9. nocne, chłodne powietrze

44 0 1
                                    

Pov. Nicolas

Nicolas czuł się w jak śnie. Długi, ciemny korytarz, wyczerpujący bieg i krzyki wszechobecne krzyki, jęki i pomruki chorych. Scena jak z horroru, na tą myśl szatyn się wzdrygnął jednak biegł dalej

Sergiusz od czasu do czasu pytał się, czy wszystko w porządku.
Czy go nogi nie bolą i inne takie.
Chłopak odpowiadał, że wszystko w porządku.
W końcu nie chciał, żeby ten przestał się skupiać na ucieczce.
- Sergiś... Wszystko jest w porządku.
Teraz skup się na Ucieczce - szepnął do niego, po czym pocałował go w policzek.

2: nie damy rady uciec

3: zostaniemy tu na... Zawsze

2: wsadzą was do izolatek, rozdielą

3: zapomni o tobie

1: CICHO!

2: oj, kochaniutki nie denerwuj się tak

Nagle z rytmicznego biegu i zamyślenia wyrwał go ochroniarz który pojawił się jakby z nikąd

Już miał sięgnąć po krótkofalówkę ale przerwał mu Sergiusz brutalnie rażąc go w lewe ramię. Mężczyzna zaczął drgać, nadal jednak był świadomy. Brunet znów go poraził.

Nicolas patrzył na całą sytuację ze strachem, nie znał tej strony Sergisia. Jego Sergisia, lubiącego plasterki, takiego czułego

-Nico, musimy iść. Już nie mamy czym go zakneblować więc trzymaj kciuki- mruknął pod nosem Sergiusz z powrotem zaczynając szybko acz cicho iść

Gdy byli już po drugiej stronie korytarza usłyszeli krzyk ochroniarza. Spojrzeli po sobie przestraszenia, wydano ich. Bez słowa zaczęli biec

Po chwili która chłopakowi niemiłosiernie się dłużyła znalezli się przy białych szklanych drzwiach. Nicolas gwałtownie zaczął szarpać klamkę. Jego ruchy były wypełnione rozpaczą i determinacją

Sergiusz go delikatnie odsunął -poczekaj- szepnął uspokajająco i wyciągnął klucze i zaczął je sprawdzać.

Nie

Nie

Nie

Nicolas widział że brunetowi trzęsą się ręcę choć bardzo stara się to ukryć

Po kolejnych nie udanych próbach rozległ się ciche kliknięcie a drzwi się uchyliły. Ostrożnie wyjrzeli, nikogo z nimi nie było

Normalnie bardziej by się zastanawiali ale w momencie gdy z za rogu wybiegła grupa ochroniarzy szybko wyszli za drzwi

-to nam da chwilę- szepnął Sergiusz zamykając drzwi, Nicolas rozglądał się po sterylnym holu. Na ich szczęście nikogo tu nie było

-idziemy?- spytał nerwowo Nicolas

-tak- powiedział równie trzęsącym się głosem Sergiusz

Po chwili byli już na zewnątrz. Ich twarze owiewało nocne, chłodne powietrze a w powietrzu rozlegało się granie świerszczy

Mogło by być bardzo romantycznie, gdyby nie to że goniło ich kilku wściekłych mężczyzn.

Sergiusz pociągnał za chłopaka za róg budynku. Nicolas ciężko dysząc oparł się o ścianę.

4: daliśmy radę!

2: ty to nazywasz daniem rady? Hah

-nie mamy czasu skarbie- szepnął nerwowo rozglądając się Sergiusz -ponieść cię?- spytał po raz kolejny

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz