Blair
Rzucił mi tymi słowami tak po prostu w twarz, raniąc, nawet nie próbując zrozumieć, że to przez niego stałam się taką kobietą.
On po prostu mnie zniszczył... Zabił tę dzielną, pełną uśmiechu i odwagi kobietę z ciętym językiem, którą byłam jeszcze na początku naszej znajomości.
W oczach momentalnie pojawiają się łzy, a po plecach przechodzą zimne dreszcze.
Tylko nie waż się rozkleić, Blair. Nie waż się pokazywać mu jak bardzo cię to zabolało!
- Zatrzymaj się! - wrzeszczę, próbując opanować łzy. - Słyszysz? Zatrzymaj ten cholerny samochód! Chcę wyjść! - łapie za klamkę, próbując w jakiś sposób zmusić go do zatrzymania pojazdu.
- Nie wygłupiaj się, Blair. - ja się wygłupiam? To on do cholery po raz kolejny rani mnie swoimi słowami... Zabiera mnie do swojego domu, grając przed moimi rodzicami pieprzonego bohatera, który to niby chcę się mną zaopiekować, ale tak naprawdę chodzi mu tylko o seks. - Jest ciemno, a my jedziemy przez las. Naprawdę chcesz, żebym cię tu zostawił? - uśmiecha się przebiegle, jakby dobrze wiedział, że zostanę w środku. - Decyzja należy do ciebie. - w końcu zatrzymuje samochód, klika w panel i odbezpiecza drzwi, dając mi wybór.
Szkoda tylko, że akurat znajdujemy się w lesie, jest totalnie ciemno, a w pobliżu nie widać żadnego żywego ducha.
Dzwonić po taksówkę też nie ma sensu, bo miejsce, w którym się aktualnie znajdujemy to jakieś cholerne zadupie...
A poza tym jak na złość, nie mam zasięgu w telefonie, więc nawet nie włączę internetu i nie sprawdzę lokalizacji.
Po prostu jestem w czarnej dupie!
- Jesteś popieprzonym sukinsynem! - spluwam mu w twarz, dumnie unosząc głowę. - Nienawidzę cię! - syczę przez zaciśnięte zęby, a następnie odwracam się w stronę szyby, nie mogąc znieść jego obecności.
- Nie, kotku. Ty chciałabyś mnie nienawidzić. - czy aż tak, to widać? - Ale z jakiegoś powodu nie potrafisz tego zrobić.
Może dlatego, że cię kocham ty popieprzony sukinsynu...
Ale ty nie zasługujesz na moją miłość, a już na pewno nie zasługujesz na to, żeby się o niej dowiedzieć...
- Wiesz, Vito, ja mam swoją godność. - zadzieram podbródek, patrząc mu prosto w oczy. - I jeśli myślisz, że zabierając mnie do swojego domu, z wdzięczności wskoczę Ci do łóżka, bardzo mocno się rozczarujesz. - przygryzam wargę, uśmiechając się słodko.
Kiedy widzę, jak z wściekłości zaciska zęby, a jego pięści zacieśniają się na kierownicy, wiem, że wygrałam tę walkę.
Dalsza podróż mija w całkowitej ciszy.
Na miejsce docieramy jakieś kilka minut później. Wysiadam z samochodu, zabieram swoją małą torbę i kieruję się do drzwi, nawet na niego nie czekając.
Po tym co od niego usłyszałam, zdecydowanie nie mam zamiaru niczego mu ułatwiać.
Kiedy w końcu otwiera przede mną drzwi, wchodzę do środka, prychając pod nosem.
- Jak na człowieka, który ma tyle forsy, bardzo marny z ciebie dekorator. - rozglądam się po mieszkaniu. - Ale dziwki kosztują, prawda?
- Nie muszę płacić kobietom, żeby się ze mną przespały, Blair. - po jego reakcji, mogę śmiało wywnioskować, że moje pytanie zdecydowanie wyprowadziło go z równowagi. - One same pakują mi się do łóżka. - co do tego nie mam żadnych wątpliwości...
Ale on nie musi o tym wiedzieć...
- A gdzie twoja wspaniała narzeczona, Falcone? - uśmiecham się sztucznie, czym chyba jeszcze bardziej go wkurzam. - Ach... No tak zapomniałam. Przecież kobieta, taka jak ona potrzebuje prawdziwego mężczyzny. - zmierzam w jego kierunku, kładę mu rękę na twardej klatce piersiowej i szepcze wprost do jego ucha. - Wiesz Vito, zachowując się jak kutas, nie sprawisz, że twój stanie się większy.
- Nie igraj sobie ze mną, Blair. - nim mam szanse się obejrzeć, Vito dociska mnie do ściany i unieruchamia moje ręce tuż nad głową. - Bo w końcu przestanę być miły i zrobię coś, na co tak długo mam ochotę.
Śmiechu warte... Oboje dobrze wiemy, że bez mojej zgody w życiu nie posunie się dalej.
Ale mi nie zaszkodzi jeszcze trochę się z nim podroczyć. Tym bardziej że już teraz kipi z wściekłości i pożądania...
- Śnij dalej, kotku. - odpowiadam słodko. Kiedy czuję, jak poluźnia swój chwyt, wymykam mu się i pędzę schodami na górę. - A teraz wybacz Vito, ale muszę się sobą zająć. - wchodzę do pokoju, wychylam głowę i dodaje, patrząc prosto w te ciemne oczy. - Tak dawno nikt mnie nie dotykał. - zamykam drzwi, przekręcam je na klucz i wybucham śmiechem.
Ta zabawa zaczyna mi się nawet podobać.
Jeszcze przed spaniem, zmęczona i trochę obolała, wchodzę do łazienki. Rozbieram się, staje przed lustrem i obserwuję swoje poobijane ciało. Na pierwszy rzut oka, nie wygląda to najgorzej. Rany goją się dość szybko, raczej są niewielkie, dlatego nie muszę się martwić, że zostaną mi po nich blizny.
Po raz pierwszy od wypadku wchodzę pod ciepły strumień wody.
W końcu mogę nacieszyć się tym uczuciem błogości, choć na chwilę zapominając o problemach.Sięgam po szampon ze swojej kosmetyczki, myje włosy, spłukuje powstałą pianę, a następnie zabieram się za pozostałe części ciała.
Kiedy kończę, wychodzę spod prysznica, wycieram się puszystym ręcznikiem i zakładam szlafrok.
Budzę się jakoś grubo przed dziewiątą.
Przecieram twarz dłońmi, rozglądam się po pokoju, a w głowie już obmyślam dzisiejszy plan działania.
Z uśmiechem na twarzy schodzę z łóżka, wlokę się do łazienki i wykonuje poranne czynności. Dopiero wychodząc że środka, orientuję się, że w pokoju znajdują się jeszcze jedne drzwi.
Wczoraj zdecydowanie mi to umknęło. Zresztą nawet nie byłam zainteresowana zwiedzaniem posiadłości tego dupka.
Bóg jeden wie co jeszcze ukrywał w tych swoich czterech ścianach...
Podchodzę do drzwi, łapie za klamkę i wchodzę do środka. Naciskając włącznik światła, wytrzeszczam oczy, bo właśnie przed oczami ukazuje mi się duża garderoba wypełniona po brzegi damskimi ubraniami i butami.
I właśnie w tym momencie w mojej głowie zapala się czerwona lampka.
Ten kutas wysłał mnie do pokoju jebanej Cassandry!
- Nie ładnie grzebać w cudzych rzeczach. - aż podskakuje, kiedy słyszę za sobą ten znajomy głos. Odwracam się w jego kierunku, udając, że to, co właśnie ukazało się moim oczom, nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.
- Nie nauczyli cię pukać?! - patrzę na niego z mordem w oczach.
- Jestem w swoim domu i będę robił to, na co mam ochotę. - no jasne... Wielki pan i władca, zawsze robi to, na co ma ochotę. - Jeśli coś Ci się spodoba, możesz sobie wziąć. Cassandra nie będzie miała nic przeciwko. - tak? Ależ się cieszę...
Pierdolony łaskawca się znalazł. W dupe może sobie wsadzić te wszystkie ciuchy...
- Podziękuję. - udaję kompletnie niewzruszoną. - Jak już mówiłam, nie należę do kobiet, które można kupić.
W przeciwieństwie do jego dziwki...
- Jak chcesz. - co do cholery jest z nim nie tak? Wczoraj aż kipiał z pożądania, a dzisiaj zachowuje się tak, jakbym kompletnie nie istniała... - Śniadanie czeka na dole. - oznajmia, a następnie wychodzi, zostawiając mnie samą.
Pożałujesz tego Vito. Pożałujesz wszystkiego, co mi zrobiłeś. Już ja się o to postaram.
************************************
W następnym będzie bomba 😈
CZYTASZ
Krytyczne Położenie
RomanceWiedziałam jaki był Vito Falcone... Dlatego już na początku naszej znajomości, kiedy to, zaproponował mi, wspólne prowadzenie klubu nocnego, postawiłam mu jeden warunek. Przyjaźń. Jakaś cząstka mnie wiedziała, że jeśli pozwolę mu się do siebie zbli...