- 13 -

1.2K 133 61
                                    

Jimin zastanawiał się, czy Jeongguk przypadkiem go nie oszukał. Zazwyczaj barmani mieli mocne głowy. Czy to możliwe, że młody alfa w pracy nie dolewał sobie procentów? Możliwe. Może tylko w wyobraźni Jimina praca „polewacza" trunków wyglądała jak jedna wielka impreza i codzienny kac.

Już w połowie pierwszej butelki młodszy zaczął ziewać, a kiedy ją kończyli, obaj byli już całkiem nieźle wstawieni. Jimin chciał zamówić zaproszonemu alfie taksówkę, kiedy jednak zobaczył, w jakim stanie jest kolega, zaproponował, by ten przetestował niedawno zakupioną kanapę. Sam czuł się już we władaniu promili, dlatego coś tak prozaicznego, jak nałożenie nowej poszewki na zapasową kołdrę było dla niego wyzwaniem. Pożyczył Jeonowi czysty ręcznik, a nawet pomyślał o szczoteczce do zębów i kazał chłopakowi ogarnąć się przed spaniem, a sam posprzątał po ich kolacji i paru drinkach.

Mył naczynia, myśląc o tym, że dziś znów miło spędził czas w towarzystwie młodszego. Posiedzieli razem kilka godzin, trochę wypili i napchali się jedzeniem, a podczas tego naprawdę dobrze się bawili. Chwilami starszy czuł się, jakby brzuch miał mu eksplodować ze śmiechu. Głupio było mu to przyznać, ponieważ nie wypadało chyba uznać za kolegę kochanka byłej żony, ale skłamałby, gdyby powiedział, że pała do Jeongguka taką samą nienawiścią, jak na początku. Właściwie to nawet cieszył się, że ich drogi ponownie się zeszły, choć oczywiście wolałby, by ich poznaniu towarzyszyły lepsze okoliczności.

Nie wypili już nic więcej, bo następnego dnia na Jimina czekała praca. Nastawił więc budzik na siódmą, zadbał o to by, jego gość miał pod ręką szklankę wody, gdyby w nocy zachciało mu się pić, i ostrzegł go, że rano czeka ich pobudka. Szybko zasnął, ale i tak dźwięk budzika parę godzin później sprawił, że pożałował złożonej Naechyonowi dzień wcześniej obietnicy.

Starszy alfa niechętnie zwlekł się z łóżka, podczas gdy Jeongguk nadal grzecznie drzemał na sofie w pozycji, w której zasnął. Miał potargane włosy, a przy piersi mocno trzymał poduszkę. Na co dzień był raczej aroganckim dzieciakiem z wybujałym ego, ale teraz wydawał się być zwykłym, młodym alfą, który miał może mniej oczywiste problemy niż mogłoby się wydawać.

Żeby nie budzić chłopaka szybciej niż trzeba, Jimin przemknął przez salon do kuchni, by wstawić wodę na kawę. Pokusił się nawet o szybkie śniadanie dla nich. Dopiero kiedy cappuccino i lekko przypalone tosty były gotowe, wrócił do salonu i kucnął przy kanapie, aby lekko szturchnąć ramię młodszego.

– Pobudka – powiedział na „dzień dobry", ale nie doczekał się żadnej reakcji. Alfa przed nim zdawał się nie chcieć opuszczać krainy sennych marzeń. Na pewno nie tak wcześnie. Na zegarku wybiła ledwo siódma. – Wstawaj – westchnął Jimin i jeszcze raz dotknął okrytej materiałem koszulki ręki młodszego.

Zareagował dopiero po chwili, ale nie był zadowolony z tak wczesnej pobudki. Starszy od razu podał mu wodę i skoczył do łazienki po karton, w którym trzymał leki. Tabletka na ból głowy była niczym zbawienie. Nie obyło się bez marudzenia, ale po niecałym kwadransie usiedli razem do śniadania.

– Wiem, że dziś idziesz do pracy, ale do cholery nie mogłeś jechać do biura na dziewiątą albo jedenastą? Musisz wstawać codziennie o porze, o której ja normalnie kładę się spać?

– Oj, nie sądzę, byś chodził spać zazwyczaj nad ranem. Wczoraj kleiły ci się oczy, nim wybiła północ. A poza tym to nie jadę dziś do biura, tylko na plan. Obiecałem jednemu z moich podopiecznych, że będę czuwał przy jego pierwszej poważniejszej sesji – odparł starszy, przeżuwając ostatni kęs śniadania. Potem zebrał puste naczynia i odniósł je do kuchni, a w tym czasie młodszy zamknął się na chwilę w łazience.

predators | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz