a/n Niesprawdzony, potem to zrobię.
Chociaż znajdował się w nowym miejscu Taehyung nie mógł narzekać. Miał wszystko podsunięte pod sam nos i nie musiał wiele robić. Nieraz spacerował po długich korytarzach, przyglądając się obrazom. Kilka ukazywało piratów podczas walk o Isla De Muerta, lecz nigdzie nie widział czegoś, co pomogłoby mu w poznaniu Calypso. Męczące były również uroczyste obiady czy też kolacje, gdzie przy jednym, długim stole zasiadała praktycznie cała rodzina królewska. Kim nie rozumiał, dlaczego królowi tak zależało na jego obecności, lecz póki nie musiał, nie miał zamiaru robić problemów. W końcu, najpierw powinien wymyślić plan, dzięki któremu spotka się z Jeonggukiem płynącym na Tortugę.
- Dlaczego zgromadziło się tutaj tyle ludzi? - zapytał, marszcząc brwi. Od razu, gdy tylko wszedł na salę, gdzie znajdował się stół zastawiony potrawami po same brzegi spostrzegł, że tym razem ludzi było prawie dwa razy więcej.
- Król ogłosi pewną nowinę przy posiłku. Zaprosił całą rodzinę łącznie z tymi, którzy mieszkają poza Isla De Muerta.
Taehyung przytaknął, po czym spojrzał nieznajomych stojących przy bogato zdobionych krzesłach. Odetchnął, a następnie z uniesioną głową podszedł do mężczyzny, który władał miastem. Delikatnie się uśmiechnął, nie chcąc wtrącać się w wypowiedź władcy.
- Skoro przyszedł Taehyung, możemy siadać do stołu. - powiedział radosnym głosem, a goście kolejno zaczęli podchodzić do krzeseł. Kim klasycznie usiadł po lewej stronie od króla, chociaż tym razem dziwnie się czuł, siedząc w tym miejscu. W końcu, jako jeden z nielicznych nie był w rodzinie.
Z początku, atmosfera nie była najlepsza. Jednakże, gdy po kolei każdy zaczął sięgać po przeróżne półmiski rozpoczęły się głośne rozmowy, które nieco poprawiły klimat panujący przy posiłku. Dwudziestolatek co jakiś czas odpowiadał na pytania króla, lecz sam z siebie nie odezwał się do innych. Dopóki mężczyzna nie wstał Kim kompletnie zapomniał, że ten miał coś ogłosić. Dlatego, gdy wstał z miejsca i poprosił o chwilę uwagi spojrzał na niego i wyczekiwał.
- Jak zapewne wiecie, od kilku dni w naszych skromnych progach przebywa pochodzący z Tortugi Kim Taehyung, prawowity spadkobierca tronu po swym zmarłym ojcu. Przez wiele miesięcy walczył o przetrwanie, przebywając na pokładzie statku słynnego pirata - Jeon Jeongguka, który znany jest ze swojej nikczemności. Mamy ogromne szczęście, że ostatecznie nic mu się nie stało tak, jak powiadali od tygodni na samej Tortudze. - ogłosił, a zaproszeni goście odwracali głowy, spoglądając na dwudziestolatka. Ten uśmiechnął się, pochylając głowę. - Korzystając z tej okazji, postanowiłem odnowić więzy między Isla De Muerta, a Tortugą.
Brunet przełknął ślinę, gdyż słyszał już coś o tym, jednak nie wiedział, o co dokładnie chodziło. Jednakże miał przeczucie, że nie było to nic dobrego, a już na pewno nie coś, co mu by pomogło uciec.
- Dlatego też, wydam mą córkę za Kim Taehyunga, a ich małżeństwo zapoczątkuje owocną współpracę między obiema wyspami.
Przy stole zapanował harmider. Sam dwudziestolatek nie wiedział, jak powinien na to zareagować. Nigdy nie spodziewałby się takiego zwrotu akcji.
- Dlaczego nikt nie zapytał się mnie o zdanie? - zapytał Kim, zaciskając szczękę z nerwów.
- Prędzej czy później by się to stało. Nieraz w przeszłości dyskutowałem o tym z twym ojcem. Wyjdą z tego same korzyści. Nie bez powodu cię tu ugościłem. - wyjaśnił, unosząc kącik ust. - Jieun, kochanie. Wyjdźcie do ogrodu porozmawiać. W końcu, musicie się poznać.
Dziewiętnastolatka przytaknęła, wstając od stołu. Dopiero teraz, po raz pierwszy Taehyung spostrzegł, że taki ktoś w ogóle znajdował się w sali. Nie mając wyboru podążył za dziewczyną, w ciszy opuszczając zamek. Nie miał zamiaru brać żadnego ślubu, był związany z Jeonggukiem. Sama księżniczka była naprawdę piękna. Miała delikatną urodę, a jej budowa ciała była bardzo drobna. Włosy sięgające za ramię przy wietrze delikatnie się poruszały, nachodząc na jej twarz. Jednakże, Kim nie był zainteresowany. W swoim życiu dostrzegł tylko jedną osobę i tą ją uważał za idealną.
Wychodząc na zewnątrz Taehyung naciągnął dokładniej na ramiona niebiesko-czerwony płaszcz ze zdobieniami. Przeszli na niewielką dróżkę, która prowadziła na altankę. Docierając tam stanęli na przeciwko siebie, a Kim odetchnął, nie chcąc być w tym miejscu.
- Posłuchaj... Jieun? - zaczął niepewnie, gdyż nie wiedział, czy zrozumiał poprawnie imię. - Nieważne, co twój ojciec powie, nie ożenię się z tobą.
- Ja sama nie chcę tego ślubu. - powiedziała, cicho się śmiejąc. Na moment spuściła wzrok, lecz prędko go podniosła, nawiązując kontakt wzrokowy z dwudziestolatkiem. - Tata wiele mi o tobie mówił poza tym, jak masz na imię i nazwisko, skąd pochodzisz i, że kończysz niedługo dwadzieścia jeden lat. Wiem, że nie jesteś tutaj bez powodu.
Taehyung zmarszczył brwi, a ręce założyć na siebie. Cóż, dziewczyna miała rację, lecz nie mógł jej przytaknąć.
- Nie wiem, skąd masz takie informacje.
- Mogę ci pomóc uciec stąd, tylko musisz mi zaufać. - odparła. - Posłuchaj, Taehyung. Kompletnie nie interesuję mnie ten związek i prawdę mówiąc, będzie mi na rękę, jeśli nie będziesz blisko mojego ojca. Jest już osoba, na której mi zależy. Bardzo kocham tego chłopaka i jeśli ty stąd wyjedziesz, będę mogła się z nim związać. - wyjaśniła, co brzmiało dosyć wiarygodnie.
- Twój ojciec o nim wie? - zapytał.
- Nie, ale powiedziałam ci o tym, bo mamy wspólny cel. Chcę zdobyć w taki sposób twoje zaufanie.
- Skąd mogę mieć pewność, że gdy coś ci powiem, nie polecisz do króla? - zapytał, siadając na ławce.
Jieun sama zajęła miejsce obok, składając swoje dłonie na udach. Ponownie się uśmiechnęła, a Kim po spojrzeniu już mógł wyczuć, że ta mówiła faktycznie prawdę.
- A masz inne wyjście? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Wystarczy, że przy moich rodzicach będziemy udawać. Jednak, żebyśmy mogli współpracować muszę mieć pewność, że mi ufasz.
- Zawarłem związek małżeński z Jeonggukiem, będąc na morzu. - powiedział po chwili, unosząc przy tym kącik ust. - Czy teraz masz pewność, że jestem gotowy na współpracę? Muszę stąd się wydostać tak, by dostać się na Tortugę.
Musiał zaryzykować. Może i nie mógł powiedzieć, że nie miał nic do stracenia, lecz musiał podjąć jakąś decyzję i uważał, że Jieun faktycznie jest godna zaufania. Szczególnie, gdy widział pierścionek na jej palcu serdecznym.
- Czyli... Te wszystkie plotki o was, są nieprawdziwe? - zapytała zaskoczona. - Twoja matka mówiła, że zmuszał cię do tego wszystkiego, a na końcu się ciebie pozbył. Dlatego tutaj wylądowałeś.
- Może trudno w to uwierzyć, ale Jeongguka i mnie łączy prawdziwe uczucie. Gguk nigdy by mnie nie skrzywdził.
- Dlaczego cię tu zostawił?
- Sam postanowiłem zostać. - odparł, wzdychając. - To było najlepsze rozwiązanie. Tak samo, przy porwaniu z Tortugi. Do dziś pewnie szukają osób, które pomogły wydostać się im z celi. To ja ich uwolniłem i sam, z własnej woli wsiadłem z powrotem na ich statek.
- Teraz musisz zaspokoić do końca moją ciekawość. Książę i pirat? Tego nie było nawet w najlepszych książkach, które czytałam. - powiedziała z entuzjazmem.
- Opowiem ci wszystko od początku do końca, gdy sama coś powiesz o sobie i swoim ukochanym.
- Odpowiem ci na każde pytanie, które zadasz. Nawet będziesz mógł poznać go, mieszka niedaleko. Często wieczorami się do niego wymykam.
Taehyung przytaknął, tym razem szczerze się uśmiechając. Chociaż nie znał wcześniej Jieun czuł, że mógł jej zaufać, a ta była w stanie mu pomóc w ucieczce. Dlatego postanowił zaryzykować. Dodatkowo wiedział, że gdy tylko inni dowiedzą się od dziewczyny o jego prawdziwej relacji z Jeon Jeonggukiem, niewiele osób w to uwierzy. W końcu, okoliczności jego zniknięć, same kłótnie i dowody, jak i nienawiść, którą pirat darzył Tortugę... Te wszystkie rzeczy wystarczyły, by inni nie wzięli na poważnie słów dziewiętnastolatki, a ta zapewne była tego świadoma.
Mimo wszystko przeczuwał, że ich współpraca będzie owocna i obie strony wyjdą przy tym na plus.
CZYTASZ
✓Destiny | k.th x j.jk✓
Fanfic[Druga część Voyage] [Ukończone] Po otrzymaniu drugiej szansy na lepsze życie Jeon Jeongguk zmienił się nie do poznania. Mając u boku ukochanego przemierzał morza stale poszerzając swoją kolekcję podbitych statków. Jednakże, czy żyjąc na własnych z...