8. ten moment

54 0 1
                                    

Pov. Sergiusz

To był ten czas.
Ten moment.
Ta godzina.
Godzina ucieczki.

Sergiusz otworzył oczy rozglądając się po ciemnym pokoju.
Wyjrzał przez okno.
Księżyc pokazał już swój uśmiech co oznaczało, że było coś około dwunastej.

- Nico... Nico wstawaj.
Już czas - powiedział szeptem trącając szatyna w ramię.

Nicolas leniwie otworzył najpierw jedno, a potem drugie oko.

- Mhm.... Co? Już dwunasta? Tak wcześnie?
- spytał przecierając swoje zielone oczka.

Pięknie błyszczały w świetle księżyca.
Sergiusz mógł się patrzeć na nie godzinami, jednak musiał się teraz skupić na ucieczce.

- Tak. Słuchaj co teraz zrobisz.
Zwabisz tutaj jednego ze strażników, a ja go zwiąże tym - pokazał pasy, które zabrał z sali.

Przerobił je na ozdoby do spodni.

- Zabierzemy mu klucze i wolność będzie stała przed nami otworem

Po tych słowach brunet wstał z łóżka i zaczął rozbudzać mięśnie - tobie radzę to samo - zalecił - będziesz mógł Szybciej biec, gdyby zaczęli nas gonić.
- Nicolas na te słowa wstał i zaczął się rozgrzewać.

Niestety nie wiedział od czego zacząć, więc z braku laku zaczął robić pompki.

Upłynęło im parę minut na rozciąganiu, jednak właśnie te minuty mogły zadecydować o ich dalszym losie

- Jeśli się zmęczysz, to powiedz mi.
W sensie podczas biegu - dopowiedział kończąc rozgrzewkę.
- W końcu nie zostawię cię tutaj, gdybyś nagle złapał zadyszkę.
- W jego głosie brzmiała troska o chłopaka

- Jasne. Chociaż nie jestem pewien, czy mnie udźwigniesz - zaśmiał się cicho, po czym również skończył rozciąganie.

Już po samej rozgrzewce był cały zlany potem.

- Ja miałbym nie udźwignąć? - uśmiechnął się do niego, po czym schował się za drzwiami.
- A teraz... Wezwij pomoc czy coś. Zacznij wołać, że zasłabłem, czy może, że się źle czujesz.
- Na to zielonooki skinął tylko głową i od razu zaczął krzyczeć.

- POMOCY! POMOCY! ON SIĘ NIE RUSZA! NIE ODDYCHA! - zaczął krzyczeć przerażonym tonem.

Brunet musiał przyznać, że aktor był z niego niezły.
Co on myślał? Był najlepszy!
Najlepszy ze wszystkich!

Nie trzeba było czekać długo, żeby ma korytarzu usłyszeć szybki odgłos twardych butów policyjnych.
Po chwili zamek w drzwiach się otworzył, a do pokoju wbiegł strażnik.

- Co się dzieje? Kto nie oddycha? - spytał mężczyzna rozglądając się przy okazji po pomieszczeniu.

Nikogo tu nie było, nie licząc jego oraz chłopaka.
Czyżby szatyn miał halucynacje?
Zapewne tak, jednak nie mógł bagatelizować takich alarmów, gdyż naprawdę coś się mogło komuś stać.

- Mój przyjaciel!
On... On... - Nicolas po chwili upadł na kolana i zaczął łkać.

Strażnik nie wiedząc co za bardzo zrobić w takiej sytuacji postanowił zaprowadzić go do pielęgniarki na nocny dyżur.
Podszedł do niego z chęcią zaprowadzenia go do gabinetu, jednak Nicolas miał coś jeszcze do powiedzenia.

- On... On jest za panem - spojrzał się na niego kompletnie suchymi oczami.

To był znak dla Sergiusza, który po chwili skoczył na strażnika od tyłu zatykając mu usta, żeby nie zaalarmował swoich kolegów.
Strażnik kompletnie zaskoczony sytuacją zaczął się miotać próbując zrzucić z siebie chłopaka, który zaczął go ciągnąć w stronę łóżka.

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz