Rozdział 39

3.6K 139 8
                                    

Blair

Minęło kilka dni od naszej rozmowy. Jeśli tak to można w ogóle nazwać.

I od tamtej pory nastąpiła cisza.

A ja wróciłam do swojego mieszkania, zapłakana i załamana.

I właściwie topiłam smutki w alkoholu, nie wychodząc z łóżka.

Kiedy zadzwonił do mnie Dawid, aby powiadomić, że Vito w klubie nie rozstaje się z butelką i cały czas opowiada mu, że jestem najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietą, jaką spotkał, że jest kompletnym dupkiem, bo ciągle mnie rani, a oddał był wszystko, żebym w końcu była szczęśliwa, po prostu rozpłakałam się jeszcze bardziej.

Mój przyjaciel prosił, abym po niego przyjechała i jakoś zawlokła do domu, bo ten już tak zachlał pałe, że po prostu nic do niego nie przemawia. A, że cały czas powtarzał moje imię, to Dawid liczył na to, że jeśli się tam pojawię, to może chociaż mnie posłucha i wróci ze mną do domu.

Ale ja po prostu nie miałam na to ochoty.

Nie miałam ochoty po raz kolejny widzieć go w tym stanie. Bo dobrze wiedziałam, że znowu zmięknę, a potem wylądujemy w łóżku, znowu się pokłócimy i tak w kółko.

No i wtedy zaczęły się wywody mojego przyjaciela.

Zaczął mi truć do słuchawki, że oboje jesteśmy siebie warci. Że kochamy się na zabój, ale żadne z nas nie potrafi ustąpić.

Dobre sobie... Że to niby ja nie potrafię ustąpić? Przecież to nie ja traktowałam kobiety jak pieprzony przedmiot. To nie ja wykorzystywałam je do seksu. To nie ja bawiłam się nimi, jak tylko mogłam, żeby później wyrzucić jak nic nieznaczącą zabawkę...

Jedyny problem polegał na tym, że  zakochałam się w tym idiocie.

Kiedy ktoś usilnie się do mnie dobija, przewracam oczami, zakładam kapcie, podchodzę do drzwi i je otwieram.

No proszę... Vito Falcone we własnej osobie.

- Mogę wejść? - patrzy na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.

- Tak. - odsuwam się, aby zrobić mu miejsce. Kiedy wchodzi do środka, zauważam bukiet róż, które trzyma za sobą. Zamykam za nim drzwi i wchodzę za nim do salonu.

- Proszę to dla ciebie. - podaje mi bukiet, muskając przy tym moją dłoń.

- Dziękuję. - odpowiadam.

Następnie idę do kuchni, nalewam wody do wazonu i wkładam do niego kwiaty.

- Blair ja... - podnoszę wzrok, aby na niego spojrzeć. - Wiem, że moja przeszłość nie jest kolorowa. Wiem, że traktowałem kobiety ja gówno, ale chce to zmienić. Chcę to zrobić dla ciebie. - to dobrze, że chcę się zmienić. Tylko że to dla mnie trochę za mało. Potrzebuję czegoś więcej niż zapewnienia. - Tylko zawsze wszystko chrzanię. Nie powinien był tak reagować, a już na pewno zostawiać cię samej, zwłaszcza że kilka minut wcześniej się kochaliśmy.

Dobrze, że chociaż nazywasz sprawy po imieniu.

- Przyznaje, schrzaniłeś. I nawet już nie powiem, który raz z kolei. - informuje. - Vito, jeśli chcesz budować długotrwały związek z kobietą, musisz zacząć myśleć. Nie możesz wyjeżdżać z takim tekstem, jak ten, że dzieliłeś się kobietami. - a już na pewno nie może o tym opowiadać... To nie jest coś, czym można się chwalić. To raczej coś, czego powinien się wstydzić. - Zabolało mnie to, wiesz? Nawet jeśli wiedziałam, że mnie kochasz, to gdzieś w głowie, zapaliła mi się czerwona lampka. Tak naprawdę to nie wiem, co zrobisz, za miesiąc, dwa czy nawet pół roku. Nie wiem, czy po prostu ci się nie znudzę... - podchodzi do mnie i mi przerywa, przykładając palce do ust.

Krytyczne PołożenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz