Rozdział 34 + Info!

893 84 13
                                    

Naruto pov

Demon zaczął składać jakieś pieczęcie. Polana zaszła mgłą. Wszyscy zaczęliśmy się rozglądać, jednak bez możliwości zobaczenia czegokolwiek.

Po chwili mgła lekko opadła, w my zobaczyliśmy momochiego stojącego na wodzie.
-Super! Nie zauważyłem nawet że ta woda tu była.
Stał na jednej nodze, z uniesioną ręką a drugą trzymał przy brodzie.

-Ukrycie we mgle!- Wypowiedział. Zniknął.
Mgła zaczęła się powiększać, przez co my straciliśmy widoczność.

-Osiem miejsc... Krtań, kręgosłup.. Które z nich będzie moim punktem zabicia?- Jego głos odbijał się jakby z każdej strony. Banshee cofnęła się o dwa kroki przerażona. Sasuke zacisnął zęby, a ja stałem nie wzruszony. W środku jednak czułem lekki niepokój. Nie żeby coś, ale nie ufałem jeszcze Hatake na tyle, aby powierzyć mu swoje życie.

-Nie przejmujcie się. Obronie was miarą swojego własnego życia. Nie pozwolę, aby któremukolwiek z moich towarzyszy stała się krzywda. Uwierzcie mi.- Powiedział widząc naszą obawę, i uśmiechnął się. Nie przekonało mnie to.
-Nie był bym tego aż tak pewny...- Znowu usłyszeliśmy głos mężczyzny z kiri. Ja właśnie też nie jestem pewny, w tym się z tobą zgadzam Zabuza.

Momochi szybko znikł z wody i pojawił się między nami. Próbował zaatakować Tazune, jednak równie szybko pojawił się tam Hatake. Wbił mu kunai w brzuch. Przygotowałem się na widok krwi. Z brzucha demona wypłynęła jednak... Woda! Wodny klon... Za ich dwójką pojawił się jeszcze jeden Zabuza. Nie byłem jednak pewny, czy to też był klon.

-Hatake za tobą!- Krzyknąłem, i odskoczyłem do tyłu żeby mu nie przeszkadzać. On szybko się obrócił. Nie zdążył jednak zareagować, albo może zrobił to specjalnie, ale jednak tego ataku nie obronił. Zabuza przeciął go na pół swoim mieczem. Rozprysnęła się krew.
Na chwile mnie zamurowało, jednak nie byłem w stanie uwierzyć że Kakashi dał się tak łatwo pokonać. Z oczu banshee wypłynęły łzy. Tazuna wyglądał jakby miał się załamać, a Sasuke nie wiedział co się stało. Zabuza był w podobnym stanie jak Uchiha.
Usłyszałem jak Kurama się śmieje. Nie wiem tylko czy z tego, że Kakashiemu tak trochę się umarło, czy dlatego, że to też był klon, a on sam siedzi gdzieś na drzewie i ma z nas bekę.
Krew Hatake zamieniła się w wodę. Czyli jednak to drugie... Kakashi pojawił się za Momochim z kunai'em przy jego szyi. Skubany skopiował tą technikę wodnych klonów...

-Teraz to koniec.- Powiedział cicho, więc ledwo to usłyszałem. Rozluźniłem się trochę, Sasuke i Tazuna również. Haruno próbowała się ogarnąć. Jestem pewny że wszyscy już myśleli że to koniec.

-Nie uważasz, że ta walka była trochę za prosta? -Spytał Kurama który nadal śmiał się pod nosem.
-Już nic nie mów... Jak to będzie dalej trwać, to banshee na zawał zejdzie.- Fuknąłem. Nie żebym za nią tęsknił, ale jednak lepiej żeby nie umierała akurat na tej misji.

Kakashi powiedział jeszcze pare zdań do Zabuzy, których już nie byłem w stanie usłyszeć.

-Czy aby na pewno koniec?- Pojawił się jeszcze jeden.. klon? Znowu nie jestem pewny. Hatake szarpnął kunai'em, a z „Zabuzy" została sama woda. Demon mgły zamachnął się w stronę głowy Kakashiego mieczem, a ten zrobił unik. Zanim jednak zdążył zrobić coś jeszcze, Momochi wykopał go w stronę jeziora. Skierował się również w tamtą stronę. Wszystko wyglądało na to, że walka będzie się dalej toczyć na wodzie.

Albo pod wodą.

Hatake wpadł do jeziora. Zaraz obok niego pojawił się Zabuza, który wskoczył na tafle wody. Kakashi się wynurzył, jednak nie na długo. Momochi zaczął składać pieczęcie.

-Suirou No jutsu- Wypowiedział nazwę techniki. Wokół Hatake pojawiła się wodna kopuła, która oplotła również prawą rękę demona. Z wody zaczęły wynurzać się kolejne klony.
Banshee przechyliła się do tyłu i upadła.
Tazuna podskoczył lekko przerażony tym, że banshee zemdlała.
Może by jakoś pomogła, albo nadała się chociaż na przynętę, ale teraz leży nie przytomna..

Zostaliśmy z Uchihą we dwóch.

Zacząłem się nerwowo rozglądać. Musiałem znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, bo inaczej to może się nie skończyć dobrze.

————————————————-
•643 słowa•

Nie jest to rozdział skończony ani sprawdzony, jednak nie zrobiłam tego bo nie wiem czy będę to jeszcze kontynuowała. Zawieszam tą książkę na jakiś czas ponieważ moja wena postanowiła skoczyć z mostu.

„Czy mam inny wybór?"  DISCONNECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz