29. bajka na dobranoc

24 2 0
                                    

Nicolas pov

-chyba pójdę się przejść- mruknął Nicolas, mrugając w ciemności. Przez okno wpadał blask księżyca a noc wydawała się pociągająca w swej ciszy i spokoju

-jesteś pewien że to dobry pomysł o tej porze?- spytał lekko zaniepokojony Sergiusz

-tak, muszę coś sobie przemyśleć- powiedział przymykając powieki, czy ten skurwiel trzy będzie go teraz nawiedzał w snach? Miał nadzieję że nie bo był na prawdę pomysłowy jeśli chodzi o koszmary

-czy moje towarzystwo będzie przeszkadzać w tych dumaniach?- spytał -co jak co ale już jest na pewno późno a o takiej godzinie po okolicy na pewno kręcą się podejrzane typy

-niech zgadnę, chcesz być jednym z nich?- spytał i uśmiechnął się z figlarnym błyskiem w oku który przez panujący półmrok był wyjątkowo wyraźny

-zgadłeś- uśmiechnął się szeroko

*****

Spacerowali już od dłuższej chwili, w sumie nie mieli pojęcia ile czasu minęło. Ani od początku spaceru, od początku dnia, tygodnia, miesiąca, od ich pamiętnej ucieczki. W sumie noc była podobna, granie świerszczy i chłód owiewający chude ciało Nicolasa. Gdy brunet zauważył że zielonooki lekko drży z zimna niemal od razu pomimo protestów niższego oddał mu bluzę

Szli tak a słowa "Zawsze cię ochronię" grały w uszach szatyna aż do powrotu. A właściwie do momentu gdy doszli do domku, gdy byli już właściwie przed drzwiami usłyszeli głosy. Ktoś był w środku

Dwóch mężczyzn, albo i więcej ale tylu coś mówiło. Przyciszone głosy a właściwie to co mówiły sugerowały że goście nie mają dobrych zamiarów

No bo w końcu gdy ktoś cię odwiedza z towarzyską wizytą raczej nie szepcze "zaraz ich znajdziemy a wtedy zapłacą", "oni chyba są na prawdę jacyś popierdoleni, żeby nie było ich w domu o trzeciej?"albo "stawiam że kryją się w piwnicy"

"...w piwnicy" w piwnicy jest przecież Wolf, nie mogą go znaleźć... Tylko co robić? Nicolas miał wrażenie że jakby było ciszej a ich serca nie waliły tak głośno mógłby usłyszeć jak zębatki obracają się w jego głowie. Mnóstwo myśli żadna jednak nie była przydatna, żadna nie rozwiązywała ich problemu... Właśnie wtedy spojrzał na Sergiusza, mieszanina strachu i rozpaczy była ledwo widoczna przy zdesperowaniu które jakby promieniowało od bruneta

Nóż zabłysł groźnie w niebieskawym świetle księżyca

-poczekaj tu zaraz wrócę- szepnął i pocałował przelotnie chłopaka w usta. Szybki, krótki aczkolwiek pełen miłości buziak sprawił że na skórze szatyna pojawiła się gęsia skórka a w sercu nie odkryte dotychczas pokłady odwagi

Chciał iść za nim, chciał mu towarzyszyć cokolwiek by się działo. Wiedział jednak że po pierwsze Sergiusz  w życiu by na coś takiego nie pozwolił a po drugie on w przeciwieństwie do zielonookiego nie był uzbrojony. Odwzajemnił więc tylko pocałunek i odsunął się przepuszczając chłopaka

Sam zajrzał do środka przez okno. W kuchni stało dwóch mężczyzn, jeden był młody a drugi starszy, miał może z czterdzieści lat. Pożegnali się skinieniem głowy, jeden zszedł do piwnicy a drugi zaczął przeszukiwać szafki

Szatyn kiwnął lekko głową na bruneta na co tamten wszedł do środka. Jak najciszej zamknął drzwi. Stare zawiasy jednak zaskrzypiały przeciągle

Sergiusz pov

Policjant odwrócił się szybkim wyuczonym ruchem. Jego spojrzenie zatrzymało się na twarzy brązowookiego. W pierwszej chwili jego dłoń zadrżała po chwili szoku jednak wyciągnął pistolet. Metal na chwilę zabłysł, oślepiając na sekundę Nicolasa

Gdy znowu spojrzał do środka ujrzał scenę jak z filmu. Dwóch młodych mężczyzn patrzyło na siebie uważnie, nie chcąc przegapić żadnego ruchu przeciwnika

-widzę że mamy gości- powiedział Sergiusz opanowanym głosem. Co chwilę jednak nerwowo zerkał w okno w którym było widać cień głowy chłopaka

-a co myśleliście że to nigdy się nie stanie?- spytał z przekąsem policjant, zachowywał się lekkomyślnie jak na stróża prawa ale być może mimo wszystko nie chciał zranić Sergiusza

-chyba niestety będziemy musieli się pożegnać. Może i mam tylko nóż ale nie mam czegoś jeszcze, nie mam skrupułów. Dla mnie jesteś tylko twarzą z tłumu chcąca mnie pozbawić szczęścia które udało mi się osiągnąć. A na to wybacz, nie mogę się zgodzić- zakończył trochę za długi jak na okoliczności monolog

-wybacz ale ja nie mogę się zgodzić żeby po świecie chodzili psychopaci. Więc możesz rzucić tą zabaweczkę, powiedzieć gdzie jest twój równie niezrównoważony kolega i liczyć że sąd wsadzi cię tylko tam gdzie zawsze powinnieneś być. Do psychiatryka- uśmiechnął się ledwo zauważalnie

-mam wydać "kolegę" twoje nie doczekanie, jak myślisz że wydam ukochanego chyba nigdy nikogo nie kochałeś- zaśmiał się pod nosem, jednak dłoń nawet nie drgnęła

-wyobraź sobie że kochałem ale ty skutecznie to zniszczyłeś. Szkoda że zabiłeś chłopaka policjanta, bo przez to sprawa zabójstwa niejakiego Dominica nabrała znaczenia. Zresztą media o was trąbią co nigdy policji nie służy. Ale spokojnie, ja tu nie z tego powodu- położył palec na spuście

-jeśli byłeś chłopakiem tego gnoja powinnieneś mi dziękować. Pewnie ci nigdy nie opowiadał o Nicolasie, może opowiedzieć ci tą historię... Taka bajka na dobra...- tutaj urwał bo do pomieszczenia z głośnym trzaskiem wleciał Nicolas. Wokół niego leżały strzaskane fragmenty szyby przez którą wpadł do pokoju. On jednak nie zwracał na to wszystko uwagi.  Zakrwawionym palcem wskazał coś za plecami Sergiusza, ten się odwrócił

Za nim stał mężczyzna, starszy policjant celując w Nicolasa. Broń była odbezpieczona a na spuście drżał wskazujący palec mężczyzny. W każdej chwili mógł strzelić, a on na to nie mógł pozwolić szybkim ruchem odwrócił się całym torsem. Wbił nóż w bok mężczyzny. Napotkał jednak opór, kamizelka?

Nagle jednak usłyszał coś co było dużo bardziej absorbujące. Nagły strzał, zerknął nerwowo na spluwę starszego z policjantów ona jednak nadał była na swoim miejscu. Wtedy to poczuł, pulsujący ból w brzuchu. Nie słyszał nic poza piskiem w uszach. Lekko się zataczając obrócił się w stronę osoby która właśnie wystrzeliła pocisk. Zamrugał powoli, wszystko jakby zwolniło. Opadł na podłogę z cichym stukotem. Przymknął na chwilę powieki, gdy je otworzył klęczał nad nim Nicolas

Widział tylko jego, zresztą zawsze tak było, nigdy nie widział nikogo więcej. Za nim stali policjanci, nie strzelali ale celowali w nich. Nie byli zagrożeniem dla Nicosia więc się nie liczyli

Poczuł ciepłe dłonie na swoim torsie, zaczął zakrywać ranę jakimiś szmatami. On chyba też nie widział za dużo bo po jego policzkach ciekły łzy a oczy były zamglone

Sergiusz chciał teraz na niego spojrzeć jeszcze chociaż raz. Raczej nic mu już nie pomoże więc chciał tylko żeby Nicoś tylko na niego spojrzał. Podniósł zakrawawioną dłoń, z opuszków palców skapywała czerwona ciecz z kałuży krwi która zaczynała rozlewać się po pomieszczeniu. Położył kciuk na jego policzku a potem na drobnej drżącej wardze. Przybliżył jego twarz do swojej, gdyby się stawiał nie dał by rady. Tracił krew, tracił życie ale zawsze miał jego. Pocałował go delikatnie, on oddawał pocałunki potem jednak zamknął oczy i to było błędem. Nawet nie zauważył gdy osunął się w czarną, miękką nicość. Był szczęśliwy, wiedział że jeszcze kiedyś się spotkają

Wiem że obiecywałam jeszcze 10 rozdziałów ale to cud że w ogóle napisałam to. Dziś wleci jeszcze epilog i najprawdopodobniej podziękowania

//YaoistyczneCiastko

Kolor szczęścia | Yaoi | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz