-Hej...-zaczęłam niepewnie. Dziewczyna mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i spowrotem.
Postanowiłam pokazać jej, że nie jestem jakąś małą myszką, która się wszystkiego boi. Wyprostowałam plecy, rozluźniłam ramiona i podniosłam lekko brodę do góry. Podeszłam do niej i wyciągnęłam rękę.
-Mai. Ciebie jak nazywają?-spytałam pewnym siebie głosem, mimo że wewnętrznie trzęsłam się jak galareta.
Sharon, tak mi powiedziała Nat, spojrzała mi w oczy i wyciągnęła rękę.
-Sharon Carter. -przedstawiła się, a mnie to nazwisko odezwało się gdzieś z tyłu głowy. Gdzieś je słyszałam...
Odwróciłam od niej wzrok i trochę bardziej rozluźnionym krokiem podeszłam do kolejnego gościa.
-Mai.- powiedziałam krótko i wyciągnęłam rękę.
-Steve i to jest ta twoja kuzynka? Widać, że twoja rodzina. Dyplomatyczna jak ty. - zaśmiał się do niego, ale potrząsnął moja ręką. -Sam.
Usłyszałam za sobą ciche parsknięcie Steve'a. Uśmiechnęłam się i oparłam o blat. Nie lubię poznawać nowych ludzi, ale tym razem chyba musiałam. Mieli nam teoretycznie pomóc w nowej misji.
-Jakie masz moce?- spytał cicho Sam, a ja podskoczyłam. Zbyt skupiłam się na innych.
-Nie mam mocy. Umiem bardzo dobrze walczyć i strzelać z łuku. Uczyłam się karate i innych sztuk walki przez ostanie 13 lat, więc wiesz.
-To się szanuje. Czyli można powiedzieć, że jesteś sobowtórem Clinta w wersji damskiej.
-Tak, można tak powiedzieć.-zaśmiałam się cicho. - A ty? Jakieś moce czy raczej nie?
-Cóż, mówią na mnie Falcon. Zobaczysz niedługo czemu.
-Okej. Jestem nawet ciekawa.
Spojrzałam na innych. W szczególności chciałam przyjrzeć się tej Sharon...Już wiem! Tak samo na nazwisko miała Peggy! Czy to możliwe.... że one są rodziną? O kurcze. Aktualnie dziewczyna chyba próbowała zapunktować u Steve'a. Przewróciłam oczami i odwróciłam wzrok. Chwilę później podszedł do nas Bucky. Przywitał się z Falconem i oparł się o blat obok mnie. Nalałam sobie szklankę wody i usiadłam na blacie. Natasha już dawno poszła.
-Nie mam pojęcia czemu, ale denerwuje mnie ta cała Sharon.-odezwałam się.
-Będziesz musiała się nauczyć z tym żyć.-odpowiedział Bucky i wziął sok pomarańczowy.
-Co masz na myśli?
-Nie zostanie tu tylko na jedną misję.
-Żartujesz w tym momencie ze mnie?
-Nie. Zawsze mówię prawdę. -chwilę po tym opuścił kuchnię.
Westchnęłam i ukryłam twarz w dłoniach. Zwariuję z nią. Poczułam nagle jakąś rękę wokół moich ramion. Otworzyłam oczy i spojrzałam co się dzieje. Sam zarzucił rękę na moje ramię. Zeszłam z blatu i poszłam za nim.
-Pokażę ci moje magiczne umiejętności. Za chwilę byś się tam spaliła ze złości. - mówił z uśmiechem przyklejonym do twarzy przez całą drogę na dwór.
-Spadaj. Ta dziewczyna naprawdę działa mi na nerwy.-wyszliśmy na zewnątrz. Było naprawdę ciepło i słonecznie. Na niebie nie było prawie żadnej chmurki.
-Zdążysz się przyzwyczaić.-szliśmy ciągle w stronę małego garażu obok domu.
-Po co tam idziemy?
CZYTASZ
Warrior M.| Missing Avenger pt.II
FanfictionOto kolejna część trylogii ,,Missing Avengers". W tej części zostanie przedstawiona historia 20 letniej Mai z Japonii, która przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych z powodu pracy rodziców. Przeżyj z bohaterami MCU i nie tylko ich kolejną, zwariow...