°Rozdział 28°

2.2K 91 28
                                    

Tyle płakałam, że w końcu zasnęłam...

Pov. Patryk

Paula w ogóle mi nie odpisuje, ani nie odbiera ode mnie telefonów. Dzwoniłem do niej parenaście razy, jednak po drugiej stronie słyszałem jedynie tą wkurwiającą pocztę głosową.

Byłem na siebie w chuj zły, że pozwoliłem Magdzie tu wejść, a co najgorsze, pocałować mnie. Byłem z nią 2 lata temu. Byłem to duże słowo, my się po prostu ruchaliśmy, bo jako osiemnastolatkowie mieliśmy tylko jedno w głowie. Później ona sobie znalazła chłopaka i na tym się wszystko skończyło.

Była szarą myszką dla innych, a przy mnie była mega ostra. Kręciło mnie to wtedy, jednak teraz jedyną osobą jaką się interesuję jest Paula. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczy. Na pewno się o to postaram jak tylko wyjdę z tego cholernego szpitala.

Miałem już do niej nie wydzwaniać, jednak ja to ja i musiałem jeszcze raz do niej zadzwonić.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer.

- Nie, dobra, dam jej czas.- powiedziałem, szybko się rozłączając.

Położyłem głowę na poduszce i myślałem tylko o tym, jak ja mogłem skrzywdzić dla mnie najważniejszą osobę. Byłem zły na siebie i na Magdę. W pewnym momencie usłyszałem otwierające się drzwi do sali.

- Dzień dobry, obiad przyniosłam.- powiedziała pani pielęgniarka i położyła mi jedzenie na stoliczku obok mojego łóżka.
- Dzień dobry, dziękuję.- odparłem, uśmiechając się do niej.

Zjadłem to co mi przygotowano i zadzwoniłem do Maćka.

- Siema stary, co tam?- zapytał, kiedy odebrał.
- Siemka, odzywała się może do ciebie Paula?- zapytałem z nadzieją.
- Niestety nie.- odparł.
- Kuźwa. A mógłbyś do niej zadzwonić i z nią pogadać, bo ode mnie nie odbiera.
- Dziwisz się jej?
- No nie...
- Wczoraj jak próbowałem cię bronić, to jedyne o co zapytała, to to, kim była ta dziewczyna.
- Powiedziałeś jej?- zapytałem trochę przestraszony.
- Tak, powiedziałem jej, że to twoja była.
- I co ona na to?
- Dokładnie nie dosłyszałem, bo powiedziała to do siebie, ale brzmiało to jak "Świetnie..", więc masz troszeczkę przejebane.
- Ja pierdole.- powiedziałem, robiąc facepalma.- Co ja kurwa zrobiłem.
- Przecież to nie twoja wina.
- Po części tak, dałem się jej.
- Wybaczy ci stary, nie martw się. A teraz muszę lecieć, przyjadę jutro po ciebie.- powiedział, a w tle usłyszałem zamykanie drzwi, więc pewnie gdzieś wychodził.
- Dobra, to pa.- powiedziałem i rozłączyłem się.

Przyszedł doktor i zabrał mnie na jakieś badania...

Pov. Maciek.

Wyszedłem z domu jeszcze w trakcie rozmowy z Patrykiem. Stwierdziłem, że żeby wynagrodzić Pauli wczorajszą sytuację, zabiorę ją w pewne miejsce, gdzie rozmawialiśmy, że obydwoje chcemy pojechać.

Pojechałem do niej do domu i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi mama dziewczyny.

- Dzień dobry.- powiedziała.
- Dzień dobry, jestem Maciej, kolega Pauli, jest może w domu?- przedstawiłem się i zapytałem.
- A to ty jesteś Maciek, miło cię poznać.- wystawiła rękę, którą uścisnąłem.- Niestety nie ma jej. Poszła z przyjaciółką na zakupy, ale niedługo powinna być, jeśli chcesz możesz na nią poczekać u niej w pokoju.- powiedziała, wpuszczając mnie do środka.
- Jeśli to nie sprawi kłopotu to z wielką chęcią.- odparłem z uśmiechem.

Wszedłem do środka i ściągnąłem buty.

- Jesteś głodny? Robię właśnie obiad.- zapytała mama Pauli.
- Nie dziękuję, jadłem przed chwilą.- odparłem mimo, że bardzo chciałem zjeść inny obiad niż zupka chińska.
- To nie było pytanie. Siadaj zaraz ci nałożę.- odparła.
- No dobrze, w takim razie dziękuję za zaproszenie.- zaśmiałem się.
- Zawsze jesteś u nas mile widziany. Paulinki przyjaciele są jak rodzina.- to było bardzo urocze co powiedziała, aż mi się cieplej na serduszku zrobiło.

Dostałem jedzenie. Wyglądało zajebiście i pachniało jeszcze lepiej. Nie wiem jak nazywa się to danie, ale było bardzo ciekawe. Wziąłem pierwszego kęsa i myślałem, że się zaraz rozpłynę. To było tak pyszne, że aż zabrakło mi słów, teraz już wiem po kim Paula tak dobrze gotuje.

- To jest przepyszne.- skomentowałem w końcu.
- Dziękuję bardzo, cieszę się, że ci smakuje.- odparła z uśmiechem.
- Naprawdę, bardzo mi smakuje, dziękuję.- powiedziałem, wstając od stołu. Już brałem talerz do ręki, jednak nie pozwolono mi.
- Zostaw talerz, leć na górę.- powiedziała mama Pauli.
- Dziękuję.- powiedziałem jeszcze raz.

Poszedłem na górę do pokoju Pauli, jednak nie wiedziałem, gdzie on dokładnie jest. Wszedłem do pierwszego pokoju, jednak okazał się on być łazienką. Wszedłem do drugiego i wyglądał na kobiecy pokój, więc stwierdziłem, że to musi być tutaj. Usiadłem przy biurku i zacząłem czytać karteczki przyczepione do tablicy korkowej

"Kupić jedzenie"
"Zrobić małą imprezkę dla znajomych i rodziny"

Imprezkę? Jaką imprezkę? Czytałem dalej.

"Nie wspominać o urodzinach chłopakom"

Urodziny? Paula ma niedługo urodziny? Wszedłem na Facebooka, bo tam można łatwo to sprawdzić. Odszukałem profil Pauli i sprawdziłem datę urodzenia.

26.08.2004r.

Przecież to za niecały tydzień. Ale dlaczego nie chciała nam nic mówić o urodzinach? Może po prostu wolała o tym nie wspominać, ze względu na to w jakiej sytuacji był wcześniej Patryk.

Prawdopodobne...

Przesiadłem się na łóżko i siedziałem tak jeszcze chwilę, gdy nagle usłyszałem ten słodki głosik, należący nie do kogo innego niż Pauli.

- Wróciłam!- krzyknęła.

Coś tam powiedziała jej mama, jednak nie mogłem usłyszeć o co chodziło. Usłyszałem kroki na górę i wiedziałem, że zaraz wejdzie do pokoju.

Weszła powoli i kiedy mnie zobaczyła zdziwiła się.

- Maciek? Co ty tu robisz?- zapytała.
- A co, nie cieszysz się?- odparłem, udając oburzenie.
- Bardzo się cieszę, ale dlaczego tu jesteś?- pytała dalej.
- Zabieram cię gdzieś.- odparłem, uśmiechając się.
- Gdzie?- zapytała, siadając obok mnie na łóżku.
- Zobaczysz.- odparłem, poruszając zabawnie brwiami.
- Dobra, to poczekaj, zjem obiad i pojedziemy. Chcesz też zjeść?- zapytała troskliwie. Uwielbiam w niej tą cechę.
- Już mnie twoja mama nakarmiła.- odparłem, klepiąc się po brzuchu.
- Ah ta Aga, nie zna, ale wciska ludziom jedzenie.- zaśmiała się.
- Ooo, Pani Aga, nawet nie wiedziałem
- No widzisz, teraz już wiesz. Idę po jedzenie i wracam.
- Leć.

Dziewczyna poszła po obiad i zaraz wróciła. Podczas gdy ona jadła, rozmawialiśmy i próbowała dowiedzieć się, gdzie jedziemy, jednak byłem nie ugięty. Chciałem, żeby to była niespodzianka.

Po 20 minutach wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Kiedy jadłem obiad, wytłumaczyłem Pani Agnieszce, gdzie zabieram jej córkę, a ona się na luziku zgodziła. Po prostu kocham tą kobietę.

Jechaliśmy pół godziny, gdzie przez całą drogę, albo śpiewaliśmy, albo Paula pytała:"Daleko jeszcze?". Kiedy dojechaliśmy, ona nadal nie wiedziała, gdzie jesteśmy. Dopiero kiedy weszliśmy do środka, rzuciła się na mnie z przytulasem.

- Dziękuję Maciuś, nie wierzę, że zabrałeś mnie na.....

~Kto by się spodziewał~ |Patryk Skóbel|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz