Przepraszam że tak długo mnie nie było ale nie miałam chęci do pisania. Rozdział nie jest za specjalny ale mam nadzieje że się wam spodoba.
***
-Dobra jesteśmy!- Krzyknąłem z udawanym entuzjazmem wtrącając Uchihe dosyć mocnym popchnięcie do mojego mieszkania. Ten nie zdążył złapać równowagi przez co runął na ziemię. Zignorowałem to i jednym ruchem zdjąłem buty.
-Wstawaj bo mi podłogę ubrudzisz.- Powiedziałem kopiąc go lekko. Gdy ten zaczął się podnosić mamrocząc coś pod nosem ja udałem się do kuchni gdzie wstawiłem wodę na herbatę. Kiedyś ją kupiłem, żeby ugościć hokage bo sobie wymyślił że mnie odwiedzi. Sam zbyt często nie pije herbaty więc prawie całe opakowanie stoi gdzieś w szafce i się kurzy. Gdy Uchiha wszedł do kuchni usiadł na krześle przy stole. Postawiłem przed nim parujący napój a sam usiadłem na drugim krześle, na przeciwko niego. Spojrzał na mnie, na swój kubek i na opakowanie herbaty jakby patrzył czy tego nie zatrułem. Nie mam żadnej zdatnej do użycia trucizny.. Mógł bym sobie jakąś kupić, może się przyda..-Nie lubię tej herbaty.- Oznajmił odsuwając od siebie kubek. Księżniczka się znalazła.
-Chlej jak masz.- Syknąłem.- Innej nie ma. Nie chcesz to wylej.- Wskazałem głową na zlew, ale spiorunowałem go spojrzeniem. Ani mi się waż wylewać herbatę. Przysunął ją z powrotem znów mamrocząc pod nosem.-Gadać chciałeś co nie? To gadaj. Nie mam całego dnia.- Tak naprawdę to mam ale nie chce go spędzić na gadanie z tobą. Teraz będzie mnie zamęczał pytaniami.. Jeez jak ja nie lubię ludzi.
-Dobra. Dlaczego Kiba krzyknął potwór kiedy na niego spojrzałeś?- Zapytał. I właśnie na to się przygotowałem. Czas pomieszać Sasuke w głowie.
-To tak jakbyś spytał się dlaczego mówią do ciebie Uchiha. Ludzie lubią nazywać rzeczy po imieniu. Ja po prostu jestem potworem, dlatego tak na mnie mówią.- Oznajmiłem. Wziąłem łyk herbaty, i oparłem głowę na dłoniach, a łokcie na stole. Uchiha wyglądał na bardzo zszokowanego moją odpowiedzią. Szykuje się duużo pytań.
-Ale dlaczego? Nie jesteś potworem.. Ty coś kręcisz Uzumaki.- Spojrzał na mnie z jakimś dziwnym błyskiem w oku. Albo może mi się tylko przewidziało..
-Wiele rzeczy o mnie nie wiesz i w najbliższym czasie na pewno się nie dowiesz. Następne pytanie.
-I tak się dowiem. Jeżeli nie ty to ktoś inny mi powie.- Warknął. Ta, napewno ktoś zdradzi ci od tak sekret rangi S.- Czemu cie nie było?
-Nie chciało mi się.- Powiedziałem i rozłożyłem się wygodniej na krześle.
-To nie prawda.
-Skąd wiesz?
-Kakashi-Sensei powiedział że się z kimś pokłóciłeś i że nie możesz przyjść.
-Walony skarżypyta..- Szepnąłem. Teraz naprawdę muszę kupić tą truciznę. Tylko gdzie ja takie znajdę..
-Dobe mówię do ciebie.- Znów warknął. Uchiha co ty pies?
-Słyszę nie musisz warczeć..
-Ugh! Usuratonkachi.. Dlaczego cie nie było?!- I kolejny raz warknął. Ludzie pomocy, Uchiha zamienia się w psa!
-Błagam nie zamieniaj się w psa. Chociaż pieski są słodkie..- Wpatrywałem się w niego wymyślając jak wyglądał by jako pies. Czas zniszczyć mu, sobie i pewnie Kuramie psychikę. Chociaż u mnie i tak już nie ma czego niszczyć..
-Wiesz... Gdybyś był psem albo kotem.. O! Kotem tak. Miałbyś takie fajne uszka.. Wiesz co był bym w stanie zrobić?- Spytałem. Znów oparłem się na łokciach i spojrzałem mu w twarz. On pokręcił lekko niepewnie głową
-Był bym w stanie zmienić swoje marzenie.. Banshee nie miała by mi tego za złe..- Uśmiechnąłem się do niego złośliwie. Zaczął się pocić i spojrzał na mnie jak na wariata.
-Wiesz co? Ja może już pójdę..- Cofnął się niepewnym krokiem do drzwi.- Jutro spotkanie przed wierzą hokage o ósmej. Nie zbliżaj się do mnie!- Powiedział szybko i wybiegł trzaskając drzwiami....
-...Bwahaha!- Zacząłem się śmiać.
-Kura..Hahaha! Widziałeś jego minę?! Hahahah!- Złapałem się za brzuch i padłem na ziemie.
-Hahahahaha!
-Ani mi się wasz wyobrażać sobie czegoś takiego nigdy więcej. Nigdy.
-Hai Hai.. Ale musisz przyznać że jego mina była świetna!- Krzyknąłem. Kurama tylko na to warknął. Po chwili takiego śmiania się, poczułem jak coś uderza mnie w głowę. Albo bardziej jakby ktoś.
-Ała! Kurama przestań!- Krzyknąłem łapiąc się za głowę.
-To nie ja! Masz paranoje bachorze.
-Możliwe.. Dobra, idę potrenować.- Zdecydowałem. Udałem się w stronę drzwi.
-Nauczysz mnie jakiejś techniki?- Spytałem. Ubrałem buty i poszedłem w stronę okna w moim pokoju.
-Jaką masz naturę chakry?- Zapytał od niechcenia. Otworzyłem okno i wyskoczyłem przez nie na dach sąsiedniego budynku.
-Nie wiem.- Odpowiedziałem z zgodnie z prawdą.
-Ehh.. To musisz kupić specjalną kartkę do sprawdzenia tego. Znajdziesz ją gdzieś w jakimś sklepie dla shinobi, i tam masz się udać.- Powiedział.
-Dobra.. To cel jakiś sklep dla shinobi.- Zeskoczyłem w jedną z mniej używanych uliczek. Już miałem się udać w stronę głównej ulicy, bo tam znajduje się pare sklepów których szukam jednak głos Kuramy mnie zatrzymał.
-Nie zapomniałeś o czymś?- Spytał zrezygnowany. Przystanąłem pod oknem pod którym właśnie przechodziłem. Nie był to dobry pomysł bo oberwałem doniczką z jakimś kwiatem w głowę. Syknąłem. Doniczka była porcelanowa więc rozbiła mi się na głowie rozsypując wszędzie na około ziemie robiąc przy tym nie potrzebny, jak dla mnie hałas. Złapałem się za miejsce w które wbił mi się jeden z odłamków przedmiotu i spojrzałem w stronę okna. Wychylała się z niego jakaś stara baba. Patrzyłem na nią z nienawiścią w oczach co ona odwzajemniała.
-Wy***rdalaj z pod mojego okna, demonie!- Krzyknęła wymachując pięścią w powietrzu. Ja jednak nie ruszyłem się z miejsca. Zacisnąłem pięśći i zagryzłem zęby. Z dwóch powodów. Pierwszy, zrobiło mi się trochę smutno z powodu tego że nazwała mnie „demonem" a drugi.. Byłem o krok od wejścia do niej i porządnego przy*ierdolenia jej.
-I Na co się gapisz potworze?! Wy- Urwała, Iii.. Coś ją wciągło w głąb domu. Dosłownie. Usłyszałem tylko jej urwany krzyk po czym okna się zatrzasnęły a rolety zasłoniły. Wow. To było niespodziewane, muszę przyznać. Kompletnie zapominając o kawałku przedmiotu w mojej głowie szybkim ruchem zdjąłem z niej rękę. Znowu syknąłem i spojrzałem na dłoń która była cała we krwi. Świetnie. Teraz muszę się cofnąć..
-I tak i tak musiał byś to zrobić. Chyba że zamierzałeś okraść jakiś sklep.- Zaśmiał się w mojej głowie lis.
-Haha, bardzo śmieszne..- Szepnąłem sarkastycznie. Przeszedłem chwile aż w końcu dotarłem do domu z którego wcześniej zeskoczyłem. Powtórzyłem całą procedurę czyli dodałem chakry do stóp i wszedłem po ścianie. Po dachach dotarłem do domu.Wszedłem przez okno które wcześniej zostawiłem otwarte na oścież. I tak nikt by mi tam nie wszedł a trochę powierza się przyda. Odrazu skierowałem się do łazienki. Otrzepałem się z pozostałości doniczki i umyłem ręce. Wyszedłem z pomieszczenia po to aby wyjąć z szafy nowy kombinezon i wrócić. Przebrałem się w czyste ubrania i znów wyszedłem.
I jeszcze jedna sprawa.. Pieniądze.
-No właśnie.
-Ehh... Dobra coś jeszcze wygrzebie.Po znalezieniu pieniędzy
-Dobra mam. Raczej będzie mnie stać..
-Mam nadzieje. Szukałeś tego hajsu ponad pół godziny, jak ci nie starczy to będziemy straszyć sprzedawców.
-Zawsze jest jakieś wyjście..- Westchnąłem.
-Too.. Jak będę znał naturę mojej chakry to nauczysz mnie jakiejś techniki?- Spytałem. Nie zamierzałem nalegać, ale jakaś nowa technika mi się przyda. Umiem pare, ale są one podkradzione od jakiś wyższych rangą ninja których zawsze podglądałem jak byłem młodszy. Uczyłem się ich sam a większość i tak nie wychodziła bo albo źle zapamiętałem pieczęci albo była po prostu za trudna dla ośmiolatka. Co za tym idzie, techniki których jednak udało mi się nauczyć są zazwyczaj na niskim poziomie.
-..Dobra. Nauczę cie. Ale żebyś potem nie narzekał że jesteś zmęczony.
-Hai!- Krzyknąłem. Schowałem pieniądze do kieszeni spodni. Znów otworzyłem okno.-Kuramaa..
-Czego chcesz, bachorze?!- Warknął.
-Dlaczego mi pomagasz?—————————————————-
•1216 słów•
CZYTASZ
„Czy mam inny wybór?" DISCONNECTED
FanficCyniczny, pyskaty i sarkastyczny blondyn. Zdaje akademie z najlepszym wynikiem. Trafia do drużyny z osobami które niezbyt go lubią, z wzajemnością. Podczas swojej drogi do zostania pełnoprawnym ninja poznaje wiele osób, dobrych? Może złych..? Na poc...