Prolog

6.1K 138 14
                                    


Do każdego rozdziału, jest dołączona muzyka ❗

Bardzo dawno temu....

Julio

- Mamo, mamo, mamooo! - co się stało, dlaczego jeszcze nie przyszła? - Mamo, mamo! - przecież wie, że za nią czekam. Co wieczór czyta mi bajkę do snu, a dzisiaj po tym jak Marianna wyszła, ona nadal nie przychodzi. Gdzie jest moja mama?

Nagle usłyszałem jakiś hałas, który dobiega z dołu. Zawsze wieczorem, siedzę zamknięty w moim małym pokoju, czekam za mamą i nigdy nikomu nie otwieram drzwi. Jednak dzisiaj, to jest jakieś dziwne. Mama nie przychodzi, Marianna znikła i ten straszny hałas, jak by ktoś strzelał. Podchodzę do drzwi i... i słyszę czyjeś kroki, ale to nie mamusia idzie, jej znam na pamięć. Chwile myślę i już wiem, że muszę się schować, tak aby nikt mnie nie znalazł - Wiem, może łóżko, albo nie.... SZAFA! - mówię sam do siebie. -Tam są duże pudła z moimi starymi zabawkami, nikt mnie nie znajdzie. Po chwili zamieram, słyszę te same kroki w moim pokoju oraz ciężkie dyszenie. Chowam się jak najszybciej.

- Julio słonko, tu twój nowy wujek wyjdź do mnie, wiem, że tutaj jesteś. Twoja mamusia, czeka na dole - widzę tylko wielki cień, który pada na szafę, w której jestem schowany. Na pewno to nikt, kogo znam. Znowu słyszę kolejne strzały. Boże, boję się! Zatykam uszy rękoma i kulę się najmocniej jak tylko potrafię.

- Co do kurwy, znowu się dzieję?! - nowy wujek wychodzi z mojego pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Staram się oddychać bardzo cicho, tak aby, nikt mnie nie usłyszał, przecież mama zaraz tutaj będzie. Musi zaraz być. Mam dopiero pięć lat i nie wiem, co się dzieję. Boję się, coraz bardziej.

Tata kilka razy mówił mi o tym, że jest bardzo ważną osobą, niczym prezydent, ale nigdy o tym, że ktoś może przyjść do naszego domu i strzelać.

Mijają godziny, tak mi się przynajmniej wydaje, chyba zasypiam, gdy nagle czuje kogoś, kto mnie bierze na ręce. Ale to nie jest mama.

- Szefie mam dzieciaka, był schowany.

-Zabierz i schowaj tak, aby nikt nie mógł go znaleźć - słyszę głos taty, jednak nie chce otwierać oczu.

Jakiś czas później...

Jestem...? No właśnie nie wiem, gdzie jestem. Od kilku bardzo długich tygodni, nie widziałem mamy ani taty, jedynie jacyś obcy mężczyźni, mówią mi co mam robić. Wszystko co w tej chwili wiem, to to, że jestem w jakimś lesie, gdzie nie ma nikogo oprócz nas. Moje oczy z czasem, przyzwyczaiły się do ciemności, pokój a raczej pomieszczenie, w którym jestem, jest bardzo małe, ciemne i zimne. Moje ubrania są brudne i śmierdzące, na nogach nawet nie mam butów. Leżę na zimnej podłodze, nie płaczę, nie mam już na to więcej siły...

- Julio! - to tata, poznaję jego głos. Bez zastanowienia wstaje i biegnę w jego ramiona, od razu po tym, jak otworzyły się wielkie metalowe drzwi. Niestet, zauważam też, że dzisiaj jest jakiś inny. Jego oczy są pełne zła.

- Gdzie jest mamusia? - musiałem, o to zapytać.

- Nie ma synu i już nigdy nie będzie. Od dzisiaj musisz zacząć stawać się silnym mężczyzną. Rozumiesz? - wciąż mi się przyglądał z dużym skupieniem.

- Nie, nie rozumiem tatusiu - bo niczego nie rozumiałem. Ci ludzie trzymają mnie tutaj na siłę, a ja nawet, sam nie umiem się bronić.

- Julio, twoje życie od dzisiaj zacznie się zmieniać. Każdego dnia, będziesz się uczył, jak w przyszłości zostać moim godnym zastępcą. W naszym świecie nie mam miejsca na kobiety i to jest jedna z najważniejszych zasad, które będziesz musiał zapamiętać. Rozumiesz mnie? - jego spojrzenie nadal było takie inne. Nie czułem tego co kiedyś, teraz mój własny ojciec mnie przerażał.

- Ale tato co z mamą? Nie, nic nadal nie rozumiem 

W tamtej chwili taka była prawda, nie rozumiałem nic z tego co się działo. Niestety, czas bardzo szybko pokazał mi o wiele za dużo, nie oszczędzając mnie nawet przez chwilę. Z pięcioletniego chłopca, szybko stawałem się mężczyzną, którego mój własny ojciec tworzył. Nie dano mi żadnego wyboru, a tato miał być dla mnie wzorem, godnym do naśladowania.

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz