~2~

71 4 0
                                    

Rano obudziły mnie jak zwykle szumy miasta i jeżdżących aut. Była dopiero 8:34. Mam wolne i muszę tak wcześnie wstawać! W sumie mogłabym jeszcze próbować usnąć, ale wiem, że w moim przypadku to nie wyjdzie.
Wstałam szybko i zaczęłam od otworzenia okna. Miałam widok na park. Wiosną było tu pięknie. Dzisiaj tylko widziałam jakąś panią z pieskiem i biegającą dziewczynę.
Uśmiechnęłam się i wyszłam na środek pokoju. Zawsze poranek zaczynałam krótką jogą. Spokojnie i na luzie. Pół godziny i czuję się jak nowo narodzona.
Po krótkiej rozgrzewce poszłam wziąć prysznic. Umyłam przy okazji włosy. Dzisiaj jedziemy kupić jakieś przekąski na drogę. No i przyjeżdża również kupiec podpisać umowę o dom. Już chyba nawet nie mam ochoty o tym wszystkim myśleć. Nadal nie mieści mi się to w głowę. Ah...no i jeszcze dziś mam ostatnie treningi. Na 18 mam karate, a na 19:30 strzelanie z łuku. Ostatnie przyjemności tutaj...
Ubrałam się dziś w zwykłe czarne jeansy i luźny top w kolorze butelkowej zieleni. Lubię ten kolor. Włosy zebrałam w szybkiego kucyka i lekko się umalowałam. Tak przygotowana zeszłam na dół. Rodzice siedzieli w salonie i oczywiście rozmawiali o sprzedaży domu i ich nowej pracy. Jak zwykle...

-Dzień dobry...- przywitałam się niechętnie.

Odwrócili się razem i spojrzeli z uśmiechami na twarzy. Nie mam pojęcia co ich tak cieszyło.

-Cześć słonko. - powiedział tata

-Nie mów tak do mnie proszę. Kiedy jedziemy na zakupy i kiedy przyjedzie ten facet? - spytałam stojąc w drzwiach.

-Niedługo jedziemy. Jeśli chodzi o kupca...ma przyjechać o 18.- odpowiedziała mama.

-Bardzo dobrze. Będę na treningu.

Weszłam do kuchni. Nie miałam ochoty nic jeść. Zrobiłam sobie tylko kawę z mlekiem. Usiadłam z nią przy bufecie i spojrzałam za okno. Była piękna pogoda. Ulice się stopniowo zapełniały ludźmi i autami. Zresztą typowe dla mojego miasta.
Postanowiłam wyjść wcześniej przed rodzicami i spotkać się z Mayumi. Powinnam choć trochę z nią spędzić jeszcze czasu.

-Wychodzę! Idę się spotkać z Mayumi! W tej samej galerii do której przyjedziecie. - powiedziałam. Pobiegłam na górę po torebkę i telefon.

Po drodze napisałam do niej, żeby przyszła. Zrobimy sobie dzisiaj małe zakupki.
Na dworze było mega cieplutko. Bardzo dużo widziałam osób z mojej szkoły. Widać, że korzystają z wolnego.
Po chwili dostałam zwrotnego sms, że mam poczekać jakieś pół godziny. Serio? Trochę nudno będzie samemu siedzieć w galerii. Usiadłam więc w parku na jednej z ławek i wystawiłam twarz do słońca. Powolne promyki słońca prześwietlały moją twarz. Cudownie. Po chwili dosiadła się do mnie jakaś starsza pani. Porozmawiała ze mną chwilę na temat pogody i życia. Bardzo miła kobieta.

-Cześć Mai! - krzyknęła Mi z drugiego końca parku.

Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej. Przytuliłam ją od razu. Jakoś nie mogę przyjąć do siebie myśli, że ją zostawię.

-Hejka Mi. To co, jakieś małe zakupy ? Może powinnam kupić jakieś rzeczy, a ty mi doradzisz? -spytałam.

-Oh, jasne ! Powinnaś napewno sprawić sobie nowy strój kąpielowy! Oczywiście ci go wybiorę.

I tak całą drogę do galerii. To jest mega gadatliwa dziewczyna. Paplała o tym, jak tam będzie, co muszę kupić, czego nie powinnam, co muszę robić itp. Mała wariatka jednym słowem.

Pod galerią było dość sporo aut. Zresztą co się dziwić. Nie dość, że jest ciepło, to w szkole mamy wolne, więc każdy teraz tu przyjeżdża.
Weszłyśmy i od razu uderzyło w nas chłodne powietrze. Najlepsze uczucie. Rozejrzałam się za jakimiś sklepami. Postanowiliśmy wejść do Uniqlo. Idealny sklep...

-No dobra...to idę obejrzeć jakieś t-shirt i spodenki, a ty możesz poszukać stroju kąpielowego.-powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź poszłam w stronę wieszaków.

Były tu przeróżne barwy. Zaczynając od pastelowych a kończąc na czarnych i neonowych. Kto co chce. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Po dłuższej chwili namysłu wzięłam cztery podkoszulki. Jedną była całkiem biała z napisami, druga była w kolorze butelkowej zieleni z haftem róży na środku, kolejna była ciemno szara i ostatnia zwykła czarna bluzeczka. Ceny były też niezłe, więc brałam ile chciałam.
Teraz poszłam w stronę wieszaków ze spodenkami i spódniczkami. Tutaj też był niezły szał. Wiele wzorów, kolorów, krojów itp. Nigdy nie potrafiłam się zdecydować na jedną parę, więc najczęściej wychodziłam z minimum trzema. Tym razem jednak zaszalałam. Wzięłam pięć par. Trzy z nich to były klasyczne spodenki z jeansu, tylko różniły się odcieniami. Czwarte natomiast były czarne z cyrkoniami po bokach. Ostatnie, chyba moje ulubione, to były spodenko-spódniczka. Wiecie, z przodu widać jakby to była spódniczka, a z tyłu jak spodenki. Były zrobione z materiału w kratę.
Po wybraniu tych wszytskich rzeczy poszłam do przymierzalni. Czekała już tam na mnie moja przyjaciółka z górą ubrań.

-Dużo tego nabrałaś. - stwierdziła

-Tak, wiem. Ale wszytsko biorę! A ty co przygotowałaś?

-Kilka kostiumów i sukienek. Pomyślałam, że ci się przydadzą.

-Okej, to idę przymierzać.

Zabrałam niezgrabnie od niej ciuchy i weszłam do pierwszej wolnej kabiny. Powoli przymierzałam każde ubranie i za każdym razem pokazywałam się mojej psiapsi. Przymierzenie wszytskiego zajęło mi godzinę.

-Okej, już mam dość. Idziemy do kasy. Zaraz rodzice zadzwonią pewnie.-powiedziałam i wyszłam.

Po drodze zapłaciłam wskazaną kwotę. Skierowałyśmy się w stronę jakiejś kawiarenki. Robili tu pyszne lody i napoje. Po prostu niebo w gębie. Zdecydowałyśmy się na lody miętowe z czekoladą i bubble tea.

Rozmawialiśmy ciągle o modzie i wyjeździe i tak w kółko. Ona wogóle nie dawała człowiekowi spokoju. Naprawdę. Męczy dopóki się nie dowie o tym, o czym chce wiedzieć. Czasami mam dość jej wykładów, a czasami są nawet spoko. Nie zawsze jednak.
Właśnie kelner przyniósł nam nasze zamówienie, więc wzięłyśmy się za jedzenie.  Po kilku minutach zadzwonił mój telefon.

-Odbiorę okej?-spytałam.

-Jasne.

-Halo? O co chodzi mamo?

-Gdzie jesteś? Już jesteśmy w galerii. Będziemy na ciebie  czekać przy wejściu. Zaraz masz być.-odezwała się cicho.

-Ugh. Okej. Na razie.-rozłączyłam się od razu.

-Co tam twoja mama wymyśliła?-spytała Mayumi.

-Mam już iść. Czekają przy wejściu. 

-Oh nie! Nie idź jeszcze! Mam coś dla ciebie! - krzyknęła i wyjęła pudełko przewiązane czerwoną wstążką.

-Co to jest? Dziękuję Mi! Nie musiałaś.

-Otwórz, kiedy będziesz smutna, załamana lub zła. Okej?

-Tak, jasne. Dziękuję.

Jak to ja popłakałam się i ją przytuliłam. Szkoda mi było jej zostawiać.

-Leć do rodziców.

-Do zobaczenia Mi.

-Do zobaczenia mała.

Warrior M.| Missing Avenger pt.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz