Pov. Sergiusz
Właśnie skończył obsługiwać przedostatniego klienta. Praca jako dostarczyciel zakupów była nudna ale niezbyt wymagająca. Pora na ostatniego klienta, a potem będzie mógł wrócić do ukochanego, do Nicosia, Nicolasa, jego i tylko jego chłopaka
Szybkim krokiem wszedł na kratkę schodową i zapukał do mieszkania z kartki
-proszę- usłyszał, przytłumiony i cichy kobiecy głos
Z trudem otworzył drzwi (w końcu torby z zakupami nie były takie lekkie) i wszedł do środka
-dzień dobry?- spytał z wachaniem gdy nikt nie wyszedł po zakupy
-dzień dobry, dzień dobry- usłyszał damski i choć teraz już głośniejszy to nadal cichy głos -tutaj jestem- dodał głos
-mam zakupy- powiedział wchodząc do pomieszczenia, chyba salonu
Na kanapie siedziała młoda kobieta z nogą w gipsie. Uśmiechała się przyjaźnie a w jej oczach tańczył figlarny błysk
-mogłbyś mi pomóc z rozpakowaniem?- spytała z trudem wstając -oczywiście za dodatkową opłatą- dodała szybko
-uhm, jest pani moim ostatnim klientem więc czemu nie- uśmiechnął się lekko -gdzie kuchnia?- spytał rozglądając się
Po dłuższej chwili byli już po rozpakowywaniu zakupów, a właściwie Sergiusz bo kobieta siedziała uważnie mu się przyglądając. Dowiedział się że nazywa się Caroline Dali i złamała jakiś czas temu nogę. Co uziemiło ją w mieście (wcześniej była podróżnikiem)
-Sergiuszu, mam dla ciebie propozycję- zaczęła gdy brunet układał w lodówce ostatnie rzeczy
-hm?- mruknął pytająco zerkając w jej stronę
-jak widzisz mam problemy z najprostszymi czynnościami... To tylko zakupy a ja nie mogę nic zrobić- zaczęła nie pewnie na niego patrząc -może chciałbyś u mnie pracować?- spytała
Szybko się na myślił. Potrzebowali pieniędzy, wszytko się przyda... Ale co na to Nicolas? Nie powinnien mieć nic przeciwko
-dobrze- powiedział uśmiechając się przyjaźnie
-przyjdź jutro po pracy, to wszystko dogadamy- powiedziała i również się uśmiechnęła
~~~
-no więc pójdę do pracy- skończył opowiadać Nicolasowi, swój dzisiejszy dzień -a jak u ciebie?- spytał Sergiusz
Szli słonecznym chodnikiem, Sergiusz znowu odebrał szatyna z pracy a teraz spacerem wracali do domu. Trzymali się za ręce i czuli się jak w niebie. To było małe dwu osobowe niebo, tylko oni, słońce, chmury i spokój. Niczego więcej nie trzeba im było
-oddałem te prace co wczoraj narysowałem a makijaż sprawił się świetnie... Niesamowite jak trochę węgla może zmienić człowieka- zaśmiała się beztrosko -czyli będę musiał wracać bez twojego przemiłego towarzystwa?- spytał nagle to sobie uświadamiając na co mina trochę mu zrzedła
-niestety tak... Czy to bardzo duży problem?- spytał myśląc że jakby co może pójść do Caroline i jej wyjaśnić że jednak nie będzie do niej mógł chodzić. No cóż, najważniejsze żeby Nicoś był szczęśliwy i zrobi wszystko żeby tak było
Nicolas zaśmiał się -nie, to nie problem... To powinno być stwierdzenie a nie pytanie. Czyli będę musiał wracać bez twojego przemiłego towarzystwa- powiedział zmieniając ton na bardziej zdecydowany
-tak, niestety tak- odpowiedział Sergiusz z uwielbieniem patrząc na ukochanego
-no dobrze, może dzięki temu wyjedziemy szybciej z miasta- rozmarzył się Nicolas -o! Albo kupimy bilety i wyjdziemy do Chin tak jak chciałeś- z szerokim uśmiechem pocałował ukochanego
Właśnie w tym momencie doszli do domu. Mały i chylący się budynek dla większości nie przypominał domu, dla nich jednak był najwspanialszy na świecie
-chodźmy do ogródka...- Nico złapał bruneta za rękę i pociągnął go za róg domu
Sergiusz położył się na hamak (prawie się wywalił) i zaczął się delikatnie bujać się z Nicosiem w objęciach
On jest mój, tylko mój, najukochańszy, najpiękniejszy, mój, mój, mój. Tak się cieszę że jest szczęśliwy... Że ma mnie, mnie który zawsze go obroni
-Nico? Wiesz że cię kocham?- szepnął brunet nie otwierając nawet oczu
Brak odpowiedzi
-Nico?- spytał po raz kolejny, w jego głosie słychać było niepokój ale nadal nie otwierał oczu
Brak odpowiedzi
-Nicolas?- tym razem otworzył oczy
Pusto. Rozbieganym wzrokiem rozejrzał się dookoła ale nikogo tam nie było. Wstał z hamaka, jednak tak niefortunnie się przy tym poruszył że spadł z niego. Jednak zamiast uderzyć o zimną, twardą, glebę spadł w bezdennie czarną dziurę
Spadał
Spadał
I spadał
Aż znajomy fragment stał się tylko ledwo widocznym punktem na granicy widoku. Co chwilę krzyczał imię ukochanego jednak odpowiadała mu cisza pozbawiona nawet echa
Zamknął na chwilę oczy a gdy otworzył oczy zobaczył górę a właściwie spadające odłamki lodu i grudy śniegu
A Nicolas się nie ruszał, stał tylko wpatrzony w pędzącą wprost na niego zimną masę... Sergiusz krzyczał i próbował ratować ukochanego jednak on też się nie mógł ruszyć a Nicolas go chyba nie widział i na pewno nie słyszał
-Nico- wydał z siebie ostatni rozpaczliwy jęk
Pov. Nico
Leżał wtulony w klatkę piersiową Sergiusza, wsłuchiwał się w jego oddech. Najpierw cichy i spokojny potem jednak przyspieszył, stał się urywany. Najpierw nie zwracał na to uwagi, potem jednak podniósł głowę i zerknął na niespokojną twarz ukochanego
-Sergiś?- szepnął, właściwie nie wiedząc czemu nie chciał go obudzić
Na początku, potem jednak oddech bruneta przyśpieszył a oczy pod powiekami zaczęły się szybko i gwałtownie poruszać. Co jakiś czas Sergiusz się nerwowo wzdrygał
4: pewnie mu się coś złego śni
2: może już się nie obudzi!
4: jesteś straszna!
5: może to jakoś wykorzystamy?
4: jesteś obrzydliwy
5: przyznaj się... Kręci cię to
4: ża-żartujesz
Nicolas ocknął się z letargu spowodowanego skupieniem się na rozmowie przyjaciół
Sergiusz był już w na prawdę nie najlepszym stanie. Wyraźnie śniło mu się coś złego
Potrząsnął brunetem. Ten otworzył zaspane i przestraszone oczy. Był piękny taki zaspany, nie, nie o tym teraz
-wszystko dobrze?- szepnął uważnie wpatrując się w ukochanego
-uhm, tak... Miałem koszmar, i była tam lawina- wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ale się rozmyślił, w końcu powiedział tylko -boję się lawin- szepnął
-nie martw się... Kocham cię- szepnął i pocałował ukochanego w usta
To było szczęście
Nudny i krótki... Przepraszam, następne będą lepsze, obiecuję
CZYTASZ
Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️
De TodoCiężko żyć w świecie gdzie wszyscy uważają cię za "psychola". Równie ciężko jak żyć w świecie w którym za to cię zamykają. Szkoda że to właśnie w takim świecie przyszło żyć dwójce pełnych chęci do życia mieszkańców szpitala psychiatrycznego Nicolas...