Współpraca-Rozdział X

837 45 6
                                    


Tatiana wracała właśnie samotnie ze szklarni. Nagle ktoś złapał ją za nadgarstek, drugą ręką zatkał jej buzię i wciągnął za filar. Kiedy w końcu ją puścił chciała zacząć wrzeszczeć, ale zobaczyła znajomą twarz.

-Max, czy ciebie do reszty popie****ło? - Spytała wściekła patrząc na specjalistę.
-Wyluzuj Jones - Burknął - Musiałem się z tobą jakoś skontaktować, a normalnie byś zaczęła wrzeszczeć i by przybiegł twój rycerz w lśniącej zbroi - Powiedział szyderczo.
-On nie jest moim rycerzem- Warknęła Tatiana, która na samą myśl o Antonio posmutniała. Ciągle miała przed oczami, jak trzymał Biancę za rękę.
-Och, przepraszam. Czyżby kłopoty w małżeństwie? - Zakpił Williams.
-Zamknij się - Syknęła- O czym chciałeś pogadać?
-Widziałem jak rzucasz zaklęcie niewidzialności żeby zobaczyć co z dyrektorem - Wyjaśnił, uśmiechając się na jej zaskoczoną minę.
-Plus jeden za spostrzegawczość, ale to nie wyjaśnia czego mnie "porwałeś" - Dziewczyna zrobiła znak cudzysłowia w powietrzu. Max przewrócił oczami.
-Co z nim? - Przeczesał palcami włosy - Spalony nadal jest na wolności?
Jones westchnęła.
-Tak. A Silva czuje się tragicznie, chociaż próbuje to przed wszystkimi ukryć - Mruknęła.
Max głośno odetchnął.
-Kur*a. Czyli spalony jest na wolności, a Silva czuje się do dupy - Podsumował - A dowiedziałaś się czegoś jeszcze?
-Tylko tego, że dyrektorzy coś do siebie ten teges - Mruknęła, a widząc zaciekawione spojrzenie Maxa westchnęła - Żart. A tak na serio, to jeszcze dowiedziałam się, że ktoś celowo wypuścił spalonego- Wyznała, a Max szeroko otworzył oczy.
-Celowo? A-Ale po co? - Zająknął się.
-Nie mam pojęcia - Tatiana skrzyżowała ramiona - Bardziej martwi mnie gdzie spalony - Wyznała, patrząc bezwiednie na swoje ramię.
-Dowiemy się tego - Spojrzała zaskoczona na Maxa. Jego spojrzenie wyrażało czystą determinację - Razem.
-Niby dlaczego? - Zapytała, zdziwiona.
-Bo potrzebujesz tej informacji. Spalony Cię zranił, zainfekował. Nie przeżyjesz, jeśli infekcja trafi do serca - Wyjaśnił. Tatiana patrzyła na niego, zszokowana.
-Skąd wiesz? - Zapytała.
-Moją matkę zabiła infekcja po zadrapaniu przez Spalonego - Wyjaśnił krótko - A o tobie wiem dzięki Antonio, to ja dałem mu Zanbaq w szklarni- Dodał. Tat zatkało.
-To co? Przyjmiesz moją pomoc? - Zapytał Max podając dziewczynie rękę.
-Pewnie tego pożałuje, ale zgoda - Tia chwyciła jego dłoń.

"Tatiana szła ciemnym korytarzem. Chociaż było ciemno jak w grobie i nic nie widziała z niewiadomych przyczyn nie bała się, czuła... Spokój... Nagle ktoś stanął przed nią. Kobieta. Dość wysoka, miała długie jasnobrązowe włosy. Najdziwniejsze było, że Tia nie widziała twarzy, tak jakby... Twarz skryta była w cieniu. Kobieta wyciągnęła do Tatiany rękę. Wróżka zawachała się, ale ostatecznie złapała za dłoń nieznajomej. Tej decyzji nie mogła uzasadnić, po prostu przy tajemniczej kobiecie czuła się bezpiecznie... Przeszły razem przez korytarz, aż doszły do drzwi na końcu korytarza. Kobieta wskazała bez słowa na symbol widniejący na drzwiach. Tat zmrużyła oczy. Rozpoznała ten symbol. To był ten sam symbol, znak słońca, co na naszyjniku należącym kiedyś do jej matki...."

-Czas wstawać, pobudka! - Zasłony w pokoju rozsunęły się gwałtownie, a Tatiana otworzyła oczy, spocona.
-Wstawaj! -"Sówka" stała nad Tatianą uśmiechając się szeroko- Za chwilę lekcje.
Tatiana wstała z łóżka i wygoniła Biancę ze swojej sypialni. Wyjęła z szafki jakiekolwiek ubrania (I tak wszystkie są czarne) i ubrała się. Zastanawiała się nad swoim snem, był bardzo dziwny. Najpierw ten korytarz, potem ta kobieta, a na końcu ten symbol. Zawachała się przed założeniem naszyjnika, ale ostatecznie skarciła się w myślach.

To tylko sen, japier...

Wyszła z pokoju. Usłyszała za sobą śmiech. Antonio i Bianca szli za nią, trzymając się za ręce.
-Jones? - Usłyszała głos Maxa, chwilę później chłopak był koło niej- Idziemy? - Spytał skręcając w inny korytarz i ciągnąc ją za sobą. Zanim straciła z oczu parę gołąbeczków, zobaczyła tylko wściekłość w oczach Antonio.
-Co jest? - Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej. Max przeczesał palcami włosy.
-Wiem, że zaraz masz lekcje, ale usłyszałem coś i myślę że powinnaś o tym wiedzieć - Powiedział. Tatiana zmarszczyła brwi.
-Twoja matka została włączona do armii poszukującej Spalonego- Wyjaśnił.
-Moja matka? A-ale ona przecież jest damą dworu, nie żołnierzem- Tatiana była zszokowana.
-No właśnie - Mruknął.
-Nic z tego nie rozumiem - Tatiana potarła palcami skronie- Jesteś pewien że dobrze usłyszałeś?
-Jeśli Miley Jones, żona Blake'a jest twoją matką to na 100% tak-  Odpowiedział. Widząc zdezorientowaną minę Tatiany westchnął - Słuchaj Jones, jesteś pewna że twoja matka nie ma żadnego szkolenia wojskowego?
-Cholera, może ma, nie wiem- Tat nerwowo bawiła się naszyjnikiem - Teraz już niczego nie jestem pewna.
-Bo wiesz co mnie martwi? - Tatiana spojrzała na Maxa- Z twoją matką w armii będzie trudniej wykonać nasz plan tak, żeby zostać niezauważonym- Zauważył, a Tatiana westchnęła ciężko.
-Właśnie wiem - Wyszeptała - I tego się boję.

Współpraca Maxa i Tatiany, dziwny sen Tii.
Co myślicie o tym wszystkim?
Dajcie znać w komentarzach!
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
~M

Fate:The Winx Saga-Wróżka wszystkich żywiołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz