15. ciemno-brunatna krew

31 1 0
                                    

(rozdział brutalny)

Następny dzień minął spokojnie. Nicolas pracował, Sergiusz zresztą też. Znaleźli stare radio, zjedli coś czyli nic wartego opisania. Aż nastał, ciepły letni, wieczór...

Pov. Sergiusz

Pocałował ukochanego szatyna w czoło, mruknął ale się nie obudził. Gdy był pewny że Nico śpi ostrożnie wstał z materaca. Wziął nóż bluzę i ostatni raz zerkając na chłopaka wyszedł z domu

Po krótkiej chwili był na miejscu. Pod małym jednorodzinnym domkiem. W oknach paliły się jeszcze światła, w końcu nie było tak późno

Zapukał. Stukot kłykci o ciemne drewno rozległ się echem po cichej ulicy

Po chwili w drzwiach stanęła uśmiechnięta choć lekko zdziwiona kobieta

-pani Norton?- spytał uśmiechając się niewinnie. Kobieta wyglądała na miłą. Szkoda

-tak, to ja. O co chodzi?- miała melodyjny głos

-ja do pana Nortona, jest może?- zajrzał ukradkiem do jasno oświetlonego pomieszczenia

-tak, oczywiście. Już wołam, wejdź- zniknęła w głębi domu

Brunet wszedł do budynku, był schludny i czysty. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie. Nóż miał ukryty w kieszeni bluzy, och co to będzie za niespodzianka dla kochanego lekarza. Na tą myśl się uśmiechnął

Do pomieszczenia wszedł wyraźnie odprężony Norton. Wyraz zdziwienia zmieszanego ze strachem usatysfakcjonował bruneta

-dzień dobry panu- uśmiechnął się niewinnie -chciałem panu za wszystko podziękować- nie uściślił o jakie podziękowanie mu chodziło

-podziękować?- spytał wyraźnie zdziwiony za nim podeszła jego młoda żona

-o co chodzi kochanie?- spytała pani Norton

-to nic ważnego, możesz iść zająć się swoimi sprawami- uśmiechnął się uspokajająco terapeuta

-ależ proszę z nami zostać- powiedział ostro Sergiusz

Kobieta usiadła na jednym z foteli -a więc kim jesteś?- spytała nie pewnie, chyba sytuacja nieco ją przerastała

-jestem Sergiusz Morinov- powiedział i dał jej czas żeby doszło do niej kim jest

-ten Sergiusz, opowiadałeś o nim...- patrzyła to na męża to na gościa

-jestem sławny?- uśmiechnął się szeroko -zresztą nie ważne, wy też będziecie- dodał a jego uśmiech się poszerzył

-my czemu?- spytał z kolei pan Norton

-jako moje ofiary- zaśmiał się

Myśl że zaraz ten straszny człowiek zapłaci za wszystkie lata udręki cieszyła go niezmiernie. Zaraz, już za chwilę

-ofiary?- jej głos zadrżał

-nie mamy zamiaru być twoimi 'ofiarami'- zaczął oponować Norton

-nie macie wyboru- zaśmiał się i doskoczył do Pani Norton łapiąc ją w żelaznym uścisku -będzie pan grzeczny?- spytał jej męża który całą sytuację oglądał z przerażeniem w oczach

-zostaw ją, ty, ty- zaczął szukać słowa które najlepiej pasowało

-psycholu, potworze, psychopato?- podsunął usłużnie brunet

-tak!- wykrzyczał mężczyzna -właśnie tym jesteś- dodał a głos mu się załamał

-oj, zapłaci twoja piękna żonka za takie obrażanie- zaśmiał się i wyciągnął nóż

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz