Tydzień w Japonii miał być łatwy i przyjemny, a przynajmniej tak wyobrażał go sobie Jimin. W rzeczywistości czekało go więcej wyzwań, a największym z nich była sama osoba jego podopiecznego.
W teorii kilka dni poza Koreą miał spędzić jako naczelny opiekun Naechyona. W programach rozrywkowych miał szeptać przez słuchawki młodszej omedze do ucha poprawne odpowiedzi lub ostrzeżenia i przyglądać się zza kulis reakcjom widowni. Generalnie dbanie o nienaganny wizerunek wschodzącej gwiazdy było jego zadaniem na ten tydzień.
Naechyon po kolei zaliczał wszystkie wyznaczone na ten czas cele. Z uśmiechem odpowiadał na pytania prowadzących talk-show, potem w pocie czoła biegał po poligonie, gdy agencja wysłała go do programu sportowego dla idoli, a na końcu pięknie śpiewał na wieczornych muzycznych eventach. Jimin kontrolował social media chłopaka i wszystko szło świetnie. Żadnej wtopy. Żadnych niespodziewanych schodów. Naechyon grzecznie mówił i robił to, co mu kazano, a przy tym nie tylko wypadał naturalnie, ale i w pewnym sensie dobrze się bawił, co tylko utwierdzało alfę w przekonaniu, że omega jest zwyczajnie posłuszny z charakteru. Oprócz posłuszeństwa charakteryzowała go, niestety, też wścibskość i niebotyczna potrzeba atencji od swojego opiekuna, jakby ta od fanów mu nie wystarczała.
Naechyon bez skrępowania coraz więcej czasu spędzał z Jiminem. Byli na siebie skazani i często zwyczajnie nie było sensu się od siebie oddalać, bo podczas przerw między nagraniami mogli dogadać pewne kwestie czy odpocząć, ale wieczne bycie na radarze zaczynało powoli męczyć alfę, który czuł się obserwowany nawet podczas prozaicznych czynności takich jak mycie rąk w łazience.
Przez pierwsze kilka dni wyjazdu Park wymienił kilka wiadomości z Jeonggukiem, który nieustannie chodził mu po głowie. Kiedy tylko kończyła się praca, myśli alfy wędrowały w niebezpiecznym kierunku. Nie potrafił dojść do żadnych logicznych wniosków. Nie wiedział, co dalej. Na szczęście SMS-y z młodszym były o niezobowiązujących pierdołach, choć Jimin mógłby przysiąść, że Jeongguk raz czy dwa nadąsał się na wspomnienie o omedze. Łatwo było to wyczuć, nawet przez czat.
– Hyung, mam już dość na dziś – usłyszał przy uchu, kiedy akurat telefon w jego kieszeni zawibrował. Pisał trochę z mamą, która odkąd nauczyła się obsługiwać nowy dotykowy telefon, zalewała go zdjęciami swojego psa. Komu miała je wysyłać jak nie jedynemu synowi?
– Następna stylizacja jest ostatnia – odparł Park, sprawdzając w rozpisce plan sesji zdjęciowej. Trwała ona od ponad trzech godzin i każdy powoli miał już dość.
Naechyon westchnął ciężko i opadł na fotel. Różowe pasemka, które zrobiła mu godzinę wcześniej fryzjerka, zakręciły mu się przy czole, a naburmuszona mina sprawiła, że wyglądał jak obrażone dziecko.
– Właściwie to możesz już to powoli zdejmować – odezwał się Jimin, odkładając telefon. Mama i jej ukochany Fistaszek musieli poczekać. Podszedł do omegi, który od razu zaczął siłować się z kolczykami. – Daj, pomogę.
Biżuteria była piękna, ale zapięcie miała fikuśne, więc Jimin chwilę bawił się przy uszach podopiecznego, by następnie odpiąć z tyłu podwójny łańcuszek. W tym czasie do garderoby wpadła stylistka i postawiła na środku pomieszczenia nowy wieszak z ubraniami. Wytłumaczyła, że Nae może się już ubrać, a jak będzie miał problem z paskiem, to ma ją zawołać. Wyszła, zostawiwszy ich znów samych.
– Dobra, to ty się ogarnij, a ja skoczę do łazienki – powiedział Park, kiedy Naechyon bez skrępowania sięgnął do swoich spodni i zaczął je odpinać.
– Nie pomożesz mi się przebrać, hyung?
– Jesteś dużym chłopcem, dasz sobie radę – odparł starszy, nie czekając na rozwój wydarzeń. W ślad za stylistką wyszedł z garderoby.
CZYTASZ
predators | pjm&jjk
FanfictionPisane wspólnie z @jiminises Może Jimin i Jeongguk nie byli swoimi zupełnymi przeciwieństwami, ale niełatwo było znaleźć w nich wspólne cechy poza jedną, oczywistą - obaj byli alfami, a w świecie, w którym przyszło im żyć dwie alfy mogły być albo ku...