- 26 -

1.3K 137 26
                                    

Hoseok czuł się... źle. Luźna satynowa koszula, ciemne eleganckie spodnie, które chyba zbyt dobrze przylegały do jego ud, a także bordowa marynarka nie były w jego stylu. Czuł, jak wszystko go uwiera, sprawiając, że egzystowanie w takich ciuszkach było po prostu niewygodne. Tym bardziej podczas ćwiczeń z anatomii topograficznej, które wykonywane były na podstawie preparatów anatomicznych. Tak – Jung przeprowadzał właśnie sekcję zwłok ptaka ubrany w swoje najbardziej eleganckie ubrania, które przykrywał jedynie stylowy jednorazowy fartuch weterynaryjny.

– Nie mogłeś się po prostu przebrać po zajęciach, idioto? – szepnął Jeongguk, wyglądający natomiast tak jakby dopiero co zwlekł się z ławki spod bloku, na której przespał noc. – Jak Naechyon wyczuje truchło zamiast tej twojej mięty, to na pewno na ciebie nie poleci.

– Według ciebie, kiedy miałbym się przebrać? Na dotarcie stąd do firmy twojego lubego mam siedem i pół minuty. Siedem i pół, rozumiesz? Wlicz w to wszystkie przeciwności losu, które na pewno napotkam. Wyciągnijmy średnią – jakieś trzy minuty i pięćdziesiąt sześć sekund. Tak nawiasem­ – jestem w szoku, że masz czelność mi coś wypominać. Powinieneś padać mi do stóp za to, że zgodziłem się na twój pojebany pomysł z kamerką.

Brunet spojrzał na niego zniesmaczony i zdziwiony, odgarniając włosy do tyłu. Kątem oka zauważył, jak profesor Lee przygląda im się z zaciekawieniem, dlatego powrócił do wcześniej wykonywanych praktyk. Uśmiechnął się pod nosem do swoich myśli o Jiminie, który poczuł się chyba winny jego częstych nieobecności na zajęciach. To właśnie dlatego chodził teraz na wszystkie z nich pod wpływem gróźb starszego, jakoby mieli przestać się spotykać, gdyby opuścił choćby godzinę.

– Dobra, nie bulwersuj się tak. A poza tym... Jakim cudem wyszły ci trzy minuty i pięćdziesiąt sześć sekund? – zapytał jeszcze, dostając w odpowiedzi ciche prychnięcie.

Nie pozostało mu nic innego, jak przez resztę dnia podśmiewać się z biednego Hoseoka i czekać na to, jak potoczy się sytuacja z Naechyonem.

A zapowiadało się nie najgorzej. Jung punktualnie o szesnastej przekroczył próg pomieszczenia, w którym siedziała już omega poprawiająca w małym lusterku swój makijaż. Jimin trzymał się cały czas gdzieś z tyłu, czekając aż uradowany jego widokiem Nae, skupi swoją uwagę nie na nim, a na młodym studencie. Na szczęście poszło szybciej, niż się spodziewał – chłopak puścił do niego oczko, szeroko się uśmiechając, jednak potem zajął się rozmową z drugim alfą, który instruował go, co miał zrobić w przeciągu najbliższych kilku godzin. Mężczyzna czuł jego słodki zapach, co znowu potwierdzało tezę, że Hobi po prostu mu się podobał.

– Nie mam już siły – mruknął po dłuższym czasie Naechyon, opadając całym ciałem na biurko.

Naprzeciwko niego siedział Jimin, a tuż obok Hoseok, który poklepał go lekko po ramieniu, chcąc dodać mu otuchy do dalszej pracy.

Student przez chwilę się zastanawiał, czy aby na pewno nie przesiąkł zapachami z sali laboratoryjnej, ale gdy omega spojrzała w jego stronę, przysuwając się bliżej na swoim krześle, od razu zaprzeczył. Czuł się jednak niezręcznie wśród tej dwójki, która sama potęgowała to odczucie. Park był niczym kamień – prawie się nie odzywał, ruszał tylko wtedy, gdy sięgał po filiżankę z kawą, dokumenty czy smartfona, i przeważnie patrzył gdzieś przed siebie. Spławiał każdą próbę rozmowy, którą podejmował nastolatek. Odpowiadał krótkim „tak/nie" i kazał mu się skupić na obowiązkach, które na niego czekały. Naechyon z kolei nie wiedział, na kim się skupić. Zaczepiał i jednego, i drugiego, ale gdy dostawał zainteresowanie tylko od Junga, postanowił odwdzięczyć mu się swoją uwagą.

– Idę – rzucił nagle w połowie spotkania najstarszy, zbierając do swojej teczki jakieś faktury, które jeszcze chwilę temu przeglądał. – Hoseok, dopilnuj, żeby zrobił wszystko, co do niego należy – mruknął, podnosząc się z siedzenia. – I nie daj sobie wejść na głowę.

predators | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz