Rozdział 7

3.1K 109 10
                                    

Pola

Zaraz po przyjęciu Julio odprowadził mnie do mojego pokoju.

- Dziękuję Ci, Mi Vida za udany wieczór. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy ze sobą spędzać więcej czasu - po tych słowach pocałował mnie delikatnie w czoło i odszedł w głąb korytarza, a po chwili nie było już go nawet widać.

Wróciłam do pokoju, w którym jak się okazało jeszcze nie było Sofii. Od razu udałam się pod prysznic, następnie ubrałam jedną z moich ulubionych ciepłych pidżam i bez suszenia włosów poszłam prosto do swojego łóżka. Cały czas w myślach miałam dzisiejszy wieczór. Julio był dla mnie bardzo miły, a strach który czułam przy nim od razu zniknął. Był on bardzo troskliwy, nie odstępował mnie nawet na krok, w tańcu trzymał mnie tak jak bym, miała mu zaraz uciec, co było trochę zabawne. Co prawda, ten pocałunkiem bardzo mnie zaskoczyła, ale jednocześnie był, to dla mnie najlepszy pocałunek jaki do tej chwili doświadczyłam. Miałam w swoim życiu dwóch chłopaków we Francji, oczywiście w tajemnicy przed ojcem i nawet kilka razy się z nimi całowałam, ale ten dzisiejszy, aż zapierał dech w piersi. Myśląc tak o tym wszystkim, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Rano obudziły mnie promienie słońca, które wpadały do pokoju przez duże okno. Sofia spała w swoim łóżku, więc po cichu poszłam do łazienki, aby się ogarnąć. Umyłem się, po czym zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w kucyka i ubrałam żółty sweterek, czarne jeansy i zwykły białe adidasy. W takim stroju czułam się najlepiej, nie wyróżniała się niczym od pozostałych w szkole, a tacie nigdy to nie przeszkadzało. Wyszłam z łazienki i bez jakiegokolwiek hałasu zeszłam na dół, aby coś zjeść.

W kuchni Marianna już szykowała pyszne śniadanie, zapach jajecznicy z bekonem i grzanki było czuć prawie w całym domu. Podbiegłam do niej i dałam jej buziaka w policzek na przywitanie.

- Witaj skarbie, jak Ci minęła noc? - Marianna od razu zaczęła rozmowę, zawsze tak łatwo było jej z kimś rozmawiać.

- Dobrze, dziękuję. Po przyjęciu byłam bardzo zmęczona, więc szybko zasnęłam - usiadłam jak zawsze przy wyspie, czekając na pyszne śniadanie.

- To dobrze dziecko. Ładnie wczoraj wyglądałaś z moim chłopcem - kobieta spojrzała na mnie uśmiechając się, po czym wróciła do gotowania.

- Chyba powinnam podziękować za komplement? - w sumie, to nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Po chwili do kuchni wszedł Julio, z czego Marianna była jeszcze bardziej zadowolona. Jak zawsze miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę, niebieski krawat i czarne włoskie buty. Był po prostu idealny.

- Zaraz podam śniadanie, mam nadzieję, że jesteś głodny - gosposia bez patrzenia na niego, szykowała talerze.

- Tak z chęcią coś zjem, mam dzisiaj dużo spraw, więc nie będę obecny na obiedzie i raczej na kolację też nie zdążę - podszedł do mnie, usiadł obok i zaczął przyglądać mi się uważne. Na twarzy poczułam, że robi mi się rumieniec. Nie wiedziałam, czego ode mnie chce.

- Pola, mam nadzieję, że zjesz dzisiaj ze mną śniadanie? Zresztą, od teraz wszystkie posiłki będziemy jeść razem, no oprócz tych na których nie będę mógł być obecny - cały czas patrzył mi prosto w oczy, przez co po czułam falę gorąca.

- Tak, jeżeli tego właśnie chcesz - odpowiedziałam szczerze. Na co Julio się lekko tylko uśmiechnął, chwycił mnie za dłoń i poprowadził w stronę jadalni.

Na miejscu przy stole siedział mój tato razem z siostrą. Na mój widok Sofia zrobiła grymas na twarzy. Julio odsunął dla mnie krzesło, po czym sam usiadł na swoim miejscu nie zwracając uwagi na towarzystwo. Chwycił mnie za dłoń i zaczął mówić:

- Jutro skarbie zabiorę Cię w pewne miejsce, musimy w końcu lepiej się poznać. Dzisiaj nie mam na to czasu, ale jutro Ci to wynagrodzę - zaskoczył mnie tym, a Sofia, aż się zaksztusiła wodą. Julio na nią spojrzał zimnym spojrzeniem, po czym wszyscy zaczęli jeść śniadanie w ciszy.

Nie wiedziałam co mam o nim myśleć, domyślam się jaki jest dla innych, czym się zajmuje i dlaczego wszyscy się go boją. Sama do wczoraj strasznie bałam się go. Po śniadaniu znowu mnie pocałował w czoło i odszedł tak samo jak w nocy. Wiedziałam, że już nie spotkam Julia dzisiaj, starając się nie patrzeć na siostrę wróciłam do swojego pokoju. Nie chcę się w nim zakochać, jednak on jest taki... Sama już nie wiem. Boże, ja nawet go nie znam, a moje serce zaczyna płatać mi figle.

***

Cały dzień siedziałam w pokoju, jedyne co to zeszłam na obiad i kolację. Tak naprawdę nie wiedziałam co mogła bym tu robić. Wszędzie kręcą się ochroniarze, Marianna cały czas siedzi w kuchni, ojca rzadko widzie, a Siostra znika na całe dnie. Myślałam, aby skorzystać z basenu, który znajduje się na samym dole domu, ale nie zabrałam żadnego stroju, więc to odpada w ogrodzie jest jeszcze za zimno, aby spędzać tam czas. Nic innego mi nie zostało jak siedzieć tu i wymyślać sobie zajęcia.

Po kolacji i długiej kąpieli, założyłam pidżam i wróciłam do łóżka. Nie liczyłam na szybki powrót Sofii, więc z nudów oglądałam telewizję myśląc co Julio mógł wymyślić na jutrzejszy dzień. Nagle do pokoju wpadła Sofia trzaskając drzwiami.

- O księżniczka w łóżku, a gdzie książę? - była zła, nie musiałam nawet na nią patrzeć, aby to wiedzieć.

- Jak Ci idzie plan zniechęcenia Julia do siebie? Bo, jak na razie widzę, że dobrze się bawicie. Dwa gołąbki. - Szybkim krokiem znalazła się przy mnie.

- Przecież mówiłam ci, że jak mnie pozna to się znudzi. - sama w to wierzyłam, jestem spokojną osobą i raczej nudną, swoją obecnością nic nie wniosę do życia Julia.
Ale, siostra chyba była coraz bardziej zła i zaraz się na mnie rzuci.

- Tak, bla, bla... wiesz co głupia kretynko? Przez całe życie patrzyłam jak mama Cię rozpieszcza, później ojciec spełnia wszystkie twoje kaprysy.
A ja? Ja byłam uczona aby być właśnie teraz na twoim miejscu! To ja miałam go poślubić, być żoną Capo i to jeszcze tak przystojnego. To nie, oczywiście, że nie, bo taka idiotka jak ty musiała wpaść mu w oko.- Siostra krzyczała coraz głośniej. Wymachując przy tym rękoma. Chciałam się schować, zniknąć.

- Przecież wiesz, że to nie moja wina. Nie prosiłam o to. - Próbowałam się bronić.

- Nie? A kogo?

- To on mnie chce, nie ja jego. Wolę wrócić do domu i do szkoły, niż być tutaj. - Byłam coraz bardziej przerażona w kogo zmieniała się Sofia.
Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Lecz na niej nie robiło to żadnego wrażenie, a wręcz przeciwnie nakręcała się coraz bardziej.

- Lepiej się pośpiesz z tym odstraszaniem Julia, bo czas leci, za niecałe dwa tygodnie ślub. Pamiętaj, że to ja mam być panną młodą, nie TY!. - Nagle wstała i ruszyła do łazienki. Co się z nią stało, jak mogła się tak zmienić?

- Aha! Jeszcze jedno, jak wyjdę ma Cię tu nie być, potrzebuje pokoju dla siebie. - krzyczała z łazienki.

- Ale gdzie ja mam iść?

- Gówno mnie to obchodzi, ma Cię nie być bo, inaczej sama się Ciebie pozbędę.

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz