Rozdział 13

5.4K 212 10
                                    

Blair

Mówi to tak beznamiętnie, że w pierwszej chwili nie wierzę. Próbuję sobie wmówić, że dziewczyna stojąca przede mną robi sobie ze mnie głupie żarty i za chwilę powie mi, że to jeden wielki kit, ale nic takiego nie następuje. Dopiero wtedy dociera do mnie sens jej poprzednich słów.

Co za głupia suka...

Robi mi się nie dobrze. Myślałam, że ojciec traktuję ją tylko jak dmuchaną lalkę, którą wykorzysta, a później rzuci jak bezużyteczną rzecz, ale on, zrobił coś co zabolało mnie jeszcze bardziej... Obiecał jej udziały w klubie, którego byłam współwłaścicielką przez kilka ostatnich lat. Harowałam jak głupia, zaciskałam zęby i znosiłam wszystkie przykrości ze strony mojego wspólnika, a ta dziwka tak po prostu chce mi to odebrać. Rości sobie prawa do mojej własności i to dlaczego? Bo daje dupy mojemu ojcu...

- Naprawdę sądzisz, że oddam ci te udziały? - prycham pod nosem. Już naprawdę nie wiem, czy ona jest, aż tak pusta, czy tylko udaje głupią? Ale kiedy na jej twarzy pojawia się ten głupi uśmiech, nie wytrzymuje. - Posłuchaj mnie, ty głupia suko! - zatrzaskuje przed nią drzwi, a następnie dopadam do niej w dwóch krokach i szarpie za włosy. - Wystarczy jedno moje słowo, a mój ojciec rzuci cię jak śmiecia. Tego chcesz?! - trzymam ją tak mocno, że, po policzkach leją jej się łzy. - A może powinnam pójść do Luci, co? Ciekawe czy byłby zadowolony z tego, że jego kobieta jest zwykłą dziwką, która leci tylko na kasę?! - jej mina mówi sama za siebie. Luca o niczym nie wie... Wystarczy jeden mój telefon, a jej plany pójdą się jebać.

- Puść mnie! - wrzeszczy. - Pożałujesz tego, Blair! - ta... Bo się popłaczę.

- Potraktuj to, jak ostrzeżenie. - puszczam ją, a następnie otwieram drzwi. - Za drugim razem nie będę taka miła! - wrzeszczę, kiedy opuszcza moje mieszkanie.

Jestem wściekła. Jeszcze nigdy w życiu nie potraktowałam kogoś w tak bestialski sposób. Ale ta dziwka, nie dała mi wyboru... Nikt ani nic nie ma prawa odbierać mi klubu, a już na pewno nie ona.

Następnych kilka godzin spędzam w domu. Robię wszystko to, czym mogę zająć swoją głowę, aby tylko nie myśleć o moich popieprzonych problemach. Gotuję, sprzątam apartament, oglądam telewizję i czytam książkę. Jednak nawet te wszystkie czynności, które uwielbiam robić i, które powinny sprawiać mi przyjemność, w tej chwili jedynie jeszcze bardziej mnie dołują. Nic nie poradzę na to, że w głowie co rusz pojawia się obraz mojego obrzydliwego ojca zabawiającego się z tą szmatą, następnie jej bezwstydne słowa, które całkowicie wytraciły mnie z równowagi, a na deser dochodzi jeszcze Falcone, który nie daje za wygraną.

Z moim ojcem i tą głupią dziwką jeszcze sobie jakoś poradzę. Ale z Vito będzie już dużo gorzej... Już teraz czuję się tak, jakbym stąpała po cienkim gruncie, który z każdą kolejną chwilą osuwa mi się spod nóg. Obiecywałam sobie, że nigdy nie będę mieszać życia prywatnego z życiem zawodowym i nigdy w życiu nie pozwolę, aby Vito zawładnął moim sercem, traktując mnie przy tym, jak zwykły przedmiot. No i proszę, co mi z tego wyszło? Wielkie gówno.

Choć raz chciałabym, żeby Falcone pokazał mi, że znaczę dla niego więcej niż jednorazowy numerek. Że za jego miłością, kryje się coś więcej niż tylko chęć zaciągnięcia mnie do łóżka. Dobrze przyznaje, uratował mnie. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo gdyby nie to, co dla mnie zrobił, pewnie już bym mnie nie było. A jeśli nawet, to i tak byłabym wrakiem człowieka, który nie myśli o niczym innym tylko o śmierci. Ale to nic nie zmienia. Jeden dobry uczynek nie zamiecie wszystkich pozostałych pod dywan...

Wchodzę do klubu, w międzyczasie zerkając na zegarek. Jest grubo po dziesiątej, a w klubie panuje cisza, jakbym makiem zasiał. Jedynie Dawid krząta się przy barze, wycierając szklanki po alkoholu i napojach.

Krytyczne PołożenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz