczyszczał swoją broń z przemokniętego po ostatniej ulewie prochu. Wchodząc na podest nie ukrywał uśmiechu, przez co sam dwudziestopięciolatek się rozchmurzył. 

- Długość twojego snu mnie zadziwia. - odparł kapitan, umieszczając dłoń na pasie dawnego księcia. 

- Przy twoim chrapaniu ciężko zasnąć, Gguk. - parsknął, mierzwiąc przydługie włosy partnera. 

- Nie przesadzaj, jest już lepiej. - burknął, unosząc brew. 

Stanąwszy przed piratem ułożył dłonie na sterze, a ten za nim kontrolował poczynania dwudziestolatka. Co jakiś czas muskał ustami jego nagrzany od słońca kark, co powodowało łaskotki. Reszta załogi z początku sceptycznie była nastawiona co do tego związku. Momentami widząc parę, która wymieniła się czułościami prychali, skrzywiali się lub wystawiali głowę za burtę, udając wymioty. Jednakże, po czasie po prostu się do tego przyzwyczaili, zresztą po wydarzeniach z przeszłości szanowali Taehyunga i już nie komentowali jego obecności na Valencii. 

- Płyniemy gdzieś? - zapytał Kim, wyglądając zza żagla. 

- Moglibyśmy do Port Royal, jednak na razie chciałem pokręcić się w okolicach Isla De Muerta, aby rozruszać trochę Valencię. W końcu, kilka dni staliśmy przy brzegu. 

Taehyung po przytaknięciu oddał ster w ręce kapitana, a sam stanął obok i oparł się plecami o drewniane zabudowanie. Założył ręce na siebie i zaczął przyglądać się opalonemu mężczyźnie. 

- Ah, właśnie. Miałeś jakiś koszmar? Mamrotałeś coś przez sen. - odezwał się Kim, na co Jeon zacisnął szczękę. 

- To nic takiego, Tae. Zresztą raczej już się przekonałeś, że czasami tak po prostu mam. 

- Mhm, wiem. Po prostu byłeś cały spocony na twarzy i stale zaciskałeś powieki, więc wolałem zapytać. 

- Wszystko jest w porządku, słońce. Nie przejmuj się, korzystaj z ładnej pogody, bo obawiam się, że kolejne dni mogą nie być za piękne. 

Chłopak jedynie przytaknął, a następnie zszedł na dół, chcąc porozmawiać również z Jiminem, z którym po uratowaniu Jeongguka miał bardzo dobry kontakt. Dwudziestopięcioletni medyk również przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie, a Kim widział, że ten naprawdę żałował. Dlatego też, postanowił dać mu drugą szansę. 

~~

Nikt nie wiedział, w którym momencie zwykły rejs przemienił się w pokładową biesiadę. Gdy tylko pojawił się rum nikt nie mógł tak po prostu odmówić. Kwestią czasu było wyciągnięcie instrumentów i rozpoczęcie prawdziwej zabawy. Korzystając z braku silniejszego wiatru podpłynęli bliżej brzegu, gdzie zrzucili kotwicę. 

Każdy pirat będący pod rządami Jeongguka wiedział, że choć jego charakter wrócił do pierwotnego stanu mężczyzna, gdy tylko ktoś stawał się nieposłuszny ukazywał swój temperament. W dalszym ciągu stosował chłosty i choć był bardziej wyrozumiały, zdradą gardził i nikogo nie pozostawiał przy życiu. Valencia sama w sobie się nie zmieniła. Dalej była majestatycznym okrętem, gdzie można było doliczyć się czterech masztów i wielu beżowych żagli. Potężny galeon będąc wolnym od klątwy nie stracił w oczach pozostałych piratów pływających po tych wodach. 

I choć Jeon pozbył się piętna, które otrzymał od ojca w dalszym ciągu był niepokonany, z pewnego względu. Nie pływał dla łupów. Pływał, bo to kochał. Statki, morza wraz z żyjącymi w nich morskimi stworzeniami... To wszystko go ukształtowało, nie potrafił, ale też nie chciał bez tego funkcjonować. Jednakże, to  właśnie w tym piracie, który szedł na przekór wszystkiemu zakochał się Taehyung. Jeongguk był jedyny w swoim rodzaju i Kim o tym wiedział. 

- Uwielbiam takie dni. - mruknął dwudziestolatek, przystawiając do ust szmaragdową butelkę wypełnioną rumem. Oparł głowę o ramię kapitana, na którego kolanach siedział. Spoglądając na jeden z dwóch większych masztów cicho się zaśmiał. - Pamiętasz, gdy musiałem szorować pokład? 

- Pamiętam to aż za dobrze. 

- Wtedy dopiero zrozumiałem, że piraci nie żyją na tych samych zasadach, co zwykli ludzie. 

- Mam rozumieć, że zwykli ludzie atakują innych w nocy i potem wykręcają się... Pocałunkiem? - mruknął, parskając. Widząc rumieńce na twarzy byłego księcia cmoknął jego spierzchnięte wargi. 

- Do dziś nie jestem w stanie pojąć, dlaczego to zrobiłem. Nie ma osoby, która mogłaby cię pokonać. 

- A jednak jest. - westchnął, mierzwiąc swoje włosy. - Moje życie leżało w twoich rękach, Taehyungie. Od samego początku. 

W tej samej chwili do pary podszedł Hoseok wraz z Yoongim, zasiadając na beczkach obok. Min choć z początku nie znosił partnera swojego przyjaciela w tym momencie bardzo go cenił i żałował tego, co robił mu w przeszłości. Odzyskanie Jeongguka było dla niego priorytetem, a stało się to możliwe tylko i wyłącznie dzięki Taehyungowi. 

Dzięki osobie, która pierwotnie całe swoje życie miała spędzić w zamku, na Tortudze. 

Gdy tylko Jungowi udało się zaciągnąć dwudziestolatka na środek pokładu w celu rozruszania się w rytm muzyki Yoongi siedząc na przeciwko przyjaciela zaśmiał się, kręcąc głową. Obserwując obecną sytuację, po prostu nie dowierzał. 

- Kto by pomyślał, że uratowanie zwykłego rozbitka tak bardzo zmieni nasze życie. - odparł, wzdychając. - Te wszystkie mapy, poszlaki. Czysta krew, opuszczone wyspy... To było naprawdę mocno popieprzone. Co jeszcze przyniesie przyszłość? 

- Często zadaję sobie to pytanie. - odpowiedział zgodnie z prawdą mężczyzna. - I wiesz co? Nadal nie znalazłem na nie odpowiedzi. - dokończył, parskając śmiechem. Chwilę po tym zderzył się butelkami z grubego szkła z Minem, na raz dopijając trunek. 

- Myślisz, że Tortuga tak po prostu o nas zapomniała? - mruknął rówieśnik, unosząc brew. 

- Nie jest tak łatwo nas zapomnieć, Yoongi. - zaczął, wypychając językiem policzek.  - A nawet, jeśli... Już niedługo przypomną sobie o istnieniu Valencii i o piracie o imieniu Jeongguk. 

- Planujesz coś? - zapytał Min, gdyż Jeon nic nie mówił na temat planów dalszej podróży. 

- Skądże, przynajmniej jeszcze nie. Jednak, patrząc na mnie i to co, przez co przeszedłem... Powinieneś zrozumieć jedną rzecz.

Pirat wbił spojrzenie w przyjaciela, oczekując kontynuacji. Ten uniósł wzrok, zaczynając wpatrywać się w ukochanego, który roześmiany tańczył pomiędzy osobami z załogi. 

- Naszym największym przeciwnikiem jest przeznaczenie, Yoongi. 

Jeszcze wtedy obaj nie wiedzieli, że ten tok rozumowania wcale nie odbiegał od prawdy, która w przyszłości mogła okazać się okrutna dla pewnego członka załogi. 



✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz