°Rozdział 46°

2.2K 99 134
                                    

- Właściwie...

- Właściwie, to muszę coś załatwić, bo dzisiaj wracamy, więc zobaczymy się później.- powiedział chłopak, pocałował mnie i wyszedł z budynku.

Hmmm, co on może załatwić w Warszawie, skoro przyjechał tutaj podobno tylko do mnie.

Nie powiem, trochę się zdziwiłam, ale później go zapytam.

- Dziewczyny, zbieramy się.- poinformowała trenerka.

Odniosłyśmy talerze i wyszłyśmy na zewnątrz.

Od razu poczułam ciepły wiatr na skórze i słońce przygrzewające mój kark. Uwielbiam lato i szkoda, że już za parę dni trzeba będzie wrócić do szkoły.

Chwila... Szkoła zaczyna się już pojutrze!

Nie no, to nie może być prawda. Ja nie chcę. Nawet nie kupiłam żadnych książek, ani zeszytów. No cóż, jak wrócę trzeba będzie się tym zająć.

- W końcu mamy czas dla siebie, więc opowiadaj.- podeszła do mnie przyjaciółka.
- Ok, no to wczoraj...

Opowiedziałam Mai o wszystkim ze szczegółami. O tym jak wszedł do mnie kiedy się kąpałam, o klubie, sytuacji na dachu, jak zostaliśmy zamknięci i jak musieliśmy schodzić po drzewie.

Tyle się stało w zaledwie dwa dni.

- Ale on jest słoooodki.- przeciągnęła Maja.
- No wiem.- przyznałam.
- Ja ci go chyba ukradnę.- zaśmiała się.
- A bierz go, ja już nie chcę wchodzić na żaden dach.- również się zaśmiałam.

Doszłyśmy do Centrum Nauki Kopernik i weszłyśmy do środka, uprzednio płacąc za bilety.

Szczerze było tam niesamowicie. Tyle różnych "zabaw", że nie wiedziałam za co się zabrać.

Była również strefa dla starszych nastolatków. Na szczęście miałyśmy już po te 16 lat, więc mogłyśmy tam pójść.

Ogólnie były tam takie rzeczy, które poprawiały pamięć, była kula, która w linii prostej chwiała się na boki i udowadniała, że Ziemia obraca się, przez to że ta kula strącała kolejne pachołki mimo, że się nie ruszała inaczej niż w linii prostej.

Ja i Maja jednak najbardziej polubiłyśmy wojnę na mózgi. Trzeba było ubrać specjalną opaskę i przestać myśleć. Przez to, że nasze mózgi były wyłączone, kulka która była na środku przesuwała się bliżej Mai jeśli ja wygrywałam, albo bliżej mnie jeśli to jednak przyjaciółka wygrywała, dzięki naszym falom mózgowym. Szczerze nie wiem jak to działa, ale to jest mega sprawa.

Zwiedzałyśmy tak przez ponad trzy godziny, aż w końcu nasz czas się skończył.

Była godzina 13, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy na pizze w ramach obiadu. Byłam mega głodna.

Ostatnie co mieliśmy zwiedzić, był Pałac Kultury, ale tylko najwyższy punkt, czyli taras widokowy.

Strasznie fancy było w tym Pałacu Kultury, ale czego można było się spodziewać po Warszawie.

Nienawidzę wind, nie przez klaustrofobie, której nie mam, ale przez to, że one tak szybko zapierdzielają, a ta to już była jakimś jebanym żartem.

Przytuliłam się do Mai i chciałam, żeby ta winda jak najszybciej się zatrzymała. 42 piętra w niecałe 10 sekund jest chore.

Wysiadłam tak szybko jak mogłam, ale jak popatrzyłam na te widoki, to aż mi zaparło dech w piersiach.

Poczułam wibracje telefonu, więc wyciągnęłam go i zobaczyłam, że to SMS od Patryka.

*Patryś💕*
Gdzie jesteś?

~Kto by się spodziewał~ |Patryk Skóbel|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz