Rozdział 12

2.7K 80 1
                                    

Julio

Gdy wróciłem do sypialni, Pola już spała. Nie chciałem ją obudzić, więc od razu poszedłem, wziąć szybki prysznic, po którym ubrałem bokserki i cicho wszedłem do łóżka. Za nim zgasiłem światło, przez krótką chwilę przyglądałem się jej. Jest, taka krucha i delikatna.

Niestety, ale od dzisiaj, będę musiał odsunąć się od niej. Nie mogę pozwolić, na to, aby ktoś z mojego powodu zrobił jej krzywdę.

Rano na szczęście, Pola jeszcze spała i za nim się obudzi, zdążyłem szybko założyć garnitur, po czym wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą.

Dzisiaj muszę znowu, załatwić kolejne niecierpiące zwłoki interesy. A przede wszystkim, muszę być, jak najdalej od tej kobiety, która każdego dnia, z nie wiadomych mi powodów, staje się dla mnie coraz ważniejsza.

Pierwsze co zrobiłem, po wyjściu z pokoju, poszedłem prosto do kuchni. Wiedziałem, że pomimo tak wczesnej pory, Marianna już powinna tu być. I oczywiście się nie myliłem, gosposia jak zawsze, już coś gotowała.

- Witaj - przywitałem się. Kobieta było widać, że jest zaskoczona na mój widok, o tak wczesnej porze.

- Dziecko, co tutaj robisz, tak wcześnie? - zapytała, nalewając gorąca kawę do kubka.

- Nie będzie mnie przez cały dzień, dlatego musisz się zająć Polą - spojrzała na mnie pytająco.

- Ale dlaczego, co ty znowu kombinujesz?- postawiła kubek z kawą na wyspę, zapraszając mnie ręka aby ją wziął.

- Nic, po prostu praca. Miej ją na oku i tyle. Dobrze? - wziąłem ciepłą kawę do ręki, upijając od razu kilka łyków.

- Dobrze, ale ty też dziecko na siebie uważaj - dała mi przelotnie buziaki w policzek, odchodząc w stronę spiżarni, która znajdowała się tuż obok kuchni. Wiedziała, że nie lubię jakichkolwiek uczuć, ale jej troska o mnie, zawsze była silniejsza od niej.

Wypiłem całą zawartość kubka i udałem się do wyjściu z domu, a następnie pojechałem prosto do klubu Moon. Wiedziałem, że jest już zamknięty, ale gówno mnie to obchodzi. Muszę, się tym zająć osobiście, zresztą dawno powinienem pokazać, do kogo należy ostatnie słowo. To ja jestem władzą w tym kraj i to mnie muszą się wszyscy bać.

Po dotarciu na miejsce, na zewnątrz było jeszcze w miarę ciemno, klub nawet w ciemności robił ogromne wrażenie. Zaparkowaliśmy auto, na parkingu, który znajdował się kawałek dalej. Nikt, nie może się spodziewać mojego przyjazdu.

Alejandro, na mój rozkaz poszedł sprawdzić teren i jak się okazało wszędzie było pusto. Gdy podszedłem do drzwi, nikogo oczywiście tam nie zauważyłem. Wszedłem do środka i tu również wszędzie było czysto. Udałem, się na górę gdzie, była strefa VIP, a tuż za nią korytarz, który prowadził prosto do biura. Często tu bywałem, to był jeden z moich ulubionych klubów. Dziwki, które tu pracują, potrafią robić cuda.

W biurze oczywiście, tak jak wszędzie też, nikogo nie zastałem. Zastanawiało mnie tylko to, dlaczego mogłem tu z taką łatwością wejść? Klub miał być pilnowany przez całą dobę.

Usiadłem przy biurku, i patrzyłem prosto na jedną ze ścian, która byla zrobiona cała ze szkła. Dzięki niej było widać, wszystko co dzieje się na dole. Perez, bo to on kierował tym klubem, lubił mieć zawsze wszystko na oku i całkowitą kontrolę nad ludźmi, którzy bawili się tutaj co noc.

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz