Rozdział 9

3K 123 3
                                    

Julio

Od trzech dni Pola nadal jest nie przytomna, doktorek przysłał do mojej posiadłości pielęgniarkę, która zmieniła jej kroplówkę i robiła zastrzyki. Twierdził, że mieliśmy dużo szczęścia znajdując ją w porę, zanim nie zamarzła. Ślub był coraz bliżej, a moja kobieta wciąż nieobecna. Ta bezradność mnie wkurwiała. Siedziałem przy Poli każdą wolną chwilę, chociaż interesy się znowu w magiczny sposób sypały. Brat zajmował się tym czym mógł ale on, jak to on wiecznie miał problem. Że też, nas łączy ta sama krew. Mendoza udawał, że ma wszystko pod kontrolą, ale jego akurat nie chciałem zostawiać samego z tym wszystkim.

Gdy siedziałem przy mojej kobiecie i wpatrywałem się w nią, widząc jej drobne ciało, twarz tak strasznie bladą, bez życia wracały do mnie wspomnienia. Te wspomnienia wracały za często.

Siedzę z bratem w salonie, bawiąc się w najlepsze autami, mama siedzi na sofie i z uśmiechem na twarzy przypatruje się nam. Jej czarne włosy, które sięgają ramion zasłaniają twarz ale jej uśmiech cały czas jest widoczny. Zawsze spędza z nami tyle czasu i nawet się bawi. Pedro jest jeszcze mały i często psuje mi zabawki ale mamusia nigdy nie jest zła. Tylko gdy tatuś wraca do domu, mama od razu każe nam wracać do swoich pokoi, a Marianna w pośpiechu od razu nas zabiera. Kilka razy słyszałem jak mama płacze ale zawsze mówiła, że przez ból głowy.
A później.... mama zniknęła, a ja siedzę w tym ciemnym pomieszczeniu, wiele dni, tak wiele....nie ma Pedra, Tata też nie wraca.
Później czuje ból na całym ciele, ktoś mnie bije przez wiele dni, śmieje się ze mnie. Przypala moje plecy papierosami, każe godzinami klęczeć na malutkich kamieniach, nie dając wody ani jedzenia.

Nie chcę o tym pamiętać, przez to wszystko stałem się potworem. Przez wiele miesięcy zabijałem ludzi, tak jak by to było moje pierdolone hobby. Nie było osoby, która na sam mój widok nie miała pełnych gaci, a teraz siedzę przy łóżku, nie wiedząc co mam dalej robić. Nigdy nie chciałem żadnej kobiety, żadnego ślubu do czasu, aż ujrzałem Pole. Wszystkie kobiety były takie same, dziwki do pieprzenia, ale ona była inna. Piękna z zewnątrz, lecz nieobecna w środku. Takie zachowanie było inne, niż te które okazywały kobiety w moim towarzystwie. Dobrze
wiem, że jej siostrą rzuciła by się na mnie, od razu po tym jak bym się na to zgodził, nie była inna niż pozostałe. Żadna żona, tych niby wielkich bossów, nie różniła się od zwykłej panienki do towarzystwa. Każda czekała na swoje pięć minut, ale nie ona. Pola tego nie chciała. Dlatego w mojej chorej głowie wiedziałem, że to akurat ona ma być moja. Wiem, że pewnie zjebałem właśnie jej marzenia, ale cóż, zawsze dostaje to czego chcę.

- Gdzie ja jestem? - o kurwa, Pola.

- Mi Vida, w moim pokoju. Jak się masz? - patrzyła na mnie lekko otwartymi oczami, lecz nie wypowiedziała już więcej żadnego słowa.
Od razu ruszyłem z miejsca, aby być jak najszybciej przy niej, moje serce zaczęło dziwnie przyspieszać. Na jej twarzy pojawiły się nie chciane łzy.

- Cii... skarbie, już jesteś bezpieczna. - I nie wiem, dlaczego od razu przytuliłem ją do siebie, po czym ona znowu zasnęła. Wstałem i szybkim krokiem udałem się na korytarz.

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz