Rozdział 15

5.3K 199 15
                                    

Blair

Wpadam do domu jak poparzona. Zatrzaskuje za sobą drzwi, biorę z kuchni butelkę wina i siadam na sofie w salonie.

Co ja sobie myślałam do cholery?

Pozwoliłam się przelecieć facetowi, który do tej pory mieszał mnie z gównem, traktował jak przedmiot, a co gorsza miał być moim narzeczonym!

Ja chyba naprawdę jestem jakaś nienormalna...

Sama nie wiem, dlaczego dzisiaj tam poszłam. Może dlatego, że byłam kompletnie wytrącona z równowagi po tym, jak ta wywłoka miała czelność przychodzić pod moje mieszkanie i nagadać mi tych wszystkich bzdur? A, że nie było nikogo w pobliżu, po prostu wybrałam klub, jako miejsce rozładowania tego całego napięcia, które się we mnie nagromadziło. Szkoda tylko, że zamiast poprawić mi humor, może życie jeszcze bardziej się popieprzyło...

Powinnam już dawno usunąć go ze swojego życia. W końcu klub nie należy już do mnie, bywam tam tylko okazjonalnie, kiedy chce albo go wkurzyć, albo trochę wyluzować.

Tym razem chciałam po prostu odreagować. Ale kiedy stojąc pod drzwiami, usłyszałam rozmowę Vito z wywłoką, która zarzekała się, że go kocha i wyzywała mnie od najgorszych, coś we mnie pękło. Po prostu weszłam do środka, zrobiłam hałas i wywaliłam tę sukę na zbity pysk. Byłam wściekła, a Falcone jedynie dolał oliwy do ognia...

Już wtedy wiedziałam, że to nie skończy się dobrze... I miałam rację. Ale kiedy zaczął mnie dotykać, składać pocałunki na całym moim ciele, nie potrafiłam mu odmówić. A co gorsza chyba nawet nie chciałam. Dałam się ponieść chwili, przelecieć na blacie zimnego biurka, a potem wybiegłam z jego gabinetu jak głupia idiotka.

Prawda jest taka, że nie miałam wyjścia... Prędzej czy później Vito i tak zrównałby mnie z błotem, więc wolałam oszczędzić sobie wszelkich przykrości z jego strony i po prostu odejść.

Upijam łyk wina, starając się zrozumieć swoje bezmyślne zachowanie. Przez tyle czasu udawało mi się trzymać od niego z daleka a przez jeden mój głupi wybryk, wszystko poszło się pieprzyć. Dosłownie...

Odkładam butelkę wina na blat stolika i idę pod prysznic. Ściągam ubranie, wchodzę do kabiny i odkręcam kurek z wodą. Jak na zawołanie w mojej głowie pojawia się obraz Falcone, pieprzącego mnie na blacie biurka. Cholera... Nienawidzę tego faceta z całych sił, ale kiedy tylko bierze mnie w ramiona dzieje się ze mną coś złego. Co prawda nie jestem zbyt doświadczona w sprawach łóżkowych. Moje relacje z mężczyznami zawsze opierały się na wspólnej przyjemności i nie trwały dłużej niż kilka tygodni, a ostatni związek z Fabiano, skończył się katastrofą. Może i Fabiano był pierwszym mężczyzną, który wyznał mi miłość i traktował mnie z szacunkiem, ale co z tego? Skoro nie byłam gotowa na małżeństwo, dzieci i ciepłe kapcie. Chciałam się bawić, żyć pełnią sił, a teraz? Chyba zrozumiałam pewne sprawy... W końcu dotarło do mnie, że to wcale nie chodziło o mnie, a o mężczyznę, z którym byłam. Prawda jest taka, że gdybym naprawdę darzyła, go jakimkolwiek uczuciem, nie wahałabym się ani chwili.

Kiedy orientuję się, że stoję pod natryskiem, już kilkanaście minut, a woda robi się coraz chłodniejsza, wyłączam kurek z wodą, wychodzę z kabiny i wkładam na siebie puszysty szlafrok.

Wychodząc z łazienki, zahaczam o salon z którego biorę niedopitą butelkę wina i kieruję się wprost do sypialni. Kiedy otwieram drzwi na balkon, do moich uszu dociera, dzwonek telefonu.

Krytyczne PołożenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz