°Rozdział 58°

1.7K 106 47
                                    

Stresuję się jak cholera, ale też jestem podekscytowana.

- W ogóle, co Ci powiedziała moja mama jak dałeś jej kwiaty?- z tego stresu zapomniałam zapytać.
- Że cieszy się, że akurat mnie poznałaś, że bardzo mnie polubiła i zapytała, czy wszystko u mnie ok.- odparł.
- Aa, myślałam, że o coś poważniejszego.- zdziwiłam się.- A o czym rozmawiałeś z moją kuzynką, jak poszłam na górę?- podpytałam.
- W sumie o niczym ciekawym, tylko się zapytała, czy długo jesteśmy razem i jak się między nami układa.
- A ok, tyle chciałam wiedzieć.- odparłam i teraz został we mnie tylko ten cholerny stres.

Zajechaliśmy na podwórko Patryka rodziców i już mieliśmy wysiadać. Ręce i nogi same zaczęły mi się trząść. Chłopak zauważył to i położył rękę na moim udzie.

- Wszystko będzie dobrze, nie ma się czym stresować, przecież poznałaś już moich rodziców.- uspokajał mnie.
- Rodziców tak, ale nie całą twoją rodzinę.- odparłam, patrząc na drzwi wejściowe domu.
- Polubią cię. Jesteś zabawna, otwarta i po prostu super.- zaśmiałam się na te słowa.- Chodźmy, czekają na nas.
- No dobrze.

Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę drzwi. Oczywiście wzięłam prezent dla jego rodziców z samochodu. Stanęliśmy przed drzwiami, a Patryk zadzwonił dzwonkiem.

Paula, wdech i wydech...

Otworzyła nam mama Patryka. Elegancko ubrana kobieta w granatową dopasowaną sukienkę przed kolano z kwadratowym dekoltem. Idealnie ułożone włosy, idealnie dobrana biżuteria, wszystko idealnie.

- Dzień dobry.- powiedziałem z uśmiechem.
- Cześć, wejdźcie.- odparła kobieta również uśmiechając się.
- To dla pani i pani męża.- powiedziałam.
- Dziękuję, kochanie, nie trzeba było.- kobieta wzięła ode mnie prezent i przytuliła mnie.

Weszliśmy do salonu.

Cały dom rodziców Patryka, był w stylu staromodnym, jednak był również bardzo elegancki. Wszystko było spójne ze sobą. Podobał mi się taki styl.

- Dzień dobry wszystkim.- powiedział Patryk.
- Dzień dobry.- również się przywitałam.
- Cześć!- odparł cały tłum ludzi.
- Patryś!- podbiegło pięcioro dzieci około pięć, może sześć lat i jedna mała około dwuletnia dziewczynka.
- Cześć dzieciaki.- poprzytulał je wszystkie.
- Kto to?- zapytał jeden chłopiec.
- Jestem Paulina, ale możesz mi mówić Paula, wiesz to tak dla przyjaciół.- powiedziałam do chłopca i wyciągnęłam rękę.
- Cześć Paula, ja mam na imię Kuba.- odparł, ściskając moją rękę.
- Ja jestem Oliwka.- podeszła dziewczynka.
- Cześć Oliwka, śliczną masz sukienkę.- odparłam.
- Dziękuję.- powiedziała dziewczynka i obkręciła się.
- Ja jestem Antoś.- podszedł kolejny chłopiec.
- Uwielbiam imię Antoś.- powiedziałam, na co chłopiec się uśmiechnął.- A ty jak masz na imię?- zapytałam małej dziewczynki.
- Kalolinka.- odparła słodkim dziecięcym głosem.
- Cześć Karolinka, ja jestem Paula.- podałam dziewczynce rękę, a ona ścisnęła ją swoją małą łapką.

Boże jak ja kocham dzieci!

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Babcia Patryka stwierdziła, że jestem śliczną dziewczyną, ale marnie wyglądam. Chyba każda babcia ma w genach dokarmianie innych.

- To ciasto jest przepyszne. Sama pani piekła?- pochwaliłam wypiek mamy Patryka.
- Cieszę się, że ci smakuje, piekłam go dzisiaj rano.- odparła dumna.
- Jest naprawdę bardzo dobre, muszę koniecznie dostać przepis.- powiedziałam.
- Oczywiście, napiszę Ci później na kartce.

Chyba sprawiłam przyjemność kobiecie tym komplementem, ale to ciasto naprawdę było bardzo dobre. Myślę, że zyskałam u niej punkt.

Wydawało mi się, że wszyscy mniej lub bardziej mnie polubili, ale była jedna osoba, która tak jakoś dziwnie na mnie patrzyła. Dziewczyna, myślę, że koło wieku Patryka, przeciętnego wyglądu o włosach ciemnych z blond ombre.

~Kto by się spodziewał~ |Patryk Skóbel|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz