1. w izolatce

211 12 3
                                    

Perspektywa Nicolasa


Nicolas, drobny szatyn o łagodnych oczach, siedział z głową opartą o kolanach. Czuł, że mógłby zasnąć gdyby nie to, że w jego głowie roiło się od kłócących i przekrzykujących się głosów. 


4: znowu, to wszystko twoja wina trójeczko, czy ty musisz być taki porywczy? Złap trochę dystansu do życia. 


3: tak, tak zawsze zwalaj na mnie, za każdym razem wszystko moja wina.


4: no sorry słoneczko, ale to nie ja pobiłam tego biednego chłopaczka. Naprawdę był w fatalnym stanie, a teraz zostawiłeś biednego Nicosia, samego z tym wszystkim. Jak się trzymasz? 


— wiesz nie jest źle, czas szybko mija jak słucha się waszych dziecięcych kłótni — westchnął Nicolas — ale cztery ma rację, musisz panować nad złością 


3: nieprawda, to ty powinieneś panować nade mną. Jestem tobą. Zresztą co miałem zrobić? No zdenerwował mnie. Moglibyście się za mną wstawić, obroniłem honor nas wszystkich. 


Nicolas już miał coś odpowiedzieć, że on nie potrzebuje ochrony swojego honoru i chciałby sobie tylko spokojnie żyć, ale w tej chwili miękkie wygłuszone drzwi izolatki się otworzyły. Do środka został wepchnięty młody chłopak. 


Upadł na ziemię, po czym odwrócił się i pokazał środkowy palec ochroniarzowi. Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko zatrzasnął drzwi. Nowo przybyły zaklął cicho i podniósł się. W niewielkiej ilości światła pochodzącej z otworu w drzwiach wyglądał nieco przerażająco. Był naprawdę wysoki i dosyć dobrze zbudowany. Czarne pozlepiane kosmyki zakrywały twarz. Nicolas odruchowo się skulił. Bał się. W końcu do izolatki nie trafia się za nic a chłopak był wyższy i lepiej zbudowany. Nie oszukiwał się, on bez problemu mógł by zrobić z nim co chciał.


Chłopak rozejrzał się po pokoju, prawdopodobnie to przez panujący mrok zauważył Nicolasa dopiero po chwili. 


— podejdziesz do światła? — spytał nieco szorstko patrząc wyzywająco na chłopaka 


Nicolas niepewnie pokiwał głową i nieco ociągając się podszedł. Stanął na przeciwko chłopaka, zadrżał gdy brunet złapał go delikatnie za brodę i lekko obrócił jego twarz do światła. Gdy ją puścił Nicolas spojrzał na chłopaka. Jego twarz złagodniała, oczy się uspokoiły. Nie wydawał się już tak straszny, zwłaszcza, że jak teraz zauważył jego twarz i ramiona były pokryte plastrami. Najczęściej kolorowymi i pstrokatymi. To sprawiało że przypominał trochę przedszkolaka. Poza tym miał bardzo miłe i ciepłe dłonie. 


— mam na imię Sergiusz, Sergiusz Morinov — jak gentleman podał mu rękę


— Nicolas — przedstawił się, uścisnął dłoń bruneta. Miał wrażenie, że Sergiusz przytrzymał ją odrobinę dłużej. Uśmiechnął się i puścił dłoń chłopaka 


— usiądziemy Nicolasie? — spytał Sergiusz. Znów głosem mężczyzny obytego towarzysko zabrzmiało raczej jak zaproszenie do tańca. Szatyn nieco zmieszany pokiwał głową. Obaj usiedli pod ścianą. 

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz