~5~

49 2 0
                                    

Dojechaliśmy do Irlandii jakoś w nocy. Nie miałam zielonego pojęcia, która była godzina, bo w trakcie jazdy usnęłam. Obudziłam mnie mama kilka minut temu, żeby wsiąść na prom.
Auta powoli wjeżdżały, a my z mamą zajęłyśmy miejsca. Ułożyłam się wygodnie na fotelu i wyjrzałam za okienko. Woda delikatnie falowała. Była ciemna. Nieosiągalna. Straszna.
Kilka minut później dołączył do nas tata. Przekazał mamie, gdzie stoją nasze samochody. Założyłam słuchawki i puściłam jakieś piosenki.

Chwilę później prom ruszył. Powoli, ale jakoś ruszył. Mama jak zwykle czytała książkę, a tata usnął. Typowe. Chyba zaraz sama pójdę spać.

***

-Mai wstawaj. - powiedział ktoś trącając mnie w ramię.

Otworzyłam gwałtownie oczy. Nie lubiłam takiego wstawania. Za oknem było już jasno. Najwyraźniej dopłynęliśmy do celu.

-No już chodź.-kontynuowała matka.

Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem, ale wstałam. Zabrałam telefon, torebkę i ruszyłam za mamą. Teraz też mieliśmy podzielić się autami, że tak powiem. Znów jechałam z mamą, a tata przed nami.

Za oknem miałam cudowny widok. Wieżowce, parki i ci ludzie. Całkiem inaczej niż w Japonii. Naprawdę. W sumie też mieszkałam w mieście, ale dla mnie to wszytsko się zmienia.
Mamy mieć dom blisko plaży. W sumie spoko. Będę miała co robić. Powinnam zadzwonić do Mayumi. Muszę ją o wszystkim poinformować. No i koniecznie muszę powiedzieć  kuzynowi, że do niego wpadnę! Myślę, że się ucieszy. I chyba czas, żeby dowiedział się o mnie pewnej rzeczy. Rodzice wiedzą o wszystkim. Dlatego nie chcą, żebym się z nim spotykała. On o tym jeszcze nie wie. Nie wiem, czy powinnam mu mówić. To może go...zszokować.

***

Dwie godziny później stanęliśmy na wjeździe do mieszkania. Wysoki wieżowiec. Bardzo ładny. Zaraz obok był park, a z drugiej strony parking. Mieliśmy mieszkanie na 4 piętrze. Trochę wysoko. Nie lubię chodzić po schodach, ale napewno będzie tu winda. Mama też była chyba zadowolona. Ojciec też. Zresztą to oni wybierali. Daleko słychać było cichy szum wody. Świetnie. Będę miała co robić.
Zabrałam dwa moje pudła i weszłam do budynku. Szybko znalazłam windę. Postawiłam kartony na podłodze, zaczekałam chwilę na rodziców i kliknęłam odpowiedni przycisk. Założę się, że sąsiedzi nas odwiedzą.

Po kilku minutach drzwi windy się otworzyły. Na tym piętrze były 4 mieszkania . Nasze było z numerem 15.  Mama wzięła klucze i uśmiechnęła się .

-Witam nas w nowym życiu kochani.-powiedziała szczęśliwa i otworzyła drzwi.

Powoli weszłam z pudłami. Od razu postawiłam je na szafce w przedsionku. Mieszkanie było w korystyce czarno-białej. Moje kolory.

Zaraz na wejściu były wieszaki i szafka na buty. Powoli weszłam dalej. Po mojej lewej była kuchnia połączona z salonem. Było tu bardzo oficjalnie, ale przytulnie. Na ścianie wisiał duży telewizor. Podobało mi się. Były tutaj kolejne drzwi od salonu. Otworzyłam je . Była tu dość duża łazienka. Też w kolorach czarno białych. Gustowna.Weszłam z powrotem w korytarz. Tutaj znajdowały się  kolejne drzwi.  Jedne prowadziły pewnie do mojego pokoju, drugie do sypialni rodziców i ostatnie...nie wiem. Może jakaś pracownia. Otworzyłam pierwsze. Moja sypialnia. Była... cóż. Piękna. Na środku stało duże łóżko. Po lewej stało dość spore biurko i mała szafeczka na buty. Po prawej stała duża szafa i komoda. Wisiał tutaj też telewizor. Były też jakieś inne dodatki, typu wiszący fotel, kwiatki, szafki przy łóżku. Bardzo...bardzo ładnie. Ściany już nie były białe i czarne. Na jednej były białe cegiełki. Reszta była szara. Były też dwa okna. Duże okna .
Wyszłam zadowolona. Nie miałam ochoty iść już do sypialni rodziców. Pobiegłam zadowolna po pudła . Rodzice byli akurat w kuchni.

-Bardzo tu ładnie. Dziękuję. Bardzo...mi się podoba. I tak jestem zła na was za wszystko. - krzyknęłam do nich i wróciłam do siebie.

Po kilku godzinach mój pokój, wyglądał jak mój pokój. Były tu już książki, zdjęcia, ozdobne płyty na ścianach, mój strój na wieszaku i oczywiście mój łuk. Miał piękną czarną podstawkę. Uśmiechnęłam się zadowolona. Wyszłam z pokoju i pobiegłam do kuchni. Rodzice rozstawiali nadal naczynia, ozdoby i ustawiali niektóre meble.

-I jak ci się podoba Mai? - spytał tata.

-Jest świetnie. Ale wiecie, że nadal nie wybaczę wam tego, że nie powiedzieliście mi nic.

-Ciesze się, że ci się podoba.-odpowiedziała szybko mama.

-No a jak waszą sypialnia?

-Bardzo ładna. Nie byłaś?

-Nie miałam ochoty. Która godzina?

-Osiemnsata. Równo. -odpowiedział tata i wyszedł.

-Oh. No dobra. Idę do siebie. Zadzwonię do Mi.

-Mai, tam jest inny czas pamiętaj.

-Ah, no tak. Zadzwonię i tak zobaczymy.

Poszłam do siebie i od razu złapałam telefon. Wybrałam numer przyjaciółki i zadzwoniłam na wideo.
Kilka sygnałów i nie odbierała. Pewnie śpi.
Zrezygnowana odłożyłam telefon. Nie miałam co ze sobą zrobić. Godzinę 18 miałam zarezerwowaną na treningi. O właśnie! Powinnam się zapisać.
Ale wcześniej jednak wpadłam na głupi pomysł. Przymierzę wszytskie stroje kąpielowe. W końcu jutro ma być gorąco, powinnam iść skorzystać z plaży.
Otworzyłam odpowiednią szafkę i wyjęłam wszytskie 6 kostiumów. Dość sporo, ale lubię mieć wybór. Najpierw założyłam zwykły czarny z białymi ozdobami. Leżał idealnie. Kolejny jaki trafiłam to był kostium dwuczęściowy. Jest koloru niebieskiego. Na obszyciach ma małe falbanki. Piękny był. Również pasował perfekcyjnie.

I tak zeszło mi z pół godziny. Jeden kostium wyrzuciłam, bo niestety był za mały. Trudno.
Nie wiem jak to się stało, ale nie miałam już siły nic dzisiaj robić. Była naprawdę wczesna pora. Nie widziało mi się iść tak wcześnie. Zabrałam tylko piżamę i weszłam do łazienki. Postanowiłam uciąć sobie dość długą kąpiel w towarzystwie mojej ulubionej książki.

Warrior M.| Missing Avenger pt.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz