24. potwory w ludzkiej skórze

32 1 0
                                    

(rozdział bardzo brutalny)

Teodor. Pov

Zatopił się w miękkiej ciemności, przez chwilę nie czuł bólu. Czuł nic... Jednak potem zaczął odzyskiwać świadomość. Zobaczył kucających przed nim mężczyzń. Wpatrywali się w niego i uśmiechali co było dość niepokojące. Chciał rozprostować palce jednak gdy tylko spróbował poruszyć lewą dłonią od razu jego ciałem przeszył bolesny dreszcz

-masz, działa przeciwbólowo- Sergiusz podał mu parujący kubek. Nie chciał tego pić ale coś mu mówiło że jeśli im to powie wleją napój w niego siłą

Wypluł szmatę -może mnie najpierw postawicie?- spytał lekko zirytowany -chyba że to wasz niezbyt pomysłowy sposób na pozbycie się mnie...- dodał ciszej

Ciszej, jednak nie na tyle cicho żeby Nicolas nie usłyszał -och, oczywiście że nie. Przecież nas znasz, my ZAWSZE jesteśmy pomysłowi- zaśmiał się się a teraz rzeczywiście możemy cię postawić, szkoda by było stracić taką zabawkę, jak ty- uśmiechnął się tak że Wolfa przeszły dreszcze

-t-tak- zająknął się choć bardzo rzadko mu się to zdarzało, chyba się bał a teraz się bardzo bał

Sergiusz jednym szybkim ruchem postawił krzesło do pionu -a teraz pij- warknął i niemal wepchnął Teodorwi kubek w dłonie... A właściwie w jedną bo drugą bezwładnie zwisała z oparcia, opuchnięta i ociekająca krwią

Wolf, chcąc nie chcąc napił się łyk

I jeszcze jeden

Po chwili naczynie było puste, napoj smakował trochę jak herbata ziołowa i miał bardzo podobną konsystencję ale nią nie był. Nie był przeciwbólowy a nawet jeśli działał bardzo powoli

-i to niby już? Może nie wiecie ale nadal kurewsko boli- mruknął po czym spróbował poruszyć choćby palcem co wywołało kolejne jęki

-na prawdę? Byłem przekonany że łaskocze- burknął pod nosem Nicolas -dobra a teraz kolejny etap naszej wspaniałej zabawy. Doszliśmy z Sergiuszem do wniosku że skoro jest pan ważnym dyrektorem na pewno dużo pan wie... Na przykład z ilu elektronów składa się tlen?

-ale o co cho...

-Wolf, proste pytanie, odpowiedź albo przygotuj się na karę...- zaśmiał się

-karę?

-tak, a teraz odpowiedź, chyba że nie wiesz...

-wiem, wiem, chwilę- zamyślił się miał o tym dawno, na prawdę dawno ale był całkiem niezły z chemii -... może osiem?- spytał z wachaniem, nie był pewien albo osiem albo sześć, obie odpowiedzi były mogły być poprawne, musiał zdać się na szczęście

-poprawna odpowiedź to...- Sergiusz teatralnie zawiesił głos -osiem, ma pan rację. W takim razie kolejne pytanie- spojrzał na Nicolasa

-w którym roku byl kongres Wiedeński?- zadał od razu pytanie, pewnie mial je przygotowane

Zamyślił się, nie miał pojęcia a rozpaczliwy strach przed obiecaną karą nie pomagał. Nawet nie bardzo wiedział czym był ten Kongres a teraz musiał powiedzieć w którym był roku. Mogło to dotyczyć drugiej wojny światowej, wtedy powinno być w latach 1939-1945 ale kiedy dokładniej?

-1943- powiedział w końcu z nadzieją że jego odpowiedź nie jest aż tak zła

-poprawna odpowiedź to... 1814-1815, nie przygotował się pan... A teraz powinnien dostać pan jedynkę, my jednak tacy nie jesteśmy więc zamiast jedynki dostanie pan coś o wiele bardziej...- zawiesił głos szukając odpowiedniego słowa -wyrafinowanego- dokończył po chwili z szerokim uśmiechem

-"wyrafinowanego"?- Wolf przełknął głośno ślinę

-tak, wie pan jakich metod używają w psychiatryku kiedy ktoś coś zrobi źle?- spytał niby od niechcenia brunet

-nie wiem...

-to ja panu powiem, razi się prądem, wtedy może pacjent zapamięta... Ponieważ pan chce żebyśmy tam wrócili pokażemy panu do jakiego piekła chce pan nas wysłać... Co pan na to?- zaśmiał się Sergiusz

-nie... nie, proszę...

-oj, wybacz, niepotrzebnie zapytałem, nic mnie to nie obchodzi- kolejny psychopatyczny śmiech

-no skoro już pan wie to teraz pora na naukę- wtrącił trzy po czym wyciągnął paralizator który mieli jeszcze od czasu ucieczki z  psychiatryka

Źrenice Wolfa się rozszerzyły, czy oni na prawdę zamierzali tego użyć?! Zaczął próbować się rozpaczliwe uwolnić, szarpał się i wierzgał

-niech pan się uspokoi, nie wie pan że są miejsca w które boli bardziej i takie w które mniej? Na przykład jestem pewien że jakby tak porazić tu...- Nicolas przyłożył urządzenie do krocza mężczyzny -bolało by dużo, dużo bardziej...

Nie mogą tego zrobić, wtedy przecież będzie bezpłodny. A on chciał mieć dzieci, co prawda zawsze może adoptować ale to nie to samo. Nigdy nie znajdzie żony, nie założy rodziny. Tak bardzo tego pragnął, niech mu tego nie odbierają. Przestał się wyrywać zamiast tego zaczął cicho szlochać

To wszystko go przerosło, miał napad paniki. Nie mógł opanować oddechu, ręce mu się pociły a w głowie słyszał tylko "nie mogą... Nie chce". Odchylił głowę i zaczął się histerycznie śmiać, nie zwracał uwagi że mężczyźni patrzą na niego skonsternowani

Po chwili poczuł coś co go trochę ocuciło. Jego ciało przeszył prąd. Bolało jak cholera i jeszcze trochę ale o dziwo pomogło. Zawiesił głowę zmęczony... Wtedy usłyszał klaskanie

-bardzo ładny występ ale nas to zbytnio nie obchodzi za to teraz pana powinno obchodzić w jakich latach był kongres wiedeński?- zadał po raz kolejny pytanie

-od 1815 do 1814- wypalił od razu, chciał zemdleć. Czuł że jego ciało mogło by to zrobić... Tylko czemu tego nie robiło?

-na prawdę? Podróżowali w czasie?- zielonooki spojrzał z udawanym zdziwieniem 

Jak mógł zrobić tak banalny błąd? -nie, na odwrót, pomyliłem się- Wolf zaczął rozpaczliwe kręcić głową

-wiesz jak traktujemy "pomylenia", prawda?- spytał Sergiusz po czym skinął lekko głową na co trzy znów poraził Teodora który opadł zmęczony

-chciało by się teraz odlecieć w krainę zapomnienia, co Wolf? Na szczęście nam tu nie zemdlejesz, pamiętasz "leki przeciwbólowe"? To wszystko dzięki nim...

Pytali, czekali na odpowiedź i razili. Więzień był wyczerpany ale nie mógł nic zrobić. Na nieszczęście Wolfa trzy znudził się dopiero wieczorem, wtedy też Sergiusz uznał że Teodor na razie został dostatecznie ukarany

~~~

Sergiusz pov

-dawno się tak dobrze nie bawiłem- zaśmiał się trzy wchodząc po schodach

-też mi się podobało, zabawnie błagał o litość- uśmiechnął się szeroko -no a teraz oddawaj Nicosia- dodał, pomimo że to było tylko kilka godzin zdarzył stęsknić się za ukochanym

-jasne, może kiedyś umówimy się na powtórkę?

-czemu nie?- Sergiusz się zaśmiał

-do następnego- pożegnał się trzy po czym zniknął

Można to było poznać tylko po charakterystycznym mruganiu bo Nicolas stał cicho

-wszystko okey?- spytał zaniepokojony Sergiusz chcąc położyć dłoń na ramieniu chłopaka która została niemal od razu strząśnięta

-nie! Nic nie jest okey. Jesteśmy potworami!

Rozdział pisany w rzadkich chwilach gdy nie ma nic lepszego do roboty na obozie

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz