Rozdział 21

1.9K 117 31
                                    

Tekst- Naruto mówi w myślach do Kuramy
Tekst-Kurama
                    Naruto pov
-No więc.. Tak.
-Hm? Tak? A.. Wytłumaczysz mi to? Bo trochę nie rozumiem co chcesz przez to powiedzieć.
-Egh.. Chodzi mi o to że masz dużo więcej wyborów niż ci się wydaje.- Kurama zaczął mi tłumaczyć a ja bardzo uważnie go słuchałem. Ciekawiła mnie jego odpowiedź.- Możesz na przykład tak jak teraz bawić się w ninja, możesz to rzucić i zacząć życie cywila, możesz także ubiegać się o jakieś wyższe stanowisko chociaż pewnie by ci się to nie udało. Możesz spełnić swoje marzenie i uciec z wioski lub oddać się jakiejś organizacji. Z tego co się orientuje to jest taka która łapie bijū. A dokładniej ich jinchūriki. Potem robią jakieś rytuały i wyciągają z nich bijū.
-A co się dzieje z takim jinchūriki potem?
-Po wyciągnięciu bijū z ciała pojemnika, pojemnik umiera.
-Ahaa.. Dobra może kiedyś. A jak nazywa się ta organizacja?
-Aka.. Akatuski? Akat.. suki? Akatsuki.. Ta. Akatsuki.
-Brzask? No to niezłą nazwę se znaleźli.
-Nie dyskryminuj ich. Są tam shinobi uznawani za najniebezpieczniejszych na świecie. Brat Uchihy tam jest.
-Really? To nieźle się zapuścił.. A jak wyglądają?
-Coś mi świta że noszą chyba czarne długie płaszcze z czerwonymi chmurami.
-Mhm...- Chciałem sprawić wrażenie takiego jakbym się nad czymś zastanawiał. Przy okazji naprawdę zacząłem myśleć czy ich nie poszukać.
-Ej! Ani mi się waż! Ja nie chce kolejnej wioski niszczyć. Oni mają jakąś taką dziwną tą. No taką wiesz. No taką n-
-Nie.- Chciał kontynuować ale mu przerwałem. Nie żeby coś, ale nic, KOMPLETNIE NIC nie rozumiałem z tego co mówi.
-Mów jaśniej bo w mojej głowie jest za ciemno.
-Acha. Dobra. Oni są jacyś chińscy i mogą kontrolować bijū po wyjęciu ich z jinchūriki. Trzymaj się od nich z daleka.
-Mhm.. Zobaczę co da się zrobić.
-Mówię poważnie bachorze!
-Dobra! Ale skończ z nazywania mnie bachorem. Po za tym, jeżeli nie chcesz żebym się do nich zbliżał to czemu mi o nich mówisz?
-Właśnie po to żebyś wiedział jak wyglądają i na nich uważał. A teraz odpowiedziałem ci to daj mi spać.- I na tym skończyliśmy rozmowę. Idealnie w tym momencie skończyłem ramen. Jadłem go bardzo powoli. Po prostu nie chciałem przerywać naszej konwersacji.

Wstałem z krzesła i spojrzałem na moich towarzyszy.
-Idę do domu.- Oznajmiłem im.
-Nie chcesz nic więcej? Mało zjadłeś. Jesteś strasznie chudy powinieneś jeść więcej.- Kakashi próbował mi wcisnąć kolejną miskę. W sumie ma racje. Chociaż jem codziennie to i tak jem mało. Jem ramen na śniadanie i kolacje. Obiadu nie jem. Wiem że nie zrobiło by mi to za wielkiej różnicy  bo dużo ćwiczę ale nie chce też wydawać za dużo pieniędzy. Wchodzę do ichiraku na śniadanie bo wiem że jestem wtedy dość wcześnie i nie będę wstanie zniechęcić ich klientów do jedzenia tam. A kolacje staram się jeść zawsze szybko, chociaż nie zawsze mi to wychodzi.

-Nie dziękuje. Tyle mi starczy- Odpowiedziałem podnosząc lekko ręce w geście „obronnym".
-Na pewno?- Widziałem że Kakashiemu coś nie pasowało.
-Na pewno.- Odpowiedziałem już lekko znudzony. Ale nie powiem, trochę się cieszę że się o mnie martwi. Może być to też wina że mój ojciec był jego sensei'em ale i tak to miłe.
-Eh. No dobra- Odpowiedział też wstając z krzesła. Widzę że on wie że mnie nie namówi. Jakby nie patrzeć to jestem dosyć uparty.- Spotykamy się jutro przed wieżą hokage o godzinie ósmej rano. Już oficjalnie, jako drużyna siódma wykonamy pare misji.- Zauważyłem w oczach tych dzbanów którzy też się odwrócili iskierki szczęścia. Może banshee miała ich więcej a u Uchihy były ledwo zauważalne ale i tak wiedziałem że oboje mają taką samą satysfakcję z tego że zdaliśmy. Nie wiem czym się cieszą. Przez najbliższy czas, i mam wrażenie że pewnie do egzaminów na chuninna a może nawet po, będziemy wykonywać same misje rangi D. Ale oni o tym chyba jeszcze nie wiedzą.. Dobra, nie ważne.
Przytaknąłem lekko głową w stronę Kakashiego i wyszedłem z lokalu. Udałem się do ciemnego zaułka który znajduję się zaraz obok restauracji. Bywam tam dość często więc wiem że nic mi tu nie grozi i nikt mnie nie zauważy. Posłałem trochę chakry do stóp i postawiłem powoli jedną nogę na ścianie. Chwile później wbiegłem po niej i skierowałem się po dachach różnych budynków w stronę mojego domu.

Gdy do niego dotarłem odprawiłem całą formułkę i skierowałem się do łazienki. Po wykonaniu czynności które się tam robi ubrałem się w czysty kombinezon i postanowiłem trochę pomedytować. Ta czynność zawsze pomagała mi się odprężyć i również zapominałem dzięki niej o wszystkich swoich troskach. Przy okazji zwiększam dzięki niej zasoby swojej chakry. Jest także dosyć przyjemna i czasami potrafiłem przesiedzieć tak cały dzień. Na początku, jak zacząłem z medytacją to trudno było mi się skupić bo moją głowę ciagle zaprzątały nie przyjemne myśli ale przyszło mi to z czasem. Usiadłem w siadzie skrzyżnym na łóżku. Mogę powiedzieć że medytacja to mój taki zamiennik snu. Oczywiście nie daje mi tyle energii co sen i po niej cały dzień i tak jestem zmęczony ale za to, zajmuje mi czasami czas w nocy. Nie robię tego z byt często.. W akademii nie robiłem tego zbyt często. Chcę zacząć teraz medytować regularnie. Głównie z powodu jak medytacja wpływa na chakre. Oczywiście, Uzumaki mają jej duże, a nawet bardzo duże ilości a ja mam do tego jeszcze Kurame którego chakra też mi się pewnie udziela...

Dobra ku^wa! Po prostu nie mam co zrobić ze swoim życiem okej?! Ehh... Namikaze spokojnie.. Mam nadzieje że te nasze „misje" zajmą mi przynajmniej połowę dnia. Koniec końców zdecydowałem się jednak nie medytować dzisiaj. Było dopiero wpół do trzeciej a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Okej, mogłem jednak zjeść ten dodatkowy ramen. Tylko teraz zacząłem się zastanawiać czy wyjść z mojej strefy komfortu i jednak udać się na ramen czy zostać. Wyjście daje mi możliwość spotkania się z jakimiś wieśniakami albo może nawet innymi shinobi którzy będą chcieli mi coś zrobić.. nie wiem czy to dobry pomysł. Jak coś takiego się stanie to niby bym mógł użyć „samoobrony" ale wieść o tym że nawet w takim przypadku zrobiłem coś mieszkańcom.. Wole o tym nie myśleć. Ale nawet jakby taką informacje hokage starał się ukryć to oni i tak się dowiedzą. Ale zastanawia mnie to skąd wiedzą o tym że jestem „demonem" a o tym kim są moi rodzice już nie.. Czasami chciałbym żeby jednak wiedzieli. Byłby nie dość że szpan na dzielni to jeszcze miałbym pewnie spokój i był bym w jakiejś pewnie elicie. Jestem w końcu synem czwartego hokage i krwawej haberno. Chciałbym zobaczyć reakcje mieszkańców na tą wiadomość.. Heh..

Wpatrywałem się ze smutnym uśmiechem w swoje ręce które zaciskałem w pieści i otwierałem na zmianę. Chciałbym.. Ehh.. Życie jest nie fair i doświadczyłem tego na własnej skórze w sumie w chwili moich narodzin. Jakby nie patrzeć to gdybym się nie urodził to kyuubi nie zaatakował by wioski. Wiele ludzi by nie zginęło. Nie znam okoliczności ale jestem pewien że moje narodziny poluzowały pieczęć mojej matki.

Takie przemyślenia ciągle krążyły mi w myślach razem z poczuciem winy. Od tych myśli zaczęła mnie nawet boleć głowa. Ból był prawie nie do wytrzymania. Dobra. Nie będę kłamał. Bolało jak cho*era! Złapałem się za skroń i skuliłem lekko na łóżku. Wiem że nie powinienem myśleć tak dużo bo to nie na moją psychikę. Odgoniłem od siebie jako tako złe myśli ale poczucie winy, chociaż wiem że nie mogłem wtedy dużo zrobić będzie mi doskwierało jeszcze długi czas. Zszedłem z łóżka i nadal trzymając się za skroń poszedłem do kuchni wyjąłem z szafki nad zlewem tabletki na ból głowy po czym nalałem sobie wody do szklanki. Po połknięciu tabletki skierowałem się z powrotem do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku twarzą w poduszkę. Byłem strasznie zmęczony a serce biło mi wyjątkowo szybko. Myśli do mnie wróciły a poczucie winy nadal się powiększało. Z moich oczu wyleciała ciepła ciecz. Łzy. Znowu płacze? Egh. Ludzie mają uczucia, dlatego płacze. A to że płacze, pokazuje mi tylko że mam uczucia i doprowadza mnie do faktu że jednak nie jestem potworem. Chociaż czasami, wolał bym się pozbyć uczuć. Na przykład w takich sytuacjach. Z moich oczu coraz szybciej płynęła słona ciecz ale mnie to nie obchodziło. Po chwili zacząłem szlochać w poduszkę. Cały czas utrzymuje się w przekonaniu że to moja wina i na to zasłużyłem. No bo to prawda, prawda?
-J-jestem potworem i~..i zasługuje jedynie na smierć..- Wydukałem po czym zacząłem głośniej szlochać. Ubolewać nad swoim losem, to jedyne co mogę teraz zrobić.

-Nie zadręczaj się tym gaki.. To nie twoja wina...- Usłyszałem w swojej głowie szept Kuramy po czym ze zmęczenia płakaniem zasnąłem. Może chociaż chwile będę mógł odpocząć..

Jednak dzisiaj nie pójdę już na ramen.

—————————————————

1446 słowa•

Nie spodziewałam się że tyle napisze. Miałam w planach jakiś krótki rozdział a tu proszę.

„Czy mam inny wybór?"  DISCONNECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz