Rozdział 4

6.5K 243 14
                                    

Blair

Z każdą kolejną sekundą, gdy wpatruję się w wiadomość, którą przed chwilą dostałam, serce bije coraz szybciej, a moja złość przybiera na sile.

Rzucam telefon na łóżku, zakładam puszysty szlafrok i otwieram duże, szklane drzwi prowadzące na balkon. Opieram się o metalową barierkę i staram się uspokoić targające mną emocje, zamykając oczy. Łapie głęboki oddech, rozkoszując się tą błogą ciszą i świeżym letnim powietrzem, które raz za razem otulają moją twarz.

Biorę kilka głębszych wdechów i otwieram oczy, wpatrując się w krajobraz przede mną. Kiedy owiewam wzrokiem uliczki, moją uwagę przyciąga czarny SUV zaparkowany tuż pod moim apartamentowcem. Spokój, który udało mi się wypracować, ulatuje w siną dal, a jedyne co w tym momencie go zastępuje to niepohamowana wściekłość.

Pieprzony idiota! Co on sobie do cholery wyobraża? Najpierw traktuje mnie jak psa na posyłki, a teraz jeszcze ma czelność mnie kontrolować!

Budzę się rano, czując narastający ból w dole pleców. Promienie słoneczne, które wpadają wprost do pokoju, rażą mnie w oczy, nie dając mi ani chwili na przystosowanie się do ich obecności. Dlatego też w pośpiechu podnoszę się do pozycji siedzącej, przecieram twarz dłońmi i podnoszę się z łóżka. Następnie kieruję się do łazienki, zahaczając o przedpokój, z którego biorę parę ręczników. Ściągam bieliznę, wchodzę pod prysznic i pospiesznie się myję, nucąc pod nosem moją ulubioną piosenkę. Kiedy kończę, zakręcam kurek z wodą, wychodzę z kabiny i wycieram się puszystym ręcznikiem. Wyjmuje z szafki maseczkę nawilżającą, nakładam ją na twarz i czekam, aż upłynie czas, który jest określony na ulotce. Dziesięć minut później zdejmuje maseczkę, zmywam pozostałości kremu wodą i wkładam na siebie puszysty szlafrok.

Półtorej godziny później wchodzę do klubu. Kiedy tylko przekraczam próg drzwi, mój nastrój całkowicie ulega zmianie, ponieważ przy barze dostrzegam jego...

Po prostu kurwa świetnie... Już gorzej być nie mogło!

Rozmawia z kimś, ale kiedy ruszam w stronę gabinetu, nawet na niego nie patrząc, odwraca się w moim kierunku. Czuję na sobie jego przeszywające spojrzenie, którym niemal wypala we mnie dziury, ale w tym momencie jestem tak cholernie wściekła, że gdyby tylko odezwał się do mnie słowem, moje opanowanie szlag by trafił...

W końcu udaje mi się dotrzeć do gabinetu. Oddycham z ulgą, zamykam za sobą drzwi i siadam na fotelu przy biurku. Rozglądam się po pomieszczeniu i jak na zawołanie wszystko do mnie wraca...

Nie dam rady... To jest trudniejsze, niż sądziłam.

Naprawdę próbowałam się przełamać... Ale kiedy tylko przekroczyłam próg gabinetu, który jeszcze do niedawna był moim azylem, wszystko legło w gruzach. Nic nie poradzę na to, że przed oczyma od razu pojawią się obraz Vito zabawiającego się w najlepsze z jakimiś wywłokami, jego próby wpłynięcia na mnie, poprzez groźby i nachalny pocałunek, który był jedną z najgorszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała. Reszty nawet nie chce wspominać...

Kiedy do oczu napływają mi łzy, biorę głęboki oddech i przecieram twarz dłońmi. Nie mogę się rozkleić... Nie teraz. Zabieram z biurka najważniejsze dokumenty, które muszę przeanalizować, wkładam je do shop perki i w pośpiechu opuszczam gabinet.

Wychylam się zza ściany, spoglądając w głąb holu. Kiedy tylko moje oczy dostrzegają Vito nadal siedzącego przy barze i pogrążonego w rozmowie z moim byłym facetem, jestem totalnie wytrącona z równowagi. Przecież oni się nienawidzą... A teraz co? Nagle pałają do siebie miłością i mają się za największych kumpli? Przecież to wszystko kupy się nie trzyma...

Stwierdzenie, że Fabiano, pijący alkohol i usilnie nad czymś rozmyślający w towarzystwie, dupka, z którym nie chce mieć nic do czynienia, jest moim jedynym kołem ratunkowym, dzięki któremu będę mogła wyjść stąd bez jakiegokolwiek problemu, jest mało trafne. Ponieważ, tak czy inaczej, trafię na jednego z mężczyzn, którzy w tym momencie jedynie działają mi na nerwy. Jednak z tego, co mi wiadomo, Falcone nie ma pojęcia, o naszym rozstaniu, więc nie będzie robił z siebie totalnego idioty, podczas kiedy jego zdaniem mój facet będzie tuż obok. Pozostaję jeszcze tylko kwestia Fabiano, którego trzeba odpowiednio urobić, żeby tuż po naszym wyjściu z klubu, dał mi spokój. Dobra... Coś wymyślę. Zdecydowanie wolę to niż użeranie się z królem Falcone.

Raz się żyje...

Zbieram się w sobie, łapie głęboki oddech i ruszam przed siebie. Stawiam pierwszy krok, wyłaniając się zza ściany korytarza i już wiem, że to nie był dobry pomysł. Trzeba było wrócić do gabinetu i spokojnie poczekać na odpowiednią chwilę, a nie... Pchać się w paszcze lwa. Dosłownie.

Mój stukot szpilek jak na zawołanie przyciąga uwagę ich obojga. Kiedy tylko dostrzegam ich spojrzenia, gardłowo przełykam ślinę, starając się zachować, choć pozory swojego spokoju. Czy mi to wychodzi? Kurwa nie wiem... Jednak widząc ich twarze, wiem, że to będzie bardzo ciężkie starcie, z którego tylko jedna osoba wyjdzie bez szwanku...

- Czekałem na ciebie, Blair. - odzywa się Fabiano, wstając z krzesełka przy barze. Podchodzi w moim kierunku, daje mi buziaka w policzek i przyciąga do siebie. Hola, hola... Czy ja o czymś nie wiem? Patrzę na niego oniemiała, krzywo się uśmiechając. Mam wrażenie, że Fabiano próbuję wykorzystać sytuację, w której się znalazłam. Za wszelką cenę chcę się do mnie zbliżyć, podczas kiedy mi to się zwyczajnie nie podoba. Mało trafne powiedzenie. To mnie przeraża...

- Muszę was przeprosić. - odzywam się do nich obu, w międzyczasie próbując wyswobodzić się z objęć mojego byłego. - Mam kilka ważnych spraw do załatwienia. - ukradkiem spoglądam w kierunku Vito, który wlepia wzrok w rękę Fabiano, która pomimo moich usilnych starań, cały czas mnie przytrzymuje.

- Kochanie. - przyciąga mnie do siebie Fabio, kompletnie olewając moje próby sprzeciwu. Ja pierdole. Nie tak to miało wyglądać... - Wiem, nawaliłem. Próbowałem za wszelką cenę zmienić twoje życie, ale teraz wiem, że to był błąd. Kocham cię, Blair i chce żebyś była moja, już na zawsze. Wyjdziesz za mnie? - klęka przede mną, wyjmując z kieszeni czerwone pudełeczko. Kiedy tylko je otwiera, moim oczom ukazuje się duży pierścionek z brylantem. Patrzę to na biżuterie, na Fabiano, a w końcu na Vito, którego twarz jest kompletnie wyprana z emocji. Łapie głęboki oddech, wracając wzrokiem do klęczącego przede mną chłopaka. Gardłowo przełykam ślinę, nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa. Czuję się tak, jakby strach odebrał mi mowę.

Zamykam na chwilę oczy, mając nadzieję, że to tylko zły sen, z którego zaraz się obudzę, ale kiedy tylko ponownie je otwieram, zdaje sobie sprawę, że to złudna rzeczywistość.

To jakiś cholerny żart czy co? Bo ja naprawdę się pogubiłam...

Z tego ci mi wiadomo, choć mam marne doświadczenie w tych sprawach, mężczyzna oświadcza się kobiecie, kiedy jest pewny swoich uczuć co do niej. I to ma działać w obie strony. A ja mam wrażenie, że w naszym przypadku to wszystko jest naciągane... Mężczyzna klęczący przede mną zarzeka się, że jest zakochany we mnie po uszy i snuje naszą przyszłość, podczas kiedy ja, dosadnie dałam mu do zrozumienia, że między nami nic nie będzie, ponieważ nie odwzajemniam jego uczuć.

Naprawdę myślałam, że wyraziłam się dość jasno, co do naszego związku, ale teraz to już sama nie wiem... Czy to ja coś przekręciłam, czy to do niego nie dociera, że to definitywny koniec? Sadząc po tym, co teraz odpierdala, to chyba mam odpowiedź...

- Wstań, Fabio. - mówię, oddalając się od niego. Kręcę głową totalnie załamana jego zachowaniem, a kiedy dostrzegam jego zdezorientowane spojrzenie, ciągnę dalej. - Ty naprawdę nie rozumiesz? To koniec!

- Dlaczego mi to robisz, Blair? - pyta równocześnie się podnosząc. Nie mam siły po raz kolejny tłumaczyć mu czegoś, co i tak do niego nie dociera. - Dlaczego za każdym razem, kiedy próbuję się do ciebie zbliżyć, ty odsuwasz mnie jeszcze dalej? To przez niego prawda? - spogląda to na mnie, to na Falcone, jakby czegoś się doszukiwał. - Ja pierdole... Mogłem się domyślić wcześniej. Ty go kochasz.

Lepiej tego kurwa nie mógł podsumować...

*******************'*****************
To raczej nie możliwe...
Dobrej nocy, kochani. 💋❤️

Krytyczne PołożenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz