Tatiana szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w przyjaciela.
-Że co? - Zapytała, wycierając plamę z soku serwetką.
-No, umówiłem się z Biancą. Masz coś przeciwko? - Antonio patrzył na nią ze zdziwieniem.
-Nie nie, coś ty- Tatiana dalej wycierała plamę unikając wzroku przyjaciela - Tylko.. Wiesz, Bianca jest strasznie gadatliwa, no i trochę irytująca- Mówiła. Antonio nareszcie zorientował się o co chodzi Tatianie, uśmiechnął się szeroko.
-Ty jesteś zazdrosna - Zaśmiał się. Tatiana spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
-Co? Wcale nie, po prostu... - Westchnęła, widząc wszechwiedzące spojrzenie przyjaciela.
-Może - Burknęła - Ale nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego, po prostu nie jestem przyzwyczajona że muszę się z kimś tobą dzielić - Zastrzegła, patrząc na chłopaka spod byka. Antonio wyglądał na zrelaksowanego, był trochę rozbawiony. Tatiana dostrzegła jego minę i wkurzyła się.
-Mówiłam nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego! - Strzeliła focha i wyszła ze stołówki.
Antonio po wyjściu przyjaciółki nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.-Porozumiałem się z innymi światami. Nigdzie nie widzieli spalonych- Powiedział Saul wchodząc do gabinetu dyrektorki.
-Czyli nasz to przypadek - Powiedziała z nadzieją Dowling.
-Może, ale niebezpieczny przypadek- Sprostował Silva - Więzienie w stolicy jest bezpieczniejsze, a królowa przejrzy jego pamięć, jeśli ją poprosisz.
-To moja szkoła Saul - Powiedziała stanowczo Farah.
Przecież ona też potrafi przejrzeć mu pamięć...
-Właśnie, to szkoła i już krążą plotki- Wyjaśnił Silva-To tylko kwestia czasu aż dzieci przejdą barierę żeby go szukać- Dowling westchnęła. Wiedziała, że specjalista ma racje - Proszę, zróbmy to dobrze. Umówię nas z armią królowej aby bezpiecznie go przewieźć.-Nieźle Tatiana- Sky pomógł dziewczynie wstać z ziemi.
-Ech, w porównaniu z tobą wypadłam raczej marnie- Zaśmiała się Tat- Mam dzisiaj gorszy dzień - Dodała, widząc pytające spojrzenie specjalisty.
-Kłopoty z magią? - Zgadywał Sky - Jeśli tak, to mógłbym pogadać z ciotką Farah, może jej się uda coś załatwić.
-Nie, takie zaklęcia to ja od niemowlaka umiem - Parsknęła śmiechem. Nagle uświadomiła sobie co właściwie powiedział kolega - Ciotka? - Zapytała z zaciekawieniem. Zażenowany Sky podrapał się po głowie. Czarnowłosa szturchnęła go.
-Dawaj story time! - Krzyknęła śmiejąc się.
-No dobra - Sky uśmiechnął się - Tak właściwie to nigdy nikt mi nie mówił co się stało z moją matką. Od kiedy pamiętam dorastałem w Alfei, a jako że Ben ma własne dzieci, automatycznie Silva i Dowling stali się takimi jakby moimi rodzicami.
Do Silvy tak naprawdę zawsze mówiłem po imieniu, czasem się zdarzyło "tato" ale wiesz, do Dowling jakoś tak głupio po imieniu czy "mamo" i tak jakoś się skończyło, że do pójścia do szkoły mówiłem do niej "ciociu" a teraz tak jakoś mi się wymsknęło - Zakończył opowieść.
-Tak jakoś- Tatiana uśmiechnęła się szyderczo - Może moim przeznaczeniem było usłyszeć tą opowieść - Zażartowała.
-Tak, a było twoim przeznaczeniem, ponieważ... Ponieważ w rzeczywistości dyrektorka jest twoją matką - Roześmiał się Sky.
-Byłoby zabawnie. Ale moją matką jest Miley Jones, dama dworu w Solarii - Uśmiechnęła się Tat.
-A szkoda - Sky zrobił smutną minkę- Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę.
-Uwierz, po miesiącu ze mną zmieniłbyś zdanie na 200% - Parsknęła Tia.
-Bardzo możliwe - Sky pacnął Tatianę w głowę - Chodź, trenujemy dalej - Załapał ją za łokieć i pociągnął na podest.-Jeszcze kawałek - Silva mówił kierowcy jak dotrzeć do szopy
-Przygotujemy go do transportu tak szybko jak to możliwe- Powiedział stanowczo. Nagle, kątem oka dostrzegł ruch w lesie.
-Stop! - Zawołał. Auto zatrzymało się. Specjalista wysiadł z samochodu. Przyglądał się uważnie postaci, która chociaż zatrzymała się na sekundę, zaraz ruszyła dalej. Dyrektor na wszelki wypadek położył dłoń na mieczu. Miał już wsiadać do auta, gdy usłyszał dźwięk, którego nie da się pomylić z żadnym innym.
Ryk spalonego. Odwrócił się powoli, zdając sobie sprawę z tego co to oznacza.
Armia też zorientowała się, że spalony uciekł. Większość żołnierzy złapało za broń i wbiegli w las. Saul, który dopiero otrząsnął się z odrętwienia uświadomił sobie, jaką głupotę robią Ci ludzie.
-Zaczekajcie! Nie w las! - Krzyknął, biegnąc za armią. Przedzierając się przez krzaki dotarł do szopy. Nagle usłyszał za sobą charakterystyczne sapanie. Doskonale wiedział, co się zaraz wydarzy. Wyjął miecz i przygotował się do walki. Niestety, nie przewidział jednego...
-Dyrektorze Silva! - Zobaczył chowających się w krzakach żołnierzy. Wszyscy wyglądali na przerażonych. Zdekoncentrowało go to. Był pewien, że albo są gdzieś indziej, albo są martwi. A teraz...
Nagle poczuł jak coś rozrywa mu skórę na plecach i rzuca nim o ziemię. Usłyszał krzyki przerażonych żołnierzy. Zanim potwór rzucił się na niego, kilku odważniejszych wyszło z krzaków by się bronić. Silva miał ochotę na nich wrzasnąć żeby uciekali, ale musiał myśleć o sobie. Wiedział, że jednym sposobem na ujście z życiem, było udawanie martwego. Zacisnął powieki i starał się nie słuchać krzyków rozrywanych na strzępy żołnierzy. Nie było trudno udawać zmarłego, bo czuł że z każdą chwilą jest bliżej śmierci, jego śmierci. Zanim zobaczył ciemność, zobaczył jeszcze jej oczy, pełne łez, usłyszał jej głos mówiący "Straciliśmy ją Saul"
Starał się oddychać i nie dać się ciemności, skupił się na swoich przyjaciołach.Farah, Ben... No niech już od biedy będzie Blake..
Niech ktoś się zorientuje, błagam...Uznajmy, że już jest wtorek, okej? 😂
Tak na serio, to jutro nie mam zbytnio jak wstawić, a nie chciałabym Was zostawiać bez rozdziału :)
Dajcie znać co myślicie o dzisiejszym rozdziale 🙈🌸
Do zobaczenia w niedzielę!
~M
CZYTASZ
Fate:The Winx Saga-Wróżka wszystkich żywiołów
FanfictionOgień, woda, powietrze, ziemia, umysł. Tatiana Jones przybywa do Alfei, by opanować swoje umiejętności pod okiem najlepszych wróżek i specjalistów w Innoświecie. Przy okazji odkrywa tajemnice rodzinne.... ❕ Mogą pojawić się nieścisłości z fabułą ser...