Rozdział 17

2.5K 81 9
                                    

Julio


Chodziłem po gabinecie, wkurwiony. Jak mogłem, zapomnieć o własnej żonie i co gorsza, kazać jej się schować pod jebany stół. Tylko, idiota mógł wpaść na taki pomysł. A, teraz nie wiem, gdzie ona jest i co najgorsze, nie wiem czy w ogóle, jeszcze żyje. To wszystko wina ojca, tych jego jebanych słów, które mi wbijał do głowy, przez te wszystkie lata. 

- Żadna kobieta nie zasługuje na miłość, synu. Kobieta to słabość, a mężczyzna musi być siłą i władzą. 

Tak, tylko że teraz jej nie ma, a ja nawet nie mam pojęcia kto to zrobił.

Pola od samego początku mnie przyciągała do siebie, przy niej czułem się jak w domu i zamiast trzymać się tego, to wolałem jak debil, szukać sobie zajęć na siłę, niż być z nią. Nawet, kurwa na własnym ślubie, zostawiłem ją samą, a później pozwoliłem, aby ktoś mi ją zabrał. Sam już nie wiem, co wtedy myślałem.

Nie mogę, tak dłużej tu czekać. Minęło dość czasu, odkąd Pedro wyszedł. Muszę sam znaleźć moją żonę. Jestem jej to winien.

Gdy, chwytałem w końcu za klamkę, do środka wpadł jak szalony Leandro.

- Coś ty kurwa mądrego zrobił!? Gdzie masz moją córkę!? - stanął na przeciwko mnie, patrząc prosto w oczy. Jego postawa, świadczyła o furii jaką za pewne w tym momencie czuł.

- Gdyby była ze mną, to nikt by jej teraz nie szukał! - krzyczałam mu prosto w twarz, pozwalając na wypuszczenie emocji, które w tej chwili mną zawładnęła.

- Dopiero ją poślubiłeś, a jej już nie ma. Myślałem, że wielki Capo, za którego się uważasz, nie pakuje się w takie sytuacje. - staruszek zaczął ze mnie kpić, zmieniając swoje zachowanie.

- Myślisz kurwa, że planowałem to? Ona nie powinna być niczyjim celem, sam wiesz, dlaczego została moją żoną. - Byłem coraz bardziej zły, a ten debil stał i wywalał swoje żale, próbując uwolnić moją bestię.

- To teraz kurwa pokaż, że masz jaja i ją znajdź. Najlepiej będzie, jak znajdziesz moją córkę żywą, bo inaczej sam Cię zabije. Nie będzie mnie obchodzić, kim jesteś i co mnie za to czeka. Zresztą i tak, nigdy nie będziesz jak twój ojciec. - Wyminąłem go i wyszedłem. Nie chciałem słuchać dalej jego pierdolenia, w niczym to mi nie pomaga. Muszę ją znaleźć. Przeproszę, jeżeli tego będzie chciała, ale muszę Pole mieć. Moja słabość.... kurwa!

Pola

Ból głowy, jest nie do opisania, powieki są strasznie ciężkie, nie mogę ruszyć rękoma ani nogami, całe moje ciało mnie boli.

Mijają minuty, a może godziny? hmm..... Sama nie wiem. Jednak, udaje mi się w końcu otworzyć oczy. Wszędzie panuje ciemność, jedynie do środka wpada trochę światła, przez małe okno, które nie jest dokładnie zasłonięte. Czuje chłód pod moim ciałem. W końcu, udaje mi się z wielkim wysiłkiem usiąść, lecz moje ręce i nogi są związane, a usta czymś zaklejone. Gdzie, ja jestem? Boże, co się tu dzieje? Pamiętam strzały, Julia który mnie zostawił, na samym środku, bez żadnych szans samą. Łzy, zaczynają mi płynąć po policzkach. Mój mąż mnie zostawił. Jak to jest możliwe?

- Widzę, że się obudziłaś? - Ten głos, taki mi znajomy.

- Zapalę światło, abyś mogła mnie dobrze widzieć i zrozumieć, dlaczego tu jesteś. - po krótkiej chwili zapaliła się mała lampka, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. O co tu chodzi?

- Pola, widzisz gdybyś była bardziej posłuszna, to nie było by Cię tu teraz. Jednak, jak sama wiesz, twoja chęć bycia na pierwszym miejscu, znowu wygrała. - byłam coraz bardziej przerażona. Przecież to niemożliwe. Jak, to się mogło stać?

- Od kleje Ci taśmę z ust, ale nie możesz krzyczeć. ZROZUMIAŁAŚ! W przeciwnym, razie nie będziesz miała szansy na obronę, ponieważ jedna kulka, od razu ozdobi twoją piękną głowę. Rozumiemy się? - kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. I tak nie miałam w tej chwili szans. Ale, może uda mi się wytłumaczyć?
Taśma, została mi bardzo szybko zdjęta z ust, co niestety bardzo mnie bolało.

- A, teraz powiesz, dlaczego kurwa mnie oszukałaś? Wiedziałaś, że bardzo mi zależy, prawda? Jak mogłaś mi to kurwa zrobić?

- Przepraszam - tyle, udało mi się powiedzieć.

- Przepraszasz? Tak po prostu, przepraszasz? Oj, nieładnie. - Poczułam silny cios w twarz. Łzy, znowu zaczęły mi płynąć. Twarz mojego oprawcy, zmieniała się bardzo szybko, z osoby pokrzywdzonej, do kogoś kto cieszy, się z mojego bólu i tak w kółko.

- Proszę, nie rób mi krzywdy, przecież jesteśmy.... - i kolejny cios, tym razem w brzuch. Boli coraz bardziej.

- Kim jesteśmy? - słychać głośny śmiech, zmieszany z szaleństwem.

- Siostrami... - Stanęła, nade mną trzymając broń, wycelowaną prosto w moją głowę, nawet już nie mrugała zbyt często.

- I co z tego? Wiesz co? Mamusia ani tatuś, nigdy nie zwracali na mnie uwagi. Tylko, święta Pola się liczyła. Miałaś wszystko, normalne życie, przyjaciół, szkołę! A ja? Ja, byłam uczona na żonę, żonę która będzie odpowiednia dla kogoś takiego jak Julio. I wiesz kurwa co? W końcu, w to uwierzyłam, byłam na prawdę dobra w tym. Ale nie, moja kochana siostra, nawet to musiała mi zabrać. - była, tak prawdziwa, w tym co mówi. Nie mogę jej więcej słuchać, moje serce zaraz zostanie złamane do końca.

- Sofia wiesz, że nie chciałam. - Moje oczy były pełne łez. - To ojciec mi kazał, zresztą Julio ma mnie gdzieś. - próbowałam się bronić, chociaż moje szansę były coraz mniejsze. Julio mnie zostawił, tato również, nie było nikogo w tym pieprzonym świeci, kto by się mną interesował. Bałam się, coraz bardziej tego co mnie czeka.

- Tak jak zawsze, grzeczna córeczka tatusia, robi co jej każe, a jej jedyny ból jest taki, że księżniczka nie wróci na studia. Chociaż, wiesz co? Może gdybyś bardziej umiała zadowolić męża, to by Ci pozwolił studiować! - Bum, kolejny cios w twarz.

- Proszę, Sofia nie rób nic głupiego. Puść mnie, nie powiem, że to Ty. Coś wymyślę, będę Cię chronić. - błagałam ją na kolanach, co sprawiało mi straszny ból.

- Nie, kochana siostro. Plan jest inny. - usiadła obok mnie, jednak jej oczy były całkowicie szalone. Nigdy, takiej jej nie widziałem.

- Jaki? Co chcesz zrobić? - płakałam coraz głośniej.

- Po pierwsze, musisz wiedzieć, że Cię nienawidzę od zawsze, a po drugie, to Ty się zabijesz. Julio, chcąc uratować swoją pozycję, będzie chciał nowej żony, a ja będę obok, okazując mu wsparcie. Zostanę panią Martinez, pamięć po tobie szybko przemianie. I co ty na to? - tym razem zamiast ciosów, ona się po prostu śmiała. Wierzyła w swój plan.

- Jesteś szalona! On Cię nie poślubi. - Jest Capo, nigdy nie wybacza. Zabije ją bez mrugnięcia okiem. Tego jestem akurat pewna.

- Myślisz się Pola. Tym razem, to ja wygram, nie ty. A, teraz weź grzecznie broń w rączki, przystaw sobie do głowy i strzelaj. Jak widzisz, jesteś w podartej sukni, twarz masz całą zapłakaną, więc wszystko pasuje do siebie. Księżniczka nie wytrzymała, no i zrobiła sobie BUM. - Śmiała się, jak by zupełnie oszalała.

- A jak tego nie zrobię? - spojrzałam na nią, pewna tego co mówię.

- Hmm.... To sama Ci strzale, a później zrobię tak jak byś to Ty sobie zrobiła. - mówiła, o wszystkim w sposób naturalny, jak by tak miało być.

- Nic nie zrobisz, ja też nie! - Nagle Sofia wstała, idąc w moimi kierunku, przeładowała broń, przyłożyła mi do głowy i..... BUM! Tylko, że ja nic nie poczułam.

- Kochanie tu jesteś, już jest dobrze, mam Cię. Przepraszam, nie zostawię Cię więcej. - Słyszałam słowa, lecz ich nie rozumiałam. Znowu pochłania mnie ciemność, a może dostałam i teraz idę ku lepszemu? Tylko, że tu jest tak ciepło... 

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz