Rozdział 23

1.7K 107 45
                                    

Time skip
Naruto pov
Leżałem całą noc na łóżku gapiąc się w sufit. Ta obecność po jakimś czasie zaczęła znikać. W pewnym momencie wydawało mi się że zanim całkowicie zniknęła widziałem żółty błysk. Może to mój ojciec próbował się ze mną skontaktować? Albo, (ta bardziej realna opcja) totalnie już siadło mi na mózg i muszę iść się leczyć.

Spojrzałem na zegar. Szósta pięćdziesiąt. Mam jeszcze ponad godzinę ale postanowiłem wstać. Podszedłem do szafy która stoi na przeciwko łóżka i wyjąłem kolejny kombinezon. Poszedłem do łazienki się przebrać. Po zrobieniu tego ułożyłem jakoś włosy i umyłem zęby. Wyszedłem, i znów spojrzałem na zegar. Siódma dwa. Co teraz? Znowu nie wiem co ze sobą zrobić. Umyłem zęby więc nie zjem śniadania. No cóż. I tak nie zamierzałem. Wyszedłem z domu. Tak jak wczoraj, skierowałem się w stronę głów kage.

Usiadłem na głowie czwartego. Postanowiłem poczekać aż moi nowi towarzysze podróży się zbiorą i wtedy do nich zejść. Naprawdę mi się nie chce. Pewnie jedyne co będziemy robić to łapać koty, opiekować się dziećmi, kosić ogródki.. Jezz.. Czemu ja się jednak zdecydowałem wstać z łóżka? Mogłem leżeć i gapić się w sufit. Gapienie się w sufit. Moja ulubiona czynność. Najlepiej robił bym to cały dzień myśląc o wszystkim i zarazem o niczym.. Nara może gapić się w chmury, to ja nie mogę w sufit? Mogę. Jak kiedyś odechce mi się gonić koty i machać kunai'em to zacznę się zawodowo gapić w sufit. Phi.. I już mam zaplanowaną przyszłość.

Podniosłem głowę spoglądając w górę. Na niebie było pare chmur w które wlepiłem wzrok kładąc się. Dobra. Teraz pobawię się w Shikamaru.

-Ehh.. Kłopotliwe..- Westchnąłem i zamknąłem oczy. Po otworzeniu ich, spostrzegłem że znajduje się znów w moim umyśle. Super. Tak jak ostatnim razem, wstałem z podłogi. Tym razem nie musiałem bawić się w żadne labirynty. Stoję przed wielkimi, złotymi kratami za którymi śpi

wielka wiewióra.
Ile można spać?! Też tak chce.. Meh. Trzea go teraz obudzić. Przyłożyłem ręce do ust robiąc „megafon" i krzyknąłem

-Wstawaj ty wielka wiewióro!!
-Ughh.. Zajmij się swoim światem, nie chce cię tu..!- Kurama się obudził odrazu próbując mnie spławić.
-Nudzi mi się!- Odkrzyknąłem zgodnie z prawdą.
-Nie jestem twoją opiekunką, nie będę ci zajęć wymyślać! Idź stąd i daj mi spać!
-Jesteś strasznie nudny!
-Zachowujesz się gorzej niż dzieciak.
-Phi! Baka Kurama! Bakaa!- Fuknąłem w jego stronę i skrzyżowałem ręce na piersi.
-Dobra! Dosyć! Zamknij się i nie zamieniaj się w to różowe coś bo z tobą nie wytrzymam!
-Ale mi się nudziii!- Jęknąłem zakładając sobie ręce za szyje.
-Myślisz że mnie to obchodzi?! To źle myślisz! Won!- Po wypowiedzeniu tych słów wyrzucił mnie z mojego umysłu.

-Phi.. Baaka..! Jak on może mnie z mojego własnego umysłu wyrzucać?! To nie moralne! Ugh!!- Zacząłem się nad sobą użalać wstając z ziemi. Otrzepałem spodnie z niewidzialnego kurzu po czym spojrzałem w dół na ulice.

-Uhh.. Naruto?..!- Usłyszałem głos banshee. Musiała mnie usłyszeć. Fuck. Pewnie teraz myśli że jestem nienormalny.. Dobra przecież nie obchodzi mnie jej zdanie. Jednak wyjebane.

Ona i Uchiha już byli na dole i patrzyli się na mnie. Kakashiego jeszcze nie było ale czego mogłem się spodziewać. Ja także na nich patrzyłem i chwile później dużo nie myśląc zrzuciłem się z głowy czwartego. Nie chciałem zginąć. Nie chciałem zginąć teraz. To jeszcze nie ten czas.. Widziałem że nie umrę. Miałem jakieś takie dziwne uczucie. Oczywiście, jeżeli  stąd skoczył by ktoś normalny to by umarł. Alee.. Ja nie jestem normalny! Tutaj chociaż poczuje stresik emocji i przy okazji wprowadzę moich towarzyszy w stan przed zawałowy. Po naszym „zapoznaniu" się na dachu też tak zrobiłem. Ich miny? Bezcenne. Heh.. Czeaj. Coś długo lecę co nie?

„Czy mam inny wybór?"  DISCONNECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz