Blair
Patrzę na mężczyzn stojących tuż przede mną, starając się zachować, choć resztki spokoju, ale kiedy widzę jak ojciec przyjmuje oklaski od zebranego na sali tłumu, a Falcone mierzy mnie swoim przeszywającym na wskroś wzrokiem, zalewa mnie fala wściekłości.
Co on pieprzy do cholery? Przejęłam oświadczyny? Niby kiedy?! Przecież dobrze wie, że nie chce mieć z Vito Falcone nic wspólnego!
Porażona tą bezlitosną informacją i spływającym na mnie poczuciem bezsilności zamykam oczy. Moje nogi robią się jak z waty, puls niebezpiecznie przyśpiesza, a serce niemal chce wyskoczyć z piersi.
To wszystko, co przed chwilą usłyszałam to jakiś pieprzony koszmar!
Otwieram powoli oczy, mając nadzieję, że to tylko moja popieprzona wyobraźnia płata mi figle, ale kiedy tylko dostrzegam wpatrzonych we mnie ludzi, na czele z moim ojcem i tym przeklętym dupkiem, opadam z sił. Poddaję się tej ogarniającej mnie pustce i upadam na posadzkę, tracąc przytomność.
W momencie, w którym do moich oczu docierają jasne promienie słońca, z trudem podnoszę się do pozycji siedzącej i przecieram twarz dłońmi.
- Po raz kolejny mnie ośmieszyłaś, Blair. - gdy tylko słyszę słowa ojca, moje serce zaczyna ostro galopować. Gula w gardle nie pozwala mi wydobyć z siebie ani słowa, a oczy zachodzą łzami. - Popatrz na mnie! - z trudem odwracam wzrok, spoglądając na rozwścieczoną twarz mojego ojca. - Wiesz, w jakim punkcie mnie postawiłaś?! Zdajesz sobie z tego sprawę?! - przyjeżdżając do posiadłości moich rodziców, zdawałam sobie sprawę, że tato jest wkurzony moim zachowaniem, ale nigdy nie przyszłoby mi nawet do głowy, że potraktuje mnie jak wielkie gówno i będzie chciał oddać mój los w ręce, człowieka, który ma mnie za pieprzoną zabawkę...
Szlag by to... Jestem taka naiwna. Chciałam jedynie poprawić relacje z moim ojcem, a stało się to, co zawsze, spadłam z deszczu pod rynnę. Dosłownie.
- Nie wyjdę za niego. - udaje mi się wykrztusić. - Nie mogę tego zrobić. - odwracam wzrok, starając się zachować spokój.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - ojciec podchodzi w moim kierunku i uderza mnie w twarz. Od siły uderzenia moja głowa obraca się w drugą stronę, oczy zachodzą mgłą, a na języku czuję posmak krwi, sączącej się z rozbitej wargi. - Starałem się, żebyś miała wszystko, czego tylko zapragniesz, a ty teraz tak mi się odpłacasz. Nie tak cię wychowałem, Blair. - to koniec. Człowiek, którego kochałam, zadał mi największy cios, który miażdży moje serce. - Powinnaś być mi wdzięczna, że człowiek taki jak Vito, się tobą zainteresował, ale ty wolisz strzelać fochy i grać trudno dostępną. - powinnam być ci wdzięczna? Niby za co? Za ciągłe upokorzenia, których przez ciebie doznawałam?
- Za co mam być ci wdzięczna? - pytam, ostatkiem sił. - Za to, że zniszczyłeś mi życie?! - ocieram łzy, które lecą po policzkach. Spoglądam na człowieka stojącego przede mną, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego, w jednej chwili, jego serce pokryte zostało lodem, którego nic nie zdoła roztopić. - Powiedz swojemu przyjacielowi, że nie jestem zainteresowana jego osobą. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic wspólnego! - nie ma takiej rzeczy, która byłaby w stanie sprawić, że zmienię zdanie. Nie i koniec. Temat zamknięty. A jeśli mój ojciec tego nie rozumie, to już jego problem.
- Wyjdziesz za niego Blair, czy tego chcesz, czy nie. - odpowiada, patrząc na mnie z pewnością siebie. - Jeśli chociażby usłyszę, że zrobiłaś coś wbrew jego woli, podejmę kroki, których uwierz mi na słowo, nie chcesz. - co to ma w ogóle znaczyć? Przecież jestem dorosłą kobietą, która ma prawo do wyboru... - Mam nadzieję, że to dobrze przemyślisz, kochanie. - wychodzi, trzaskając drzwiami. Kochanie? Dobre sobie... Od kiedy człowiek, który w tak krótkim czasie całkowicie zniszczył naszą relację, ma prawo zwracać się do mnie w taki sposób?
Wpadam do domu cała w nerwach. Zatrzaskuje za sobą drzwi i wbiegam po schodach do łazienki. Kiedy staje przed lustrem, wybałuszam oczy, gapiąc się na rozciętą wargę na, której zaschnięta jest krew.
Na wspomnienie wczorajszego wieczoru mam wielką ochotę zapaść się pod ziemię. Zostałam oszukana... Przez ostatnie dni żyłam w świadomości, że nic gorszego prócz miłości Vito Falcone nie może mnie spotkać. A tu proszę... Tych dwoje mężczyzn za moimi plecami uknuło intrygę, której nie powstydziłby się najgorszy przestępca. Zorganizowali wszystko tak dokładnie, zostawiając mnie w sytuacji bez jakiegokolwiek pola manewru. Gdyby nie to, że straciłam przytomność, nie miałabym innego wyjścia... Musiałabym przyjąć oświadczyny człowieka, który na każdym kroku próbuje mi udowodnić swoją wyższość... Jestem pewna, że za jego wielką miłością nie kryje się nic więcej, jak potrzeba zaciągnięcia mnie do łóżka, ponieważ jestem dla niego tylko wyzwaniem, któremu trudno podołać.
Chcąc, oderwać myśli od moich przeklętych problemów, decyduje się na relaksującą kąpiel. W międzyczasie ściągam ubrania wraz z bielizną i wchodzę do ciepłej wody, rozkoszując się zapachem mango. Wyciskam trochę szamponu na dłoń i wcieram go we włosy. Następnie spłukuje powstałą pianę i opieram się, o zagłówek wanny. Mimo usilnych prób oderwania się od rzeczywistości, w mojej głowie co chwila pojawia się ostrzeżenie ojca.
Jeśli chociażby usłyszę, że zrobiłaś coś wbrew jego woli, podejmę kroki, których uwierz mi na słowo, nie chcesz.
Pamiętam, kiedy ostrzegł mnie po raz pierwszy... Pomimo tego, że jego głos był ostry jak brzytwa, nie potrafiłam do końca nastawić się na żadną przykrość z jego strony. A tu proszę... Po raz kolejny mnie zaskoczył. Mało tego... Zrobił coś, czego nigdy mu nie wybaczę. Podniósł na mnie rękę i potraktował jak przedmiot do osiągania własnych celów.
Kiedy wychodzę z wanny i zerkam na zegarek, jest już grubo po dwudziestej. W pośpiechu osuszam włosy, przewiązuje się ręcznikiem i opuszczam łazienkę. Wchodzę do garderoby, otwieram szafkę z bielizną, a kiedy wyciągam jeden z kompletów, ktoś łapie mnie od tyłu, na siłę przypierając do ściany.
A myślałam, że już gorzej być nie może...
************************************
Nasza Blair zawsze ma pod górkę? Co nie? 😭🤷♀️
CZYTASZ
Krytyczne Położenie
RomanceWiedziałam jaki był Vito Falcone... Dlatego już na początku naszej znajomości, kiedy to, zaproponował mi, wspólne prowadzenie klubu nocnego, postawiłam mu jeden warunek. Przyjaźń. Jakaś cząstka mnie wiedziała, że jeśli pozwolę mu się do siebie zbli...