15. Nauka latania.

43 4 0
                                    

-Witaj.-Hawks przywitał mnie rano i powiedział żeby się szybko zbierała na śniadanie. Mega miły typ. Zupełnie inaczej niż jest widziany na co dzień i w telewizji. Zastanawiałam się czy agencja nie kazała mu sie o mnie więcej dowiedzieć dlatego przy śniadaniu weszłam mu do głowy. Moje obawy nie były słuszne. Wiedziałam, że agencja często go do tego wykorzystuje ale tym razem działał z własnej woli i nie było przymusu agencji.

-To co dzisiaj będziemy robić?-zapytałam

-Tak jak wczoraj mówiłem pomogę ci nauczyć się lepiej korzystać ze skrzydeł. Będziesz lepiej sterowała piórami i zwinniej latała.

Po śniadaniu przebrałam się. Hawks akurat przechodził koło mojego pokoju i widział jak wychodzę. Zapytała czy nie mam czegoś cieplejszego bo jest dość zimno.

-Martwisz się o mnie  jak o dziecko. Przewidziałam i jako jedyna z całej klasy mam już zimową wersje stroju którą zabrałam już sie przebieram. 

Nie zamknęłam drzwi. Hawks chciał je zamknąć ale nie zdążył.

-Ja też chce sie tak szybko ubierać. Na jakie zasadzie to robisz.

-Jeden uczeń z 3A może przenikać przez wszystko co istnieje. Wystarczyło opanować to na tyle żeby spokojnie w ten strój sie zmieścił i żeby on leżał na mnie.

Zakładanie stroju wygląda tak, że blokuje go w miejscu i w momencie kiedy go delikatnie dotknę odblokowuje u wnikam w jego wnętrze. Zostają potem buty, maska, czapka i kurtka. Cały strój był czarny z jednym czerwono-złotym smokiem przewijającym się przez całość. W normalnej wersji nie miałam kurtki i czapki. Kurtka z wyglądu przypominała tą Hawksa tylko była krótsza i czarna z białym futerkiem. na plecach miałam rysunek rozłożonych skrzydeł, taki detal bez większego znaczenia. Maska zasłaniałam mi usta Lewe oko, ponieważ często mnie boli a pył który jest zawsze podczas latania i walki nie ułatwia, maska była tak zrobiona, że z zewnątrz była czarna a ja wszystko widziałam. Takie lustro weneckie. Czapka miała mocne sponki które miały za zadanie mi tą czapkę trzymać żeby nie spadła. I można się kłócić że jest ona nie potrzebna ale strasznie mi jest zimno w głowę. największa część stroju zakrywała mi szyje do połowy, rękawy były krótkie ale jednak były a dół zasłaniał mi nogi do połowy łydki. W normalnym stroju buty były delikatnie nad kostkę natomiast w zimowym zostawiały malutki paseczek odstępu o15d nogawek stroju. Miałam jeszcze dwie składanie katany i składany kijek metalowy (nie wiem jak to inaczej nazwać). Kij miałam zawsze z tyłu tak 15cm nad kością ogonową, za to katany miałam raz na barkach a raz na udach. To był mój strój.

-Dobra idziemy.

Po drodze jak szliśmy  na jakiś wysoki budynek Hawks tłumaczył mi nieco teorii na temat latania. Wiedziałam jak się lata ale lepiej posłuchać nieco specjalistę. Gdy już weszliśmy Hawks skoczył i czekał aż polecę za nim. Po chwili namysłu skoczyłam. Hawks się przeraził bo skoczyłam bez skrzydeł ale szybko je rozłożyłam.

-Czemu rozłorzyłaś je dopiero w locie.

-Lepiej ćwiczyć szybkie ratowanie siebie w locie. Tak na wszelki wypadek gdyby mnie ktoś zepchnął z jakiegoś wysokiego miejsca.

-Mądre.

Lataliśmy tak przez parę godzin. W międzyczasie zjedliśmy udka z kurczaka bo co niby innego, a Hawks nauczył mnie paru nowych sztuczek. Tak mijał dzień za dniem, uczyłam się cofać więcej. Zaprzyjaźniłam się z Hawksem i dałam pomysł żeby na kolejne praktyki wziął jeszcze Tokoyamiego, by też mógł się nauczyć latać bo wiem, że może.

Po powrocie usłyszałam, że Izuku Iida i Todoroki pokonali Staina. Sami. W trójkę. Teraz w sumie żyliśmy już wakacjami, ale nie miały to być normalne wakacje. Mieliśmy pojechać na obóz i pojechaliśmy ale najpierw jeszcze trochę nauki.

Ciężar daru ~BNHA~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz