Rozdział 3

7.2K 236 12
                                    

Blair

Nie mam pojęcia, ile czasu mogło upłynąć, odkąd siedzę przy barze całkowicie roztrzęsiona. Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby wyrzucić z pamięci dzisiejsze wydarzenia, ale każde z nich wraca ze zdwojoną siłą.

Mój dzień zaczął się od kłótni z Fabiano, a skończył się na pocałunku z Vito... Oczywiście poprzedzając wydarzenie z Falcone w roli głównej, którego byłam świadkiem.

Kiedy zobaczyłam go z tą wywłoką, poczułam się źle, ale to i tak nie wiele, w porównaniu z tym, jak czuję się teraz...

Nasza relacja miała opierać się tylko i wyłącznie na przyjaźni i szczerości. W końcu sam Vito przyjął to do wiadomości i obiecał mi, że nigdy nie przekroczy granicy. Szkoda tylko, że nie miałam pojęcia o tym, iż takie obietnice w wykonaniu Falcone są nic nie warte, a wszystko, co budowaliśmy przez tyle lat, zostanie zniszczone w jeden wieczór...

Od początku wiedziałam, że nasza rozmowa zmierza w złym kierunku, a kiedy postawiłam mu warunek dotyczący naszej dalszej współpracy, wpadł w jakiś amok. Zaczął zachowywać się tak jakbym była jego własnością i nie miała prawa decydowania o swoim życiu. Wtedy właśnie coś we mnie pękło... Dlatego też wykrzyczałam mu prosto w twarz to, co o nim myślę, mając nadzieję, że w końcu coś dotrze do tego pieprzonego dupka, ale to, co zrobił chwilę później, kompletnie mnie zszokowało. Vito Falcone zmiażdżył moje usta gwałtownym pocałunkiem, nie dając mi żadnego prawa wyboru, a co najważniejsze traktując mnie jak przedmiot, na którym może się wyżyć, kiedy coś nie idzie po jego myśli...

Myślałam, że znam tego człowieka, a co najważniejsze, że jesteśmy przyjaciółmi. Ale przyjaciele tak nie postępują. Nie niszczą siebie nawzajem, kiedy tylko nadarzy się ku temu okazja... Mówią, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest niemożliwa. A dlaczego? Ponieważ mężczyźni pokroju Vito Falcone robią wszystko, aby zdobyć to, czego chcą, nie licząc się z konsekwencjami...

- Blair? - wyrywa mnie z zamyślenia głos barmana, który w międzyczasie podaje whisky kobiecie, która siedzi obok.

- Słucham? - pytam, przecierając twarz dłońmi. Cholera... Byłam tak zamyślona, że nawet nie usłyszałam, jak do mnie mówi...

- Nie wiem co się dzisiaj z wami dzieje. - odzywa się po chwili, podsuwając mi drinka. Spoglądam na niego, robiąc pytającą minę, ponieważ nie mam pojęcia, o co mu chodzi. - Najpierw Vito, teraz ty. O co tutaj chodzi? - po prostu super... Nawet Dawid połapał się w tym, że coś jest nie tak. W sumie czemu ja się dziwię, skoro wybiegłam z gabinetu jak poparzona i od tego momentu przesiaduje przed barem, rozmyślając o swoim popierdolonym życiu, które coraz bardziej wali mi się na głowę?

- Rozstałam się z Fabiano. - naginam prawdę, chcąc, chociaż w małym stopniu przekonać go, iż to nie ma nic wspólnego z Falcone. Gdyby nasi pracownicy dowiedzieli się o tym, co się wydarzyło, miałabym przejebane...

- Mnie nie oszukasz, Blair. - przewiera mnie na wskroś, powodując problemy z oddychaniem. - Może i rozstałaś się z Fabiano, ale to nie on zaprzątał twoje myśli. Chodzi o Vito, prawda? - tu zawsze chodziło tylko o niego... A czy ktoś zapytał jak ja się czuję? No właśnie nie...

- Vito mnie bardzo zranił. - wyrzucam w końcu, czując wielką ulgę. - Zastanawiam się nad tym, czy dalsze prowadzenie tego klubu ma jakikolwiek sens, Dawid.

- Nie mów tak, Blair. - przekonuje, patrząc mi prosto w oczy. - Stworzyliście z Vito coś, czego każdy wam zazdrości, a teraz chcesz odpuścić? - a co mam zrobić? Jak mam dalej patrzeć i pracować z człowiekiem, który zawiódł moje zaufanie, traktując mnie jak śmiecia? To jest ponad moje siły...

- Ja chyba straciłam do niego zaufanie. - wyznaje, w międzyczasie wyciągając telefon z torebki. Kiedy zerkam na wyświetlacz i dostrzegam, że dochodzi siódma nad ranem, w pośpiechu żegnam się z Dawidem i wychodzę z klubu.

Do domu docieram piętnaście minut później. Po wejściu do środka od razu kieruję się do łazienki. Ściągam swoją sukienkę i bieliznę, wchodzę pod prysznic i odkręcam kurek z ciepłą wodą. Myślałam, że jeśli powiem komuś, o tym co mnie dręczy poczuje się choć trochę lepiej, jednak to wcale nie pomogło. Wręcz przeciwnie to tylko dolało oliwy do ognia, powodując u mnie jeszcze większe wątpliwości niż do tej pory. Kilka dni temu mogłabym z pewnością stwierdzić, że kocham swój klub, ale teraz? Już niczego nie jestem pewna...

Dlaczego mi to zrobiłeś Vito? Dlaczego musiałeś wszystko tak bardzo skomplikować?

Kiedy spłukuje słuchawką powstałą pianę, słyszę dzwonek do drzwi. Ciężko wzdycham, wyłączam kurek z wodą, wychodzę z kabiny i wycieram się puszystym ręcznikiem. W pośpiechu zabieram gruby szlafrok, przewiązuje go w pasie i schodzę na dół, aby otworzyć. Kiedy tylko drzwi się uchylają, na mojej twarzy po raz pierwszy tego dnia występuje uśmiech.

- Co ty tu robisz? - pytam totalnie zaskoczona, nadal wpatrując się w swoją przyjaciółkę.

- Chyba nie myślałaś, że zostawię cię samą. - odpowiada Daria, spoglądając na mnie ze współczuciem. - Wszystko w porządku? - nic nie jest w porządku...

- Błagam, nie patrz tak na mnie. - wpuszczam ją do środka i kieruję się w stronę salonu.

- Luca mi o wszystkim powiedział. - no, a jakże by inaczej. Przecież to przyjaciel Vito... - Naprawdę chcesz odejść?

- Co dokładnie ci powiedział? - przyszpilam ją wzrokiem, totalnie olewając jej pytanie.

- Że nakryłaś Vito z tą laską w swoim gabinecie, a później zagroziłaś mu, że odejdziesz. - wyznaje w końcu, siadając na kanapie. Kiedy tylko słyszę te słowa, prycham pod nosem. Przekręcił wszystko w taki sposób, że to ja wyszłam na gorszą. Ciekawe czemu nie opowiedział o tym, co zrobił chwilę później, podobno mając narzeczoną. Przeklęty drań...

- A co miałam zrobić, co? - pytam, siadając obok niej. - Udawać, że nic takiego nie miało miejsca? Przecież dobrze wiesz, że tak nie potrafię...

- Może zbyt pochopnie go oceniasz. - no nie wierzę... Ona tak na serio?

- Naprawdę, Daria? - wstaję z kanapy i spoglądam na nią całkowicie wytrącona z równowagi. - Przecież to ty kazałaś trzymać mi się od niego z daleka, a teraz co? Nagle zaczęłaś go bronić?

- Uspokój się. - prosi. - Wiem, co mówiłam i nadal jestem tego samego zdania, ale nigdy nie uwierzę w to, że ten człowiek mógłby cię skrzywdzić. - nie mógłby? Też tak myślałam. Boże Daria... Gdybyś tylko wiedziała.

- Gdyby to było takie łatwe... - chowam twarz w dłoniach.

- Przecież jesteście przyjaciółmi. - przyznaje. Gdy tylko słyszę te słowa, śmieje się kpiąco. Jesteśmy przyjaciółmi? Czy ona na głowę upadła?

- Nie chce o tym rozmawiać. - omijam odpowiedź, chcąc jak najszybciej zakończyć tę niezręczną rozmowę. - Dla mnie ten temat jest zakończony.

- Jak sobie chcesz. - prycha pod nosem, a mnie kompletnie odbiera mowę. - Muszę się zbierać. Cześć, Blair. - kieruję się do drzwi i wychodzi, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowaną. Po co ona tu w ogóle przyszła? Skoro i tak przy każdej mojej wypowiedzi miała jakieś, ale... Kiedyś potrafiłyśmy rozmawiać całymi dniami, a teraz? Zachowuje się tak, jakby miała mi za złe, że jesteśmy przyjaciółkami.

Kiedy tylko ściągam szlafrok, który miałam na sobie, wkładam na siebie koronkową koszulę nocną i otulam się ciepłą kołdrą, kładąc na łóżku, moje oczy same się zamykają, domagając się upragnionego od wielu godzin snu. Już prawie przysypiam, jednak w ostatniej chwili, słyszę wibrujący telefon, który niweczy moje plany. Podnoszę się do pozycji siedzącej, odblokowuję ekran i czytam na głos wiadomość, która zakłóciła mój sen.

Może, zamiast strzelać focha, powinnaś w końcu zająć się klubem?

************************************
Ciekawe ile jeszcze będzie w stanie znieść nasza Blair? 😔

Krytyczne PołożenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz