Hermiona
Po zjedzeniu zimnego, śniadania poszłam do góry po pergamin i pióro. Zeszłam na dół usiadłam przy stole i zaczęłam pisać, list do Luny:Droga Luno,
Nie pisałam do ciebie przez dłuższy czas, tak jak ty do mnie...
Na pewno wszytko u ciebie dobrze? Jest wszystko ok?
U nas jest nawet dobrze, poza tym, że Harry za dwa tygodnie jedzie do Hogwartu. Dlatego mam do ciebie pytanie....Zadam je za chwile bo narazie jeszcze chciałam pogratulować ci dziecka!
A więc co do pytania...Harry nie chce zostawiać mnie samej, dlatego powiedział, że zawiezie mnie do Pani Molly. Boję się sama tam jechać, więc czy pojedziesz ze mną? Harry powiedział, że to żaden problem, a nasze dzieci będą mogły się spotkać chociaż nie wiem jak...H.G-P
Wzięłam kopertę i spakowałam list, zawołałam naszą niwą sowę i dałam jej pergamin, ona odbiła się lekko od mojej ręki i już jej nie było...
- Mionuś!
- Co się stało?
- Lily chyba jest głodna.
- Już idę...
Szczerze mówiąc miałam już tego dość, znaczy kochałam moje dzieciaki, ale ciężko wszytko robić...Tu trzeba nakarmić Lily, tu Jamesa, zrobić obiad, przewinąć małą, poprać, prasować...MASAKRA! Ale bardzo się cieszę, że Harry to mój mąż i ojciec dzieci. Gdybym wyszła za Rona na 100% siedziałby i nie pomagałby mi ani trochę, a Harry...on umie zrobić obiad, przyznam są przepyszne, pomaga mi przy przewijaniu, czasami sam sprząta...jest bardzo pomocny...Po nakarmieniu zeszłam na dół z Lily, a Harry za mną z Jamesem. Usiedliśmy na kanapie i położyliśmy dzieciaki na niej. Harry przebrał Jamesa w niebieskie body z małym patronusem, a ja Lily w czerwone body z małą sówką. Chcieliśmy wyjść na zakupy więc ubraliśmy jeszcze sweterki i kombinezony, wyglądali uroczo. Ja założyłam czarne jeansy, błękitną bluzę Harrego i czarną kurtkę, pomijając szal, czapkę i rękawiczki. W końcu był Luty.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy w samochód, po pół godzinie byliśmy na pokątnej. Spacerowaliśmy po uliczkach z wózkiem na zmianę, spotkaliśmy....LUNE!
- Luna! - krzyknęłam do dziewczyny, a ona szybko się obróciła i uśmiechnęła.
- Hermiona! Jak dobrze Cię widzieć! Jesteś jeszcze piękniejsza niż ostatnio - przytuliłam przyjaciółkę, a ona odwzajemniła uścisk.
- Pisałam dzisiaj list do ciebie, ale widocznie jeszcze go nie dostałaś.
- Wiesz, mieszkam dosyć dalek od tego miejsca, dlatego rzadko tutaj bywam. Powiec jak u Lily i Jamesa?
- Jak zawsze, płaczą i śpią nic więcej - Luna cicho się zaśmiała.
- Luna, o cześć - podszedł do nas wysoki blondyn z niebieskimi oczami.
- Cześć, Hermiona - przywitałam się z chłopakiem i wyciągnęła w jego stronę rękę.
- Olivier, miło Cię poznać - uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w rękę.
- Mi ciebie również, to jest mój mąż Harry.
- Harry Potter? Tak?
- Tak, to ja - Harry się zaśmiał i uścisnął rękę Oliviera.
- Hermiona, może pójdziemy do sklepu, a chłopaki z dzieciakami do Trzech Mioteł?
- Świetny pomysł! Harry?
- Tak, idźcie my zostaniemy z dzieciakami.
- To pa, kochanie!
- Pa, myszko!Poszłyśmy do nowego sklepu na pokątnej „Dziecięce Wybryki".
- Jak ty masz dobrze...
- Jak to? Ty też! Masz dziecko i męża.
- Tak, ale on...eh...
- Luna? Co się dzieje?
- On nie jest taki jak Harry, kocham go, ale wydaje mi się, że on mnie nie...
- Oh, Luna, napewno Cię kocha!
- Tak myślisz?
- Tak! Uwierz mi!
- Chodź, zobaczymy jakieś u ubranka!
- Ok, Luna...
- Tak?
- Przepraszam, że nie pisałam do ciebie przez tak długi czas...
- Nie masz za co przepraszać, ja też nie napisałam do ciebie żadnego listu...Mamy dzieci i teraz to jest najważniejsze, a ty dwójkę.
- Tak, wiem...dziękuje...
- Zobacz jak myślisz? - blondynka pokazała mi mały sweterek z herbem Ravenclawu.
- Śliczne, ale skąd wiesz, że trafi do niego?
- Nie wiem, ale tak myśle..
- Jeśli ci się podoba to weź.
- Masz racje biorę.
- A jak ma na imię twój...twoja...
- Pandora, po mojej mamię..A twoje dzieciaki?
- James i Lily, po rodzicach Harrego...
- Rozumiem...Spędziłam z Luną jeszcze sporo czasu w sklepie, a potem w kawiarni...to tak szybko zleciało...
Umówiłam się z nią, aby wpadła na weekend z Olivierem i Pandorą, zgodziła się.Harry
Dziewczyn nie było już piątej godziny, martwiłem się o nie obie. Co gorsza Lily płakała, przewinąłem ją, próbowałem uśpić, ale widocznie była głodna...
Olivier był nawet spoko, ale jedna rzecz w nim mi nie pasowała...
- Hej, chłopaki!
- Hermiona, Luna wreszcie jesteście! - zawołałem i podeszłem do mojej żony.
- Przecież nie było nas tak długo... - zażartowała Luna j popatrzała na Hermione.
Miona miała w ręce trzy duże torby, wiedziałem, że w domu czeka mnie pokaz mody, bez modelów.
- Lily płaczę, jest głodna.
- To będziemy musieli się zbierać, pa Luna! Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!Po 40 minutach byliśmy już w domu, rozebraliśmy dzieciaki, Miona nakarmiła i Jamesa i Lily, a potem położyliśmy ich spać. Była 17.57 jak usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać ubranka...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka💖🤍
Słów jest 780🍭💕
CZYTASZ
Wszytko jest możliwe ~ Harrmione
Misterio / SuspensoHarry jest z Ginny, ale nie przestaje myśleć o Hermionie, która do tego momentu była jego przyjaciółką. Teraz nie widział w niej tylko przyjaciółki, ale kogoś więcej. Hermiona nie dawno zerwała z Ronem ponieważ nie miał dla niej czasu i kłócił się c...