~26~

14 2 0
                                    

BUCKY POV
Długo nie byliśmy u tej kobiety. Poprosiła mnie zaraz na początku, abym wyszedł z pokoju. Tak cholernie się bałem. Wszystko miało się skończyć całkiem inaczej.
***
Siedziałem przed chatką i obserwowałem ludzi w mieście. Zachowywali się tak naturalnie, jakby nie wiedzieli, że niedaleko nich jest baza Hydry.

-Chłopcze...możesz wejść. - odezwała się staruszka chwilę później.

-I jak? Co z nią?- spytałem od razu.

-Dużo nie mogę zrobić. Zdezynfekowałam rany i zrobiłam jedną opaskę zaciskową, ale więcej nie mogę zrobić. Była dwa razy postrzelona, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Musisz jechać z nią do szpitala.

-Jak to dwa razy!?

-Na nodze i na boku. Wejdź. Tylko ostrzegam. Nie wygląda zbyt dobrze.

Wszedłem za nią do małego pokoju. Wszędzie były jakieś zioła przywieszone do sufitu. Dookoła leżały słoiki, słoiczki i inne substancje. Pod ścianą stało łóżko, na którym leżała Mai. Podeszłem do niej powoli.  Usiadłem na stołku, który podała mi kobieta, a sama stanęła w progu.

-Czemu ona jest taka blada?-spytałem cicho.

-Wiesz, tam gdzie była, nie karmili jej zbyt dobrze. Jest wygłodzona. Widać, że dużo ją bili. To też osłabia organizm. No i teraz te rany postrzałowe też dołożyły swoje. Mogę ci coś szczerze powiedzieć ?

-Mhm...- szepnąłem. Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.

-Jeśli przeżyje, to będzie cud. Opiekuj się nią dobrze, bo masz dużo do stracenia. To naprawdę silna kobieta. Poczekam na dworze.

-Okej.

Wyszła z saloniku. Zamknęła za sobą cicho drzwi. Wróciłem wzrokiem do twarzy Mai. Napewno będę się nią dobrze opiekował. Wiem, że jest silna i da radę. Przeżyje to wszystko.

Posiedziałbym jeszcze, ale musimy wrócić. Bruce powinien ogarnąć jej nogę. Tyle, że nie mamy czym jechać. Na motorze przecież jej nie zawiozę.

Położyłem jej rękę powoli na łóżku i wyszedłem z pokoju. Starsza kobieta siedziała na ławeczce i przyglądała się reszcie miasta. Żyje trochę na uboczu całego miasta, ale nie wydaje się z tego powodu smutna.

-Trzymaj. Musicie jechać, a wiem, że nie dowieziesz jej na tamtym sprzęcie. Już ruszajcie.-powiedziała. Położyła mi na ręce coś zimnego i metalowego.- Bierz ją i jedźcie.

-Dziekuję. Za wszystko.

-Auto stoi za domem.

Pobiegłem od razu do domu i powoli wziąłem Mai na ręce. Była trochę zimna. Muszę ją szybko czymś przykryć, żeby po prostu jej zbyt nie wychłodzić.

Wyszedłem z domu i od razu skierowałem się za niego. Stał tam stary, brązowy pikap. Nie wyglądał na zużytego.
Jakimś cudem drzwi z tyłu były już otwarte, a na siedzeniu leżał koc. Ta kobieta myśli o wszystkim. Położyłem ją delikatnie na siedzeniach i przykryłem kocem. Wsiadłem za kierownicę i powoli ruszyliśmy do naszej bazy.

***

Dojechaliśmy po dwudziset minutach. Jechałem o wiele wolniej, żeby Mai nic się nie stało.
Zaparkowałem zaraz przy wejściu garażowym. Lepiej będzie mi ją zanieść do Bannera. I szybciej.

Zostawiłem kluczyki w stacyjce i wysiadłem z auta. Najpierw otworzyłem drzwi wejściowe, później poszedłem do Mai. Nadal się nie obudziła, ale przynajmniej trochę ogrzała. Koc i ogrzewanie trochę dało.

Powoli wziąłem ją na ręce i od razu wszedłem do domu. Trzeba przejść kawałek, żeby wyjść na ,, główny korytarz". Szedłem najszybciej jak potrafiłem. Niestety moje starania przerwało nagłe wyjście Tony'ego z sypialni.

Warrior M.| Missing Avenger pt.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz