Rozdział 44

330 32 16
                                    

Naruto pov
Następnego dnia po raz kolejny wstałem jako pierwszy, jednak cały czas czułem, jakbym miał zemdleć. Kręciło mi się w głowie i nie potrafiłem prosto ustać. Mozolnie poszedłem się przebrać do łazienki, starając się nie obudzić moich towarzyszy.

Kiedy wróciłem, Sasuke również już nie spał.

-Ale z ciebie ranny ptaszek..- prychnąłem lekko zdziwiony, ponieważ było około piątej rano. Zazwyczaj tylko ja wstawałem o tych porach, sporadycznie też Kakashi. Ale nie Uchiha. Siedział na futonie lekko zgarbiony i ciężko dyszał.- Wszystko w porządku?- zmarszczyłem brwi i podszedłem do niego.

-Tak...- warknął, przecierając dłonią buzię, jakby próbując zamaskować swój wyraz twarzy.

-Miałeś koszmar..?- spytałem. Spojrzał na mnie zaskoczony. Odłożyłem moje rzeczy i usiadłem na swoim łóżku. Na twarzy miał grymas, jego kołdra była zmiętolona a na skroni odznaczały się krople potu. Chwile milczeliśmy, aż Sasuke jako tako się uspokoił.

-Skąd wiedziałeś..?- mruknął nie patrząc na mnie.

-Ah, tak mi się wydawało, jednak chciałem się upewnić.- uśmiechnąłem się lekko ale również odwróciłem wzrok.
Czasami można czytać z niego jak z otwartej książki. Nie chce okazywać słabości, dlatego taka sytuacja jak ta jest dla niego pewnie kompromitująca.

-Chcesz powiedzieć o czym był?- rzuciłem nie sądząc, że ustanie na moją propozycje.

-Co jakiś czas prześladują mnie wspomnienia, z tamtej feralnej nocy... Wiesz o czym mówię?- zapytał patrząc na mnie lekko niepewnie. Kiwnąłem głową.

-Często je masz?- nieźle się bawię w psychologa teraz...

-Teraz coraz rzadziej, ale zdążyłem się już przywyczaić.- westchnął. Po raz kolejny kiwnąłem głową.

-Możesz spróbować się jeszcze przespać z jakąś godzinę, jest wcześnie...— zacząłem, ale przerwał mi.

-Też miewasz koszmary? Wyglądasz jak żywa smierć.- zapytał i położył się na plecach nie spuszczając ze mnie wzroku.

-Nie, w ogóle.- spojrzałem na niego, posyłając mu niemą groźbę. Znając go będzie naciskał, ignorując moje protesty.

-Kłamiesz.- syknął a kąciki jego ust powędrowały lekko do góry.

-Wcale, że nie.- oparłem się o ścianę za mną.

-A wcale, że tak!- nagle uniósł rozdrażniony głos, podnosząc się do siadu.
Kakashi poruszył się przez sen i mruknął coś pod nosem. Sasuke zamarł w bez ruchu a ja tylko westchnąłem. Mężczyzna usiadł i spojrzał na nas z ukosa

-Która godzina..?- zapytał ziewając. Sasuke również mimowolnie ziewnął co chwile potem spróbował ukryć, ponownie zasłaniając sobie twarz ręką.

-Zaraz dochodzi piąta.- mężczyzna uniósł brew. To samo zrobił Uchiha, który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z aż tak wczesnej godziny.

-Dlaczego wstaliście tak wcześnie?

-Ja zazwyczaj tak wstaje.- wzruszyłem ramionami. Oboje spojrzeli na mnie trochę dziwnie.

-A SasUke?

-Miałem koszmar...- skrzywił się.

-Wszystko w porządku?

-Tak, tak. Już tak. Obudziliśmy cie, sensei?- Hatake przytaknął.

-O co były te krzyki?- zapytał i przeczesał sobie dłonią włosy, wyraźnie jeszcze niezbyt kontaktując.

-Naruto nie chce nic o sobie mówić. Jesteśmy drużyną, czemu nie możesz się tak zachowywać? Co ty takiego ukrywasz?- warknął Uchiha z pretensją w głosie, zwracając się w moją stronę.

„Czy mam inny wybór?"  DISCONNECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz