- 4 -

996 129 25
                                    

Jimin starał się unikać firmowych imprez jak ognia. Nie żeby było tak zawsze – kiedyś chętnie zapraszał na nie swoją żonę, by mogli wspólnie się pośmiać z pijanych pracowników, wypić trochę szampana, najeść się do syta i wrócić do domu nad ranem z bólem stóp. Kiedy byli jeszcze szczęśliwi, nigdy nie odpuszczali sobie tańca. W firmie każdy zazdrościł mu pięknej, sławnej żony, więc gdy pojawiali się wspólnie na bankietach, każdy chciał skraść im chociaż kilka minut  wieczoru.

Dzisiaj alfa siedział skwaszony. Popijał wolno drinka, uważając, by nie przesadzić z alkoholem. Nie chciał, żeby ktoś pomyślał, że nawala się, by zapić smutki. Był tu szefem. Jednym z dwóch, bo założycielem Card Company nadal był Kim Namjoon, ale czuł się obserwowany, zwłaszcza kiedy tylko znów unosił kieliszek do ust.

Pieprzyć to – pomyślał. Przecież wszyscy i tak wiedzieli, że jest po rozwodzie. Media może i nie huczały o zniszczonym małżeństwie Park Haerin, bo nie była aż tak popularna, by co tydzień lądować na pierwszych stronach gazet, ale, niestety, jej granie w kilku serialach, jednym słabym filmie i dramie o nastolatkach, nawet jeśli sama była po trzydziestce, najwyraźniej wystarczyło, by każdy w otoczeniu Jimina wiedział, że coś poszło nie tak. Poza tym wszystko wyjaśniało już jedno spojrzenie na ślad po obrączce, który jak na złość nie chciał zniknąć.
Jimin odczekał do północy, by nie wyjść na sztywniaka, i pożegnawszy się z Namjoonem oraz kilkoma ważniejszymi kierownikami, wyszedł z sali, a potem złapał pierwszą lepszą taksówkę. Wrócił do domu. Pustego.

Haerin wyprowadziła się trzy dni wcześniej, niż planowała. Zabrała swoje rzeczy, więc Jimin mógł w końcu wrócić do spania w sypialni, kiedy już pozbył się jej zapachu ze swojej kołdry. Czemu to zawsze sypialnia najbardziej mu się z nią kojarzyła? Czemu nie kuchnia? Hae lubiła gotować. Lubiła też oglądać telewizję w salonie. Nic nie bolało go jednak tak mocno, jak położenie się spać.

Po szybkim prysznicu Jimin postanowił jeszcze chwilę spędzić przed laptopem. Nie miał żadnego celu, gdy przeglądał Internet. Jacyś znajomi na mediach społecznościowych chwalili się nowym samochodem, ktoś inny wrzucił zdjęcia z wycieczki na jakąś wyspę. Pobieżnie przejrzał też wiadomości, ale kiedy większa część artykułów krzyczała o polityce, zazwyczaj rezygnował z czytania. Tak było i tym razem. Pewnie zamknąłby sprzęt i poszedł w końcu spać, gdyby nie odświeżyła mu się samoistnie główna strona na Instagramie. Tym razem nie padło na zdjęcie jego żony ze ścianki czy w pozie stylu „przyłapana przez paparazzi na wycieczce do sklepu bez makijażu". Oczom Jimina ukazał się kolejny post znajomego.

Kim Taehyung był jego dobrym kolegą z czasów studiów. Co jakiś czas, gdy przypominali sobie o swoim istnieniu, umawiali się na piwo, ale nie zdarzało się to częściej niż raz na dwa, trzy miesiące. To by się zgadzało – pomyślał, widząc, jak na zdjęciu mężczyzna obejmuje ciężarną omegę, której brzuch ledwo mieści się pod obcisłą sukienką. Ostatnio jak się widzieli, Tae chwalił się, że zostanie tatą. Gratulacje ledwo przeszły wtedy Jiminowi przez gardło.

Kliknął ikonkę przy zdjęciu, by sprawdzić profil partnerki Taehyunga. Miała dużo zdjęć, ale tylko trzy były z widocznym brzuszkiem. Na jednym stała obok innej koleżanki, która również trzymała się za brzuch, będący tak duży chyba niekoniecznie ze względu na nietrzymanie diety.

Dopiero kiedy zaczęły go piec oczy, wylogował się z konta, odłożył laptopa i pomaszerował do sypialni, ale jeśli myślał, że tej nocy będzie mu dane spokojnie zasnąć, to się mylił. Nie mógł zmrużyć  oka.
Na nogach był już od ósmej, a choć wybijała druga w nocy, sen nie chciał nadejść. Myśli nie  przestawały atakować go ze wszystkich stron. Ostatecznie doszedł do wniosku, że jest po prostu żałosny. Nie był może stary, ale nie dało się ukryć, iż najlepsze lata miał już za sobą. Młodość powoli była na wyczerpaniu. Dopiero co się rozwiódł. Był sam. Piątek wieczór, a on nie chciał nawet spędzić czasu z kolegami z pracy przy dobrej szkockiej. Jego zmęczenie nie było fizyczne.

Kiedy jeszcze była tu Haerin, mógł skupić się na nienawiści. Gniew go napędzał i dodawał mu sił. Teraz nie miał już żadnych emocji. Przez chwilę nawet wydawało mu się głupie i dziecinne to, że zależy mu na zrobieniu kobiecie na złość. Nie ułatwiali sobie nawzajem życia. Ona była zła dla niego, więc on chciał być koszmarem dla niej. Wtedy właśnie pomyślał, że od spotkania w Outsiderze z kochankiem byłej żony minęło za dużo czasu. Jimin był pewien, że Hae, kiedy tylko się wyprowadzi, rzuci się na młodszego alfę, jak na koło ratunkowe. Telefon jednak milczał, choć przecież JK zgodził się na ofertę.

Może się pomyliłem – pomyślał Jimin.
Czy jego była omega zmieniła się na tyle, że nie był już w stanie tak łatwo przewidzieć jej ruchów? Wątpił. Znał ją lepiej niż jej własna matka. Przywiązywała się. Nie dopuszczała do siebie nikogo poza nim. Wiedział, że napisanie do prostytutki z Internetu było dla niej chwilą wręcz przełomową. Był tego pewien. Właściwie to mógłby się nawet założyć o to, że bardziej stresowała się tym spotkaniem na seks, niż faktycznie cieszyła.

Jimin zasnął dopiero po piątej, ale budzik już pięć godzin później dał o sobie znać. Zwlekł się z łóżka, choć cały dzień miał wolny. Czuł się okropnie – jedząc śniadanie, o mało się nie rozpłakał z bezsilności. Gdy zmywał naczynia, w końcu nadszedł SMS, którego wyczekiwał od paru dni.

– Kurwa, mam cię głupia suko – powiedział sam do siebie, odpisując szybko na wiadomość.
JK jednak wywiązał się z umowy. Haerin napisała do niego z prośbą o spotkanie, więc Jimin poinstruował młodszego alfę, by umówił się z nią na jakikolwiek dzień i by ją wystawił. „Napisz jej potem, że miałeś nagły wypadek czy coś w tym stylu".

Chłopak się nie kłócił, dlatego Jimin uznał, że wykonał swoje zadanie. Usiadł zadowolony na sofie i odetchnął z ulgą. Dopiero po kilku minutach go olśniło.
Skąd mam wiedzieć, że serio się z nią nie spotka? – zastanowił się i mentalnie strzelił sobie prosto w czoło.
Podwójna kasa pewnie była kuszącą wizją. Dlaczego JK miałby nie dostać pieniędzy zarówno od Jimina, jak i od Haerin?
Alfa poderwał się z kanapy i znów wystukał SMS-a.

„Umówiłeś się z nią już?".

Odpowiedź przyszła po kilku sekundach. Była twierdząca.

„Na kiedy?".

„Jutro, 19".

Idealnie – pomyślał Jimin. Pracę kończył zazwyczaj koło trzeciej. Zdąży zrobić zakupy jak co poniedziałek. Nie byłby zadowolony, gdyby przez coś tak głupiego musiał się zwalniać z roboty.

„Przyjdź do mnie na siódmą. Muszę mieć pewność, że do niej nie poszedłeś".

Jimin spodziewał się, że młodszy alfa napisze coś, co byłoby w jego stylu. Wyśmieje go albo uraczy rzędem „iksów" z czwartą literą alfabetu za nimi. Nie znał tego chłopaka, ale już po tych dwóch spotkaniach narysował sobie w głowie jego obraz. Ku jego zdziwieniu wiadomość była krótka i zwięzła:

„Ok".

– Kurwa, teraz będę musiał się z nim użerać – powiedział sam do siebie i odłożył telefon z powrotem na stolik.
Wyszło na to, że zaprosił obcego faceta, któremu ostatnim razem przyłożył prosto w twarz, do własnego domu.
Może razem obejrzymy serial, porozmawiamy o topniejących lodowcach i powiemy sobie, w której pozycji najlepiej nam się bzykało Haerin?

Jimin nie był pewny, czy przypadkiem nie postradał rozumu. Przez chwilę rozważał nawet odwołanie tego wszystkiego. Oszczędziłby pieniądze i czas. Może i suma, którą zaproponował alfiej prostytutce nie była dla niego jakoś szczególnie wygórowana, ale jednak nie były to też małe pieniądze. Ich ubytek nie robił większej różnicy w budżecie domowym Jimina, ale sam fakt, że mężczyzna chciał je wydać jak ostatni kretyn na to, by jego była żona nie zaznała orgazmu, był dość niepokojący.
Wątpliwości szybko mu przeszły, kiedy tylko przypomniał sobie o tym, jak i gdzie nakrył Hae z kochankiem. Chciał jej zrobić na złość tak bardzo, jak to tylko możliwe, a nic tak nie frustrowało omegi przed rujką, jak brak alfy, który wspomógłby ją w tym trudnym czasie.
Jimin wiedział, że kobieta nie zadzwoni po innego chłopaka do towarzystwa. Po prostu to wiedział. Tak jak ona wiedziała, że on sam będzie miał problem ze znalezieniem sobie kogoś. Byli pod tym względem podobni. Z tym że on powstrzymał się przed zapraszaniem do mieszkania obcych typów z Tindera czy innego gówna na seks. Zapach paczuli już dawno się wywietrzył, ale Jimin dobrze go zapamiętał. Za dobrze.
Alfa zajął się w końcu czymś pożyteczniejszym niż dręczenie się wątpliwościami. Przemyślał wszystko parę razy i uznał, że lepiej będzie powiadomić Namjoona, że gdyby nie przyszedłby kolejnego dnia do firmy, to najprawdopodobniej jakiś gówniarz zmęczył się docinkami i rozszarpał mu gardło.

– Wpakowałeś się w coś, Jimin? – dopytywał zmartwiony kolega, ale nie było sensu się tłumaczyć.
– To się jeszcze okaże.

predators | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz