Rozdział 18

2.6K 89 7
                                    

Julio

Szukałem jej wszędzie jak szalony, wszystkie pokoje, pomieszczenia dla służby i ochrony. Nigdzie jej nie było, aż w końcu zawołał mnie Pablo. Poczułem nie pewność, ale i nadzieję, że moja żona jest gdzieś nie daleko. Serce waliło mi tak jak by za chwilę miało wyskoczyć z piersi.

Poszedłem do pokoju z kamerami czekając, na to co ma mi do pokazania mój ochroniarz.

Na kamerach, znalazł coś interesującego.
Kobieta, która jak się okazało, była Sofia i jakiś mężczyzna, ciągną moją żonę w kierunku ogrodu. Następnie, kierują się do domku, gdzie znajduje się cały sprzęt ogrodowy. Po tym, co widziałem nie było już odwrotu, ten kto to zrobił zaraz zginie, a później ja będę moją żonę błagał o wybaczenie.

Bez słowa ruszyłem na pomoc Poli, po drodze zawołałem kilku chłopaków, po czym w całkowitej ciemności i ciszy ruszyliśmy do ogrodu. Domku na ich nieszczęście, nikt nie pilnował. Jedyne co, można było zauważyć, to światło, które wydostawało się, przez szpary w oknie. Czułem adrenalinę i chęć ocalenia mojej Poli. Kobiety, przez którą coś zaczynałem czuć i przez którą nie wiem co będzie dalej.

Alejandro, stał koło drzwi, ja natomiast koło okna, czekając na odpowiedni moment. Reszta chłopaków osłaniała tyły.

Słyszałem słowa tej psychopatki, które stawały się z minuty na minutę coraz gorsze. Moja kobieta, wyglądała na bardzo przestraszoną.

Sofia celowała w Pole. Czas działać.

- Bum...! - tyle mi wystarczyło, aby ta idiotka dostała kulkę prosto w głowę, a na poprawkę w serce. Ona albo moja Pola. Wybór był prosty, chociaż poniesie za sobą konsekwencje.

Ale mam ją, całą i to się teraz liczy.

****

Mijały godziny, a później dni. Pola była nieobecna. Wiem o tym, że jest świadoma całej sytuacji. Jednak, nie daje żadnej odpowiedzi. Siedzi i wciąż patrzy w ściany, płacze, krzyczy i śpi. Tylko tyle, a może jednak, aż tyle.

Leandro, bez słowa wrócił do Francji, zostawił córkę, nawet nie sprawdzając jak się ma. Wiedział co się stało, ale mimo to wyglądał jak by w ogóle go to nie interesowało.

Władze oddałem na jakiś czas bratu. Moje myśli i uczucia i tak były przy tej jedynej, przez co nie mogłem się skupić na niczym innym, oprócz niej. Przeszła, dzięki mnie nie złe bagno, a to co ją czeka, to za pewne jeszcze większe bagno, ale od tej chwili będziemy razem. Nie pozwolę, aby coś takiego się powtórzyło.

Usiadłem na przeciwko niej, zresztą od kilku dni robię ciągle, to samo czekając, aż się w końcu odezwie, zacznie mówić do mnie.

- Pola wiem, że to co się stało, jest dla Ciebie trudne, ale na Boga musisz przestać o tym myśleć. - próbowałem na wszystkie sposoby dotrzeć do niej. Jednak, ona nadal nic. Dzisiaj cały dzień dla odmiany płacze.

- Zjedz chociaż coś, musisz jeść. - Nadal nic. Usiadłem obok niej, odgarnąłem włosy z twarzy Poli, aby na nią spojrzeć. Była blada, a jej oczy całe czerwone. Kurwa, przypominała cień.

- Jak nie zrobisz nic ze sobą, nie weźmiesz się w garść, będę zmuszony zawieźć Cię do szpitala. Nie możesz się głodzić i płakać. - mówiłem do niej szeptem, nie chcę jej wystraszyć, ale musi ona w końcu coś zrozumieć.

- Nic nie chcę, zostaw mnie. Najlepiej zniknij, nikogo nie chcę widzieć - powiedziała zachrypłym głosem, nie patrząc na mnie. Dobry początek.

- Pola, robisz sobie krzywdę. - kontynuowałem.

- I kto to mówi? To, wszystko przez Ciebie! Gdyby nie te twoje chore myślenie, nic by się nie stało. Byłabym teraz w domu z moją rodziną. Z moją siostrą...! - krzyczała na mnie, po czym znowu zaczęła płakać. Miała rację, to moja wina, jednak czasu nie cofne.

- Mi Vida, wiem o tym, że zjebałem wszystko i wcale nie jest mi z tym dobrze, ale musisz zrozumieć, że już jest za późno. Nie mam takiej mocy, aby cofnąć czas. - było mi cholerne z tym źle.

- Wielki Julio, nie może czegoś zrobić? - Zaczęła się śmiać w głos. Jej oczy były pełne bólu i cierpienia. Chciałem przytulić moją żonę, ale wiem, że muszę sobie zapracować na to.

- Nie wybaczę Ci tego, nienawidzę Cię. Nie próbuj mnie namawiać na cokolwiek, wiem co robię i jest mi tak dobrze. Wolę tu siedzieć i płakać, niż udawać szczęśliwą żonę. ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! Czego, kurwa nie rozumiesz?

- Wiem, że jesteś zła, ale co miałem zrobić? Pozwolić na to, aby własna siostra Cię zabiła? - uniosłem na nią głos, czego szybko żałowałem.

- Nie zmuszać mnie do ślubu. Wiesz, że tego nie chciałam.

- Myślałem, że po tym jak spędziliśmy wspólne chwile, chciałaś tego ślubu.

- Bo chciałam, ale ty to zniszczyłeś. Pozwoliłeś mi wierzyć, że jestem dla Ciebie ważna, a później zostawiłeś mnie. Nawet, na własnym ślubie byłeś zapatrzony w siebie, nie myśląc o mnie w ogóle. - Nagle usiadła, patrzyła mi prosto w oczy z całkowitą nienawiścią.

- To nie tak. - musiałem się bronić.

- Nie? A jak? Umiesz to wytłumaczyć, zmienić? Domyślam się, że nie dlatego zostaw mnie, daj mi spokój. Chciałam Cię kochać, ale jest już za późno Julio, nic tego nie zmieni.

- Pola, udowodnię Ci, że jesteś dla mnie ważna. Zmienię się dla Ciebie. Musisz dać mi jedną szansę. - kurwa, prawie ją błagałem. Sam nie rozumiałem, co się ze mną dzieje, jednak jednego byłem pewny, jak ona mnie zostawi nie dam już rady sam z tym całym pojebanym światem. Ojciec mnie popsuł, wiedziałem o tym, ale nigdy nie sprawiało to problemu. Teraz jednak, jest inaczej, gubię się sam w swoich myślach.

- Przykro mi Julio, ale twój czas już minął. Dla nas nie ma już szansy. Możesz mnie zmuszać, do bycia twoją żoną na pokaz, ale nic po za tym. Tylko, nie wiem czy kiedykolwiek wyjdę z tego pokoju.

- Nie możesz tak mówić, ani myśleć. Wiem, że czujesz coś do mnie. Posułem to wszystko, ale naprawie dla nas. - przecież, mogę to zrobić.

- Jesteś w błędzie. Tak, czułam coś do Ciebie, ale już nic nie czuje. Jedynie, nienawidzę Cię z każdą minutą coraz bardziej. Idź, wracaj do tego, co kochasz najbardziej, o ile ty w ogóle umiesz kochać. Twój tron stoi pusty, brakuje mu króla. - Próbowała ze mnie drwić, na co jej przesłałem.

- Tego właśnie chcesz? Mam dać Ci spokój? - przecież, ona musi mnie kochać, nie zostawi mnie, teraz, ani nigdy. Próbowałem sam siebie pocieszać.

- Tego właśnie chce, zniszczyłeś cały mój świat. Odejdź już.... - Nadal na mnie patrzyła, czekając na to co zrobię. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi. Jak chce, być sama, to dam jej to. Musi mieć czas, poukładać sobie wszystkie wydarzenia na spokojnie.

- Jak chcesz. Gdybyś czegoś potrzebowała, Marianna jest do twojej dyspozycji, a ja tak jak chciałaś, muszę wracać na tron. - wyszedłem z pokoju, nie patrząc więcej na nią. Jednak, mam nadziej, że będę mógł wrócić do mojej żony. 

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz