Rozdział 20

1.8K 130 19
                                    

Naruto pov

-Hm? Widzę że nie jesteście tym zbytnio zdziwieni.- Powiedział już oficjalnie mój.. Nasz..? Tak.. Nasz sensei. Będę musiał się do tego przyzwyczaić bo jak w pewnym momencie powiem do niego Kakashi-Coś tam coś tam to może nie być za ciekawie. Chociaż jestem pewny że by się do tego w końcu przyzwyczaił..
-Em? Halo?- Zobaczyłem czyjąś rękę przed moją twarzą. Wzdrygnąłem się na ten gest. Niestety nie kojarzył mi się on z niczym przyjemnym. Zaraz po wzdrygnięciu chciałem się cofnąć ale zamiast tego spadłem z tego pala.
-Wszystko w porządku?- Usłyszałem głos Kakashiego.- Coś się stało?- Niewiem czy chodziło mu o moją reakcje czy o to że spadłem z pala.
-Ee.. Nie nic..- Odpowiedziałem. Nie chciałem żeby zobaczył moją tak zwaną „słabą stronę". Chodzi o to że przed innymi jestem.. Jaki jestem. Złośliwy, nawet mądry, silny i aspołeczny. Moja „słaba strona" to taka którą pokazuje tylko sobie. No i w sumie Kuramie bo on też to widzi. Jestem wtedy bardzo słaby. No bo w końcu słaba strona co nie? Po prostu zachowuje się jak jakiś przestraszony bachor i jak na codzień nikogo do siebie nie dopuszczam to wtedy bardzo chce żeby ktoś mnie przytulił.. Dobra! Uzumaki nie użalaj się nad sobą! Na pewno są ludzie którzy mają gorzej.. Tak wygląda moje codzienne „pocieszanie" siebie..

-Okej, skoro formalności mamy załatwione to co powiecie na ramen? Ja stawiam- Powiedział nasz sensei. Dobra nie dam rady. Kakashi. Powiedział Kakashi. Stawiasz nam ramen? Nieźle nieźle.. Tamta dwójka pokiwała głowami a ja wstałem z ziemi na której leżałem po moim trochę bolesnym upadku. Nie chciałem wstawać. Może bolały mnie plecy ale tak to było bardzo wygodnie. Również pokiwałem głową i razem z nimi skierowałem się w stronę ichiraku ramen. Cieszyłem się z tego że idziemy akurat tam. Jakby nie patrzeć to staruszek Teuchi i jego córka Ayame są jednymi z niewielu którzy mnie nie nienawidzą. Z tego co wiem uważają mnie nawet za najlepszego klienta. W sumie to dosyć często tam przychodzę. Na początku robiłem to bo nikt inny nie chciał mi sprzedawać jedzenia a ja sam zbytnio ramenu nie lubiłem ale musiałem się przeboleć. Jednak kiedy jedzenie go stało się rutyną zaczął coraz bardziej mi smakować i w końcu stał się moją ulubioną potrawą. Nie przeszkadzało mi już nawet że muszę go jeść codziennie.

-Już jesteśmy.- Usłyszałem jak Uchiha do mnie szepcze.
-Tak szybko?- Zdziwiłem się lekko bo myślałem że nasza wędrówka potrwa dłużej. Weszliśmy do lokalu i zajęliśmy miejsca obok siebie. Siedzieliśmy Kakashi, banshee, Uchiha i ja. Zauważyłem że jak weszliśmy duża cześć osób przebywająca tam, po prostu wyszła. Większość nawet nie dokańczając swoich posiłków. Odrazu moje „szczęście" znikło a ja spuściłem głowę.
-Wybacz staruszku..- Wyszeptałem tak aby tylko mężczyzna stojący obecnie obok mnie mógł to usłyszeć.
-Nie zamartwiaj się tym Naruto. Dobrze wiem że to nie twoja wina.- Usłyszałem jak mi odpowiada. Spojrzałem w górę i zobaczyłem jak się lekko uśmiecha . Odrazu zrobiło mi się trochę cieplej na sercu.
-Właśnie Naru. To nie twoja wina. Wiesz jacy oni są.- Podeszła do nas Ayame najprawdopodobniej słysząc słowa swojego ojca przy okazji wymachując jakąś patelnią. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok. Zawsze czułem że panowała tutaj rodzinna atmosfera. Nigdy takiej nie czułem ale miałem wrażenie że taka właśnie jest.
-Co podać?- Dopiero głos staruszka wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Cztery miso ramen poproszę.- Powiedział Kakashi jednocześnie wskazując na palcach liczbę.
-Już podaje.- Usłyszałem również. Poczułem za sobie wzrok tych dwóch dzbanów. Patrzyli się na mnie.. Nie. Oni się we mnie wgapiali jednocześnie wywierając we mnie dziury spojrzeniem. Pewnie w zakłopotanie które można było wyczytać z twarz tej dwójki wprowadziła ich zaistniała sytuacja. W sumie się im nie dziwie. Też pewnie był bym zdziwiony.

Już po chwili dostaliśmy nasz ramen a ja zacząłem go powoli jeść. Kiedy tak jadłem przypomniałem sobie o jednej rzeczy.

-Kurama?- Cisza.
-Kyubi?- Bez odpowiedzi.
-Lisie?- Odpowiedź nadal nie została udzielona. Zdałem sobie sprawę że on po prostu, najzwyczajniej w świecie śpi.
-Wstawaj ty kupo futra!- Krzyknąłem na niego w myślach.
-Ugh.. Po ch*lerę mnie budzisz bachorze?!
-Ejj! Miało nie być bachora!
-Egh. Czego chcesz?!
-No bo.. Jestem już po egzaminie i..
-I?- Zapomniał? Nie mów że zapomniał..
-Wcześniej zadałem ci pytanie na które obiecałeś mi odpowiedzieć po zakończeniu testu..
-A to o to ci chodzi? Możesz powtórzyć pytanie?
-Mhm..

..Czy mam inny wybór?

„Czy mam inny wybór?"  DISCONNECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz