~9~

31 2 0
                                    

Kilka dni później po dostaniu papierów od Starka poszłam do tej szkoły. Przyjęli mnie tam od razu. Jakaś dziewczyna mnie oprowadziła. Przy okazji kupiłam potrzebne podręczniki. Ah no i dostałam kluczyk do szafki. Jak na razie, podoba mi się to miejsce.

*Teraz*

Właśnie zakładałam sweterek i buty. Dzisiaj pierwszy raz idę do pracy u Bannera. Jestem ciekawa co mi wymyśli. Spakowałam telefon i właśnie wychodziłam z domu, ale ktoś pociągnął mnie za ramię.

-Mai, czy ty musisz tam pracować?-spytał tata.

-Żartujesz? Gadasz ze mną pierwszy raz od przeprowadzki i każesz mi nie iść do PRACY!? Sory tatku, ale idę.

Nie czekając na jego odpowiedź wyszłam trzaskając drzwiami.

-MAI WRACAJ TU!- krzyczał.

-Odpieprz się idę mnie!

To ostatnie co krzyknęłam. Wybiegłam na chodnik i ruszyłam prosto do bazy. Nie zwracałam uwagi na osoby, które trącałam. Japierdziele. Odzywa się do mnie pierwszy raz od kilku dni i od razu ma do mnie jakiś problem.
Po drodze sprawdziłam pogodę. Jutro ma być prawie 30°C. Świetnie. Zabiorę Sophie i pójdziemy na plażę. W końcu. Nie miałam do tej pory czasu, aby iść się pokąpać ani poopalać.

Stanęłam przed drzwiami i powiedziałam cicho hasło. Powoli otworzyłam drzwi. Jak zwykle nie było tu dużo osób. Przy stole siedziała jakaś kobieta i czytała gazetę. W salonie siedział Steve i Sophie. Oglądali jakiś film.

-Hejka.-zaczęłam. Nadal nie czułam się pewnie wśród nich.

Rudowłosa podniosła wzrok i spojrzała na mnie zmrużonymi oczami. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wróciła do czytania gazety.

-Cześć Mai! - podbiegła do mnie Soph.

Steve tylko się uśmiechnął na nasz widok i kiwnął mi głową.  Odwzajemniłam ten gest i odwróciłam się do Soph.

-Chodź. Idziemy do mnie.

-Nie mogę. Muszę iść do Bannera.

-Po co znowu?

-Przecież dostałam u niego pracę. Inaczej nie mogłabym tu przychodzić. Matka by mnie zabiła. Chociaż ufa Rogersowi.

-A no tak! Dobra, to przyjdź do mnie później.

-Spoko. A i może pójdziemy jutro na plażę? Ma być gorąco.

-Jasne! Bardzo chętnie!

-Kto idzie na plażę!?-krzyknął ktoś z korytarza.

-Oh Clint... JA I MAI A CO!?

-Idę z wami! - krzyknął brunet. Nie poznałam go do tej pory.

Podszedł do nas szybkim krokiem. To chyba ten...co strzela z łuku. Nie wiem.

-Cześć. Clint. -powiedział podając mi rękę.

-Hej. Mai. Um...ty strzelasz z łuku prawda?

-Oczywiście. A co?

-Nie no tak pytam. Też sie uczyłam, a teraz trochę straciłam szansę na lekcje przez przeprowadzkę.

-Zapraszam. Chętnie coś porobię.

-Serio mogłabym!?

-Mhm.

Ruszył w stronę kuchni. W tym samym momencie rudowłosa kobieta odrzuciła gazetę i podeszła do mnie szybkim krokiem.

-Kim ty jesteś? - spytała.

-Nat proszę cię...-zaczeła Soph stając bliżej mnie.

-Soph, kto to jest? Przyszła taka, Stark załatwił jej robotę i miejsce na studiach. No więc?- zwróciła się do mnie

-Jestem kuzynką Steve'a.

-Ah tak. Trenujesz coś?

-Tak. Karate i strzelanie z łuku.

-Mhm, karate. Chodź. Sophie przekaż naszemu doktorowi że Mai się spóźni. Powiedz dlaczego.

Natasha, z tego co wywnioskowałam tak ma na imię, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę windy. Weszłam za nią. Zresztą co miałam innego robić. Wcisnęła guzik z piętrem -1. Zapowiada się ciekawie... Chwilę później drzwi windy się otworzyły, a przede mną było kilka drzwi. Ruda złapała mnie znów za rękę i podeszła do tych ostatnich. Muszę przyznać, że ma bardzo mocny uścisk. Otworzyła je jakimś hasłem. Weszłyśmy do dużej sali z materacami, manekinami i tarczkami.

-Odłóż te swoje torby. I na środek.- powiedziała poważnym głosem i rozłożyła dwa materace.

Cholera już jestem zgubiona. Dawno nie ćwiczyłam.
Odłożyłam torbę, którą zabrałam ze sobą i powoli ruszyłam w stronę ringu. Weszłam i stanęłam przed kobietą.

-No to pokaż na co cię stać.

Przyjęłam pozycję do walki. No i ruszyłam do niej.

****

Kilka minut później siedziałam obolała na materacu. Kilka razy udało mi się ją powalić i uderzyć, ale to ona znacznie więcej razy mnie rzucała po podłodze.

-Nieźle. Całkiem nieźle. -powiedziała i usiadła obok.

-Ta, dzięki. Pocieszające.

-Wiem.

-Idę do Bannera. Dzięki za rzucanie o podłogę, ale więcej nie skorzystam.

-Jak chcesz.

Zabrałam tylko torbę i pobiegłam do Bannera. Miałam być tam godzinę temu. Zabije się zaraz biegnąc po tych schodach. Fakt miałam windę. Japierdziele.
Wparowałam do jego pokoju nie pukając. Jak zwykle siedział przy biurku i coś pisał.

-Przepraszam. Przepraszam za spóźnienie. -zaczęłam.

-Spokojnie. Słyszałem że Natasha cię porobiła. Siadaj. Zaraz ci coś dam do roboty.

-Ta, porobiła. Myślałam że płuca wypluję.

-Cała Nat.

Sekundę później Bruce zaczął pokazywać mi jakieś sprzęty, minerały i wyniki jego badań. Całkowicie pogrążyłam się w tym wszystkim.

Warrior M.| Missing Avenger pt.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz