a/n Ogólnie w dni, w które będzie pojawiał się rozdział do Destiny nie będzie aktualizacji do School Trip, ponieważ nie wyrobię się z pisaniem.
Dni mijały, a rozbitkowie coraz lepiej radzili sobie w nowych warunkach. Starali się nie wchodzić na tereny miasta, dlatego krążyli po dziczy. Jak się potem okazało, o jedzenie wcale nie było trudno. Chociaż nie mieli wielu możliwości, większość ze znalezionych roślin była jadalna i wydawała soczyste owoce. Polowali również na mniejsze zwierzęta, aby przyrządzić co jakiś czas mięso na ognisku. Łapali ryby, lecz nie było to wcale takie proste. Najgorzej było zdobyć wodę zdatną do picia, jednak nawracające deszcze wystarczyły, by uzupełnić chociaż w połowie zapasy. Jeongguk, będąc w dalszym ciągu kapitanem dla reszty inicjował większość wypraw do lasu. Mimo wszystko, nie chciał stracić posady. Taehyung, gdy nie był z Jeonem zostawał na brzegu z Jiminem, z którym miał o wiele lepszy kontakt, niż na samym początku znajomości. Ani razu nie odniósł się do jego rozmowy z Yoongim, choć nieraz o tym myślał. Był mu po części wdzięczny, że stanął w jego obronie.
Tego dnia, słońce grzało niemiłosiernie. Taehyung, chcąc potowarzyszyć ukochanemu szedł z nim na samym przodzie, prowadząc spokojne rozmowy. Nie wracali więcej do ostatniej, nieprzyjemnej wymiany zdań. Nie widzieli powodu, aby rozpoczynać ten temat jeszcze raz. Idąc pod górę, Kim mając mroczki przed oczami od wysiłku zwolnił. Z początku Jeon zatrzymał się, jednak dwudziestolatek chciał, by ten szedł dalej. Mając na końcu Jimina przyłączył się do niego, chociaż każdy następny krok był dla niego coraz cięższy.
- Taehyung, wszystko w porządku? - zapytał Park, łapiąc chłopaka za nadgarstek. Nagły podmuch wiatru, z którym zetknął się Kim był przyczyną jego gęsiej skórki. W pewnym momencie ból, który odczuł w klatce przeszył jego ciało, przez co się zatrzymał.
- To n-nic. - stęknął, zaciskając dłoń na koszulce. W tej samej chwili grupa oddaliła się, zostawiając w tyle tę dwójkę.
Jimin zacisnął szczękę, dokładnie lustrując chłopaka. Gdy ponownie można było odczuć mocniejszy podmuch wiatru Kim upadł na kolana, tłumiąc w sobie ból.
- Jeongguk, czekaj! - krzyknął medyk, kucając przy Taehyungu.
Jeon słysząc swoje imię zatrzymał się. Zmarszczył brwi, a następnie odwrócił się. Jednak to, co zobaczył całkiem wybiło go z rytmu.
- Na razie stójcie. - powiedział do Yoongiego, a ten przytaknął.
Kapitan zatopionego statku zbiegł z góry, chcąc jak najprędzej znaleźć się przy partnerze. Kucnął przy nic, biorąc jego twarz w dłonie.
- Nic się nie stało. - odparł, starając się podnieść z kolan. Gdy zakręciło mu się w głowie uścisk na jego ramionach pomógł mu złapać równowagę.
- Nie sądzę, że powinien dalej iść, Jeongguk. - powiedział Jimin, przyglądając się bladej twarzy Kima. - To nie pierwszy raz, gdy tak się dzieje.
- Przesadzacie, po prostu jest za ciepło. - rzekł, odgarniając swoje włosy z wilgotnego od potu czoła.
- Gguk, mamy iść? - głos Hoseoka przyciągnął uwagę kapitana. Zacisnął szczękę zastanawiając się, co powinien zrobić.
- Poczekajcie, idę do nich. - powiedział, po czym pobiegł w stronę reszty.
Przez nagły wysiłek fizyczny jego miał przyspieszony oddech. Jednakże, nie mógł tym razem zignorować tego, co działo się z Taehyungiem. Nie, gdy to stale nawracało.
- Idźcie dalej. Wiecie, gdzie są te drzewa. Muszę wrócić na dół.
- Co się stało? - zapytał Jung, spoglądając w stronę medyka podtrzymującego dwudziestolatka.
CZYTASZ
✓Destiny | k.th x j.jk✓
Fanfic[Druga część Voyage] [Ukończone] Po otrzymaniu drugiej szansy na lepsze życie Jeon Jeongguk zmienił się nie do poznania. Mając u boku ukochanego przemierzał morza stale poszerzając swoją kolekcję podbitych statków. Jednakże, czy żyjąc na własnych z...